Nele Neuhaus „Żywi i umarli”, Media Rodzina 2015, ISBN
978-83-8008-072-0, stron 608
A mogła lecieć do Ameryki Południowej ze świeżo poślubionym
(w tajemnicy, bo ślub miał być tylko ich świętem) mężem. Tymczasem Pia
Kirchhoff została w Niemczech, bo nie chciała zostawiać swojego szefa, Olivera
Bodensteina, samego z całym tym bagnem, na jakie zapowiada się najnowsze
dochodzenie. Mają do czynienia z tajemniczym strzelcem, który zabija starsze
kobiety. Jedna była na spacerze z psem, druga w swoim domu piekła z wnuczką
pierniki na święta. Z opowieści najbliższych wynika, że przez wszystkich były
lubiane i nie miały wrogów. Gdy do jednego z dziennikarzy trafiają wysłane
przez Snajpera – który podpisuje się mianem „Sędzia” – nekrologi ofiar, w
śledztwie pojawia się mały przełom. Okazuje się, że morderstwa są związane z
pewną tragedią sprzed dziesięciu lat. Czy Pia i Oliver zdążą powstrzymać
bezwzględnego egzekutora?
U tej pisarki w zasadzie wszystko mi odpowiada. Nie są to
może fabuły pędzące na łeb na szyję, ale nie jest to niezbędne, bo Neuhaus i
tak potrafi trzymać czytelnika w ogromnym napięciu. Jej kryminały idealnie
wpasują się w gust tych, którzy oprócz samej zagadki i wyjaśniania zbrodni,
lubią także zanurzyć się w szeroko odmalowanym tle społeczno-obyczajowym, a
tego w „Żywych i umarłych”, jak i reszcie serii, nie brakuje. Autorka nie
pomija również ważnych problemów i zjawisk obecnych w przestrzeni publicznej,
często tworząc z nich motyw przewodni swoich powieści. Tym razem zabrała się za
temat przeszczepu organów. Przypomniało mi się, jak, dziwnym trafem, mówiłam
ostatnio do męża, że gdyby coś mi się stało, to ma oddać moje organy. Po tym,
co przeczytałam u Neuhaus, no cóż, zdania nie zmieniłam, ale na litość boską,
mam nadzieję, że to tak nie wygląda, że te procedury pozwalają na zachowanie
większej godności i szacunku. Dobra, ale nie piszę nic więcej, sami się
przekonajcie, o co chodzi.
W powiązaniu z kwestią transplantologii, Neuhaus stawia nas
przed zjawiskiem zemsty, czy w tym przypadku raczej odpłaty. Jej powieściowy
morderca uważa, że jest usprawiedliwiony w tym, co robi. Nieistotne jest dla
niego, że będzie musiał za swe czyny ponieść karę, bardziej zależy mu na tym,
by choć część osób zrozumiała, co go skłoniło do takich czynów. I tak szczerze
mówiąc, po pochłonięciu ostatnich stron, gdy człowiek ma już wszystkie puzzle
dopasowane, trudno oprzeć się wrażeniu, że się go zwyczajnie rozumie.
Oczywiście, że wybrał wyjątkowo drastyczny sposób i oczywiście, że nie miał
prawa, by samemu wymierzać karę, bo od tego są sądy i ogólnie pojmowane prawo.
Ale no właśnie, co w sytuacji, gdy to prawo zawodzi i przepuszcza przez swoje
sita tych, którzy na wyrok, i to bardzo surowy, zasługują? To rzecz jasna
pytania bez odpowiedzi, ale zarazem kilka refleksji, które nasunęły mi się po
lekturze.
Ostatnio czytałam „Złego wilka” i tam mocno nie leżał mi
Oliver Bodenstein. Coś mu „zaszkodziło” w pominiętym przeze mnie „Kto sieje
wiatr”, ale na szczęście teraz jest już wszystko w porządku, więc mogłam
cieszyć się wszystkimi niuansami kolejnego dochodzenia prowadzonego przez
niego, Pię i resztę zespołu. I kolejny już raz, kończąc jedną książkę Nele
Neuhaus, od razu chciałam zabrać się za następną, choć jej nie miałam. Ale
niech to będzie najlepszą rekomendacją „Żywych i umarłych”.
Wyzwanie: „Grunt to okładka”.
Też zaczęłam przygodę z Nele Neuhaus od "Śnieżka musi umrzeć" i chwilowo ją na tym zakończyłam, choć zrobiła na mnie dobre wrażenie :) Może uda mi się kiedyś przeczytać jej serię po kolei :D
OdpowiedzUsuńTeraz jest prościej, bo wreszcie wydali pierwszy tom;)
UsuńBardzo lubię Neuhaus,a "Żywi i umarli" bardzo mi się podobało. Niestety czytałam już wszystkie książki autorki.
OdpowiedzUsuńTo ja mam chyba lepiej, skoro jeszcze dwie przede mną;)
UsuńJa jeszcze nie czytałam jej żadnej książki. Wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńMoże będziesz mieć szansę przeczytać po kolei, a nie miotać się jak ja;)
UsuńMuszę poznać tę serię i autorkę.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto:)
UsuńNie znam, ale wezmę pod uwagę ten tytuł.
OdpowiedzUsuńDawno chyba nie było u Ciebie kryminału, więc możesz spróbować z tą pisarką:)
UsuńCiekawe, ciekawe... Pierwszy raz o tej pozycji słyszę właśnie u Ciebie i wydaje się, że autorka miała naprawdę interesujący pomysł...
OdpowiedzUsuń... I super, że go nie zmarnowała! Chyba dodam na listę może nie Must Read ale napewno Want to Read :)
Pozdrawiam!
Czytam, piszę, recenzuję, polecam
Może i się skuszę skoro jest już pierwszy tom ;)
OdpowiedzUsuń