Natasza Socha „Hormonia”, Pascal 2016, ISBN
978-83-7642-766-9, stron 352
Kalina nigdy nie odcięła pępowiny i mimo swojego wieku,
ciągle najistotniejsze jest dla niej to, co powie / pomyśli / zrobi jej matka.
Kiedyś miała męża i nawet wyprowadziła się z domu rodzinnego, ale szybko do
niego wróciła, razem z dorastającą córką, bo matka przestała sobie radzić.
Teraz powoli dociera do Kaliny, do jakiego stopnia przez lata matka nią
manipulowała, ale odczuwany przez całe życie strach nie chce jej opuścić. Boi się
sama pójść do kawiarni, boi się zmienić fryzurę, boi się ubrać w coś innego,
niż bezpieczne beże, choć woli czerwienie. Tylko jej lista marzeń ciągle się
rozrasta, podobnie jak nadzieja, że może kiedyś uda się jakiś jej punkt
zrealizować. Któregoś dnia, pod wpływem chwili, odpowiada na intrygujące
ogłoszenie z gazety i poznaje Kosmę. Wyruszają w podróż, która wywróci życie
Kaliny do góry nogami.
Tym razem Socha stworzyła postać Kaliny, kobiety, która
zbliża się do kolejnego przełomu w swoim życiu, który początkowo nie zapowiada
żadnych większych zmian. Nie zmieniło jej zajście w ciążę ani małżeństwo; nie
miała znaczenia wyprowadzka ani rozstanie z mężem; wychodzi na to, że
zbliżająca się menopauza także nie jest w stanie sprawić, by Kalina zaczęła żyć
w zgodzie sama ze sobą, a nie tym, co zaplanowała dla niej matka. Bohaterka ma
czterdzieści pięć lat, a drży przez Konstancją niczym przed jakimś bogiem,
mogącym zesłać na nią kolejne plagi egipskie. O tym, jak bardzo jest
stłamszona, najlepiej chyba świadczą niektóre zadania z jej listy marzeń. Bo
czy to normalne, że jednym z nim jest pragnienie zjedzenia śniadania w łóżku i
nakruszenie w pościeli? Dla innych to przecież niewarta wzmianki błahostka, dla
niej – jakiś krok milowy. Dla samej Kaliny największym zaskoczeniem będzie to,
że w ogóle zareagowała na ogłoszenie Kosmy, dobrze wiedząc, że matka na pewno
by tego nie pochwaliła i gotowa byłaby zamknąć ją w domu na cztery spusty. Choć
w trakcie lektury nie raz można mieć wrażenie, że autorka trochę przesadziła,
wyposażając Kalinę w tak wielki lęk, a Konstancję w te jej „dobre” chęci i
„miłość” do córki, to gdy zastanowić się głębiej, można chyba dojść do wniosku,
że taka relacja niekoniecznie jest czymś rzadko spotykanym. Dziecko, nawet
dorosłe, miota się między przywiązaniem, szacunkiem i uczuciem do rodzica, a
matka przecież kocha je najbardziej na świecie i chce dla niego tylko tego, co
najlepsze. Problem tylko w tym, że często te dwie strony zupełnie co innego
mają na myśli.
Najbardziej przewrotne w relacji Kaliny z rodzicielką jest
to, jak przełożyła się ona na jej własne macierzyństwo. Tak bardzo nie chciała
zafundować Kirze powtórki z rozrywki, że częściej wybierała milczenie jako
reakcję na postępowanie Kiry, gdy tymczasem ona potrzebowała czegoś więcej,
choćby nawet kłótni, ale na pewno większego zainteresowania. Czy jest jeszcze
czas, by to naprawić, zanim Kira wyrządzi krzywdę samej sobie, biorąc pod uwagę
styl życia, jaki wybrała?
„Hormonia” to w mojej opinii powieść o odzyskiwaniu siebie.
Natasza Socha dobitnie pokazuje, że nigdy nie jest za późno, by pójść za głosem
serca, by znaleźć w sobie siłę i zawalczyć o samą siebie. Tylko od nas samych
zależy, czy pozwolimy sobie na szczęście, sobie, bez oglądania się na
innych, choćby najbliższych. Z ogromnym oczekiwaniem wypatruję drugiego tomu;
niecierpliwię się, jak poradzi sobie dalej Kalina, czy odkryje rodzinne
tajemnice i co jeszcze wymyśli Konstancja (choć tej akurat przydałoby się
jeszcze więcej ziółek na uspokojenie, takich, które hamują głupie pomysły. Nie
wiem tylko, czy takowe istnieją...). Zapraszam do lektury.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Muszę to przeczytać.
OdpowiedzUsuńZgadza się, musisz;)
UsuńChciała bym żeby ta książka znalazła się w moich łapkach.
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię;)
UsuńJak mnie najdzie ochota na coś obyczajowego, to może sięgnę po coś tej autorki. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie pożałujesz takiego wyboru:)
UsuńFabuła w moim guście. Myślę, że książka mogłaby mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńNie mylisz się;)
UsuńOd jakiegoś czasu mam ten tytuł na uwadze.
OdpowiedzUsuńI słusznie, bo z tego, co pamiętam, inne książki autorki Ci się podobały:)
UsuńTwórczość Sochy jeszcze przede mną. Ale myślę, że to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto dać jej szansę:)
UsuńCiężka sprawa, pogodzić troskę o dziecko, a jednocześnie wspierać samodzielność i odrębność drugiego człowieka. Patrzę na to z perspektywy rodzica, wiem też, że łatwo przesadzić. Książkę przeczytam:-)
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak Ty byś odebrała tę fabułę:)
UsuńMam, mam. Dopadłam autorkę i zakupiłam Hormonię, dlatego też niebawem i ja będę po lekturze tegoż tytułu:)
OdpowiedzUsuńA niedługo druga część, pewnie będziesz czekać razem ze mną;)
Usuń