Agata Przybyłek „Takie rzeczy tylko z mężem”, Czwarta Strona
2016, ISBN 978-83-7976-470-9, stron 580
Zuzanna pracuje jako przedszkolanka i lubi swoją pracę. Jej
mąż, Ludwik, jest nauczycielem w gimnazjum; mają czteroletniego synka, Marcela.
Mieszkają po sąsiedzku z matką oraz siostrą Zuzy i jej rodziną. Żyć, nie
umierać, nieprawdaż? Ano nie do końca. Zuza czuje się zaniedbywana przez męża,
który wolny czas woli spędzać, oglądając mecze albo latając z kolegami po
lasach czy innych wertepach w poszukiwaniu skarbów (a potem zwozi je do domu).
Gdy któregoś dnia Zuza trafia przypadkiem na spotkania z pewną panią psycholog,
uświadamia sobie, że musi coś zmienić w swoim związku. Nie będzie to jednak
proste, bo Ludwik daleki jest od jakichkolwiek przejawów romantyzmu. Wsparcia
Zuza szuka u najlepszej przyjaciółki, Beatki; pomocą będzie jej także
niespodziewany i początkowo raczej niemile widziany gość.
Autorka wykreowała małżeństwo, w którego życiu zagościła
niezapraszana przez nikogo rutyna. Opieka nad dzieckiem i praca wypełniają dni,
ale nie na tyle, by nie mieć czasu dla siebie. Zuzanna na pewno by go znalazła,
nawet jeśli cały dom jest na jej głowie; problem w tym, że tego czasu nie
znajduje Ludwik. Zawsze jest coś ważniejszego, niż żona i jej potrzeby.
Pomysły, na jakie wpada Zuzka, nie budzą szczególnego entuzjazmu Ludwika i nic
nie wychodzi tak, jak to sobie zaplanowała. A najgorsze w tym wszystkim jest
to, że on traktuje ją jak swoją własność, która z chwilą założenia obrączki na
palec przestała być atrakcyjna dla innych. Oj, pomyliłby się, bardzo by się
pomylił, gdyby tylko raczył zauważyć, co się dzieje pod jego własnym dachem.
Wyszedł mi jakiś taki poważny opis, gdy tymczasem humoru
tutaj nie brakuje. Zuza nie załamuje się przecież ani nie rwie włosów z głowy,
bo nadal najsilniejsza jest w niej wiara, że Ludwik się wkrótce ocknie i
opamięta. Jej nowy lokator dostarczy jej zresztą emocji, na które liczyła,
chyba aż w nadmiarze; los ma ponadto jeszcze jedną niespodziankę, choć za taką
to akurat chętnie by podziękowała. Jednym słowem – dzieje się.
Oprócz efektownie zbudowanych, wyrazistych postaci – bardzo
pozytywnie odebrałam Marcela; świetnie rozkręciła się Kasia; za to wysoce
irytująca była Lena, choć jako kreacja literacka wyszła autorce znakomicie –
Przybyłek postawiła także na akcję osadzoną na wsi, ale takiej naprawdę wsi,
gdzie niektórzy nie zauważyli, że jest coś takiego jak postęp i że inni mają
takie samo prawo do życia, jak oni. Cóż, może tutaj trochę pisarka
przerysowała, ale wcale bym się nie zdziwiła, gdyby gdzieś żyły sobie takie
Haliny i miały się dobrze...
„Takie rzeczy tylko z mężem” sprawiło, że uśmiech wykwitł mi
na twarzy i został na niej prawie do samego końca, kiedy to zbladł w obliczu
epilogu, jakie zaserwowała pisarka. Dobrze, że pojawiły się tam słowa „ciąg
dalszy nastąpi”, bo to znaczy, że jest na co czekać. Ciekawa jestem ogromnie,
co będzie dalej z Zuzą i jej małżeństwem. Agata Przybyłek w wersji komediowej
spisała się na medal – powieści lekkie i przyjemne także dobrze jej wychodzą.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Świetna powieść. Nie mogę się doczekać drugiego tomu.
OdpowiedzUsuńJa też, zwłaszcza po takim zakończeniu...
UsuńAutorki nie znam, ale chętnie poznam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto ją znać:)
UsuńBardzo dobrze się bawiłam podczas lektury tej książki :)
OdpowiedzUsuńCzyli witamy w klubie:)
UsuńJa za to zakończenie miałam ochotę Agatę ukatrupić :P
OdpowiedzUsuńTaa, we mnie też się obudził krwiożerczy instynkt;)
UsuńHumor, wyraziste postacie - jestem jak najbardziej na tak!
OdpowiedzUsuńZdziwiłabym się wielce, gdybyś była na nie;)
UsuńOd dawna przymierzam się do powieści tej Autorki. Na pewno sięgnę po jej książki, może właśnie zacznę od tej pozycji? :D
OdpowiedzUsuńNa pierwsze spotkanie z autorką nadaje się idealnie:)
UsuńA bez męża nie można... takiej książki przeczytać? ;)
OdpowiedzUsuńPewnie, że można;)
UsuńAutorka jest naprawdę utalentowana :) będę miała na oku tę książkę.
OdpowiedzUsuńRozkręca się, co mnie bardzo cieszy:)
UsuńNiedługo się za nią biorę więc zerknęłam tylko na podsumowanie. Coś czuję, że się nie zawiodę. ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczucia Cię raczej nie mylą:)
UsuńPrzeczytam, bo jak pominąć polską obyczajówkę z dodatkiem poczucia humoru?
OdpowiedzUsuńNie da się;)
UsuńTematyka raczej nie moja, ale zachęciłas mnie trzema rzeczami: dobrze wykreowanymi bohaterami (uwielbiam takich!), humorem i epilogiem, który pozostawia nas w stanie "Ja chcę kolejny tom!" :D
OdpowiedzUsuńWięc może, mooże:)
Pozdrawiam
Czytam, piszę, recenzuję, polecam
To nie ja, to autorka;)
UsuńNo patrz, a ja książce nie dałam rady. Niesamowicie mnie znudziła, odłożyłam po przeczytaniu mniej więcej połowy i nie zamierzam wracać do niej. Tylko teraz zastanawiam się, jak zrecenzować i czy w ogóle recenzować.
OdpowiedzUsuń