środa, 3 sierpnia 2016

Marta Kisiel "Dożywocie"



Marta Kisiel „Dożywocie”, Uroboros 2015, ISBN 978-83-280-2135-9, stron 352

Konrad Romańczuk, pisarz i prawdziwe dziecko miasta, dostaje spadek: gotycki dom z wieżyczką gdzieś na za... zaciszu, z dala od cywilizacji. To, że dom nadaje się tylko do generalnego remontu, to nic w obliczu tego, jacy mieszkańcy razem z nim dostali się Konradowi. Na dzień dobry – Licho, anioł z alergią na własne pierze i obsesją na punkcie czystości. Lichotkę zamieszkuje także widmo panicza Szczęsnego, wbrew imieniu – bardzo nieszczęsnego poety z talentem do haftu krzyżykowego i przetworów owocowych. W kuchni domostwa rządzi Krakers, pradawna istota z mackami; po korytarzach i nie tylko przemyka kocica Zmora, a potem trafi się i królik w różowym umaszczeniu. I nie zapominajmy o utopcach, sztuk cztery. Konrad i jego dożywotnicy są na siebie skazani...

Zakochałam się. Tak po prostu, ale na amen, na dożywocie. Obiektem moich westchnień zostało Licho. Sama bym chciała mieć takiego uroczego anioła. Słodziak, jakich mało. Wyobraźcie sobie tylko: postać metr pięćdziesiąt wzrostu, ze skrzydłami, które sobie depiluje, bo pierze ją uczula, co objawia się wiecznym katarem i kichaniem. Jej największą radością jest sprzątanie – z błyskiem w oku zabiera się za tę mało wdzięczną czynność, z radością użytkując mopy czy odkurzacze. Do tego Licho jest bardzo gościnne, choć nie zawsze powinno; lubi słowo „alleluja” i bamboszki. I nie nosi spodenek, ale przydługie podkoszulki z Garfieldem już tak. Licha nie da się nie pokochać. Co scena z jego udziałem, to albo do łez się wzruszałam, albo do łez się śmiałam. Przykładowo epizod z ubieraniem choinki, Licho nie wiedziało, jakie bombki zawiesić i chciało wsparcia ze strony Konrada. Ten doradził: „Postawiłbym na radosny eklektyzm – zdecydował, wprawiając Licho w konsternację. Z braku lepszego pomysłu pociągnęło noskiem. – Oj, bombek w takim kolorze to chyba nie mamy...” (str. 94). I musicie wiedzieć, jak Licho mówi: „A gdzie ja dałom nożyczki? – Licho poskrobało się po głowie (...). – Musiałom je zostawić w kuchni, alleluja” (str. 71); rozbrajało mnie to za każdym razem.   

Tak właściwie mnie do szczęścia wystarczyłoby samo Licho, ale że Marta Kisiel wyobraźnię ma niczym nieograniczoną i nieskrępowaną, strony „Dożywocia”, a tym samym Lichotkę, zapełnia prawdziwy poczet niecodziennych postaci. Kto wpadłby na to, żeby szefem kuchni uczynić ośmiornicę? Kisiel wpadła. Królikowi nadała wyjątkowy kolor, a łazienki „zaludniła” utopcami. O Szczęsnym, którego najbardziej charakterystyczną cechą była wybitna upierdliwość, to już nawet nie wspominam. Tak generalnie rzecz biorąc, z powieści najbardziej lubię te bliskie rzeczywistości. A tu proszę, u Kisiel wszystko jest nierealne i nieprawdopodobne, a ja jestem bliska piać z zachwytu. I naprawdę nie wiem, jak ona to zrobiła, żeby mnie, tak twardo stojącą na ziemi, do tego stopnia zauroczyć. Fakt, znakomity styl i przemawiające do mnie poczucie humoru na pewno mają tutaj olbrzymie znaczenie, ale to na pewno nie wszystko, uznajmy więc, że Marta Kisiel jest po prostu fenomenem.

Pisarka jest bez wątpienia moim odkryciem roku. Taaa, wiem, wszyscy jej wielbiciele dokonali tego odkrycia już dawno temu, ale w moim przypadku sprawdza się hasło „lepiej późno, niż wcale”. Długo zwlekałam, choć koleżanki – blogerki namawiały. Wreszcie wzięłam do ręki „Nomen omen” i przepadłam. „Dożywocie” też się trochę naczekało, ale w sumie przeczytałam je w bardzo dobrym momencie. A wiecie dlaczego? Bo już jesienią ma się ukazać druga część, więc nie będę musiała zbyt długo czekać, by znów spotkać się z Lichem.  

24 komentarze:

  1. Ciekawa książka! A okładka niesamowita. Bardzo zachęca do sięgnięcia po książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekonaj się, jak wciągają pierwsze strony i pojawienie się Licha:)

      Usuń
  2. Muszę zobaczyć, czy przypadkiem nie mam tej książki w swojej biblioteczce, bo coś znajomy tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyś miała, na pewno by Ci przypadła do gustu:)

      Usuń
  3. Ja tez się zakochałam! :) "Dożywocie" jest świetne i już nie mogę się doczekać kontynuacji. Mnie też Licho rozbraja i wzrusza :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to ja jeszcze dłużej będę czekać. Mam nadzieję, że to dla mnie też będzie pozytywne zaskoczenie i nowe odkrycie :)

    Pozdrawiam, Przy gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko jest to literatura w Twoim stylu, to też możesz się zakochać. A nawet jeśli nie jest, to jestem najlepszym przykładem na to, że czasem warto przeczytać coś nie ze swojej bajki;)

      Usuń
  5. Zaintrygowali mnie bohaterowie książki ☺

    OdpowiedzUsuń
  6. To i ja chyba muszę w końcu poznać książki tej autorki. Tyle dobrego się o nich naczytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty częściej sięgasz po takie gatunki, więc tym bardziej powinnaś zawrzeć znajomość z panią Kisiel:)

      Usuń
  7. Książka jest genialna, w sumie to obie nomen omen i dożywocie bardzo mi się podobały, ale tutaj to pokochałam... a dowiesz się z mojej recenzji:)

    OdpowiedzUsuń
  8. A kysz! Licho jest moją miłością! :D

    Witamy w gronie oczekujących na kolejny tom. :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj czytałam i też mnie zauroczyło już od pierwszych stron ;) Nie wiedziałam o kontynuacji - koniecznie muszę ją dorwać :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł już jest, okładkę chyba też autorka pokazywała:)

      Usuń
  10. Aaa! Muszę sięgnąć, bo zaciekawiłaś mnie niesamowicie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka zaciekawi Cię jeszcze bardziej, mogę się założyć;)

      Usuń
  11. Ja jeszcze nie miałam okazji poznać książek mej imienniczki, ale dużo dobrego o niej słyszałam jakiś czas temu.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.