Marta Kisiel „Dożywocie”, Uroboros 2015, ISBN
978-83-280-2135-9, stron 352
Konrad Romańczuk, pisarz i prawdziwe dziecko miasta, dostaje
spadek: gotycki dom z wieżyczką gdzieś na za... zaciszu, z dala od cywilizacji.
To, że dom nadaje się tylko do generalnego remontu, to nic w obliczu tego, jacy
mieszkańcy razem z nim dostali się Konradowi. Na dzień dobry – Licho, anioł z
alergią na własne pierze i obsesją na punkcie czystości. Lichotkę zamieszkuje
także widmo panicza Szczęsnego, wbrew imieniu – bardzo nieszczęsnego poety z
talentem do haftu krzyżykowego i przetworów owocowych. W kuchni domostwa rządzi
Krakers, pradawna istota z mackami; po korytarzach i nie tylko przemyka kocica
Zmora, a potem trafi się i królik w różowym umaszczeniu. I nie zapominajmy o utopcach,
sztuk cztery. Konrad i jego dożywotnicy są na siebie skazani...
Tak właściwie mnie do szczęścia wystarczyłoby samo Licho,
ale że Marta Kisiel wyobraźnię ma niczym nieograniczoną i nieskrępowaną, strony
„Dożywocia”, a tym samym Lichotkę, zapełnia prawdziwy poczet niecodziennych
postaci. Kto wpadłby na to, żeby szefem kuchni uczynić ośmiornicę? Kisiel
wpadła. Królikowi nadała wyjątkowy kolor, a łazienki „zaludniła” utopcami. O
Szczęsnym, którego najbardziej charakterystyczną cechą była wybitna upierdliwość,
to już nawet nie wspominam. Tak generalnie rzecz biorąc, z powieści najbardziej
lubię te bliskie rzeczywistości. A tu proszę, u Kisiel wszystko jest nierealne
i nieprawdopodobne, a ja jestem bliska piać z zachwytu. I naprawdę nie wiem,
jak ona to zrobiła, żeby mnie, tak twardo stojącą na ziemi, do tego stopnia
zauroczyć. Fakt, znakomity styl i przemawiające do mnie poczucie humoru na
pewno mają tutaj olbrzymie znaczenie, ale to na pewno nie wszystko, uznajmy
więc, że Marta Kisiel jest po prostu fenomenem.
Pisarka jest bez wątpienia moim odkryciem roku. Taaa, wiem,
wszyscy jej wielbiciele dokonali tego odkrycia już dawno temu, ale w moim
przypadku sprawdza się hasło „lepiej późno, niż wcale”. Długo zwlekałam, choć
koleżanki – blogerki namawiały. Wreszcie wzięłam do ręki „Nomen omen” i
przepadłam. „Dożywocie” też się trochę naczekało, ale w sumie przeczytałam je w
bardzo dobrym momencie. A wiecie dlaczego? Bo już jesienią ma się ukazać druga
część, więc nie będę musiała zbyt długo czekać, by znów spotkać się z
Lichem.
Ciekawa książka! A okładka niesamowita. Bardzo zachęca do sięgnięcia po książkę.
OdpowiedzUsuńPrzekonaj się, jak wciągają pierwsze strony i pojawienie się Licha:)
UsuńMuszę się o nią zakręcić.
UsuńMuszę zobaczyć, czy przypadkiem nie mam tej książki w swojej biblioteczce, bo coś znajomy tytuł.
OdpowiedzUsuńObyś miała, na pewno by Ci przypadła do gustu:)
UsuńJa tez się zakochałam! :) "Dożywocie" jest świetne i już nie mogę się doczekać kontynuacji. Mnie też Licho rozbraja i wzrusza :)
OdpowiedzUsuńFajnie wiedzieć, że jest nas więcej;)
UsuńNo to ja jeszcze dłużej będę czekać. Mam nadzieję, że to dla mnie też będzie pozytywne zaskoczenie i nowe odkrycie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Przy gorącej herbacie
Jeśli tylko jest to literatura w Twoim stylu, to też możesz się zakochać. A nawet jeśli nie jest, to jestem najlepszym przykładem na to, że czasem warto przeczytać coś nie ze swojej bajki;)
UsuńZaintrygowali mnie bohaterowie książki ☺
OdpowiedzUsuńZdziwiłabym się, gdyby było inaczej;)
UsuńTo i ja chyba muszę w końcu poznać książki tej autorki. Tyle dobrego się o nich naczytałam.
OdpowiedzUsuńTy częściej sięgasz po takie gatunki, więc tym bardziej powinnaś zawrzeć znajomość z panią Kisiel:)
UsuńKsiążka jest genialna, w sumie to obie nomen omen i dożywocie bardzo mi się podobały, ale tutaj to pokochałam... a dowiesz się z mojej recenzji:)
OdpowiedzUsuńChyba się domyślam;)
UsuńA kysz! Licho jest moją miłością! :D
OdpowiedzUsuńWitamy w gronie oczekujących na kolejny tom. :P
Jeszcze czego:P
UsuńOj czytałam i też mnie zauroczyło już od pierwszych stron ;) Nie wiedziałam o kontynuacji - koniecznie muszę ją dorwać :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTytuł już jest, okładkę chyba też autorka pokazywała:)
UsuńAaa! Muszę sięgnąć, bo zaciekawiłaś mnie niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zaciekawi Cię jeszcze bardziej, mogę się założyć;)
UsuńJa jeszcze nie miałam okazji poznać książek mej imienniczki, ale dużo dobrego o niej słyszałam jakiś czas temu.
OdpowiedzUsuńBycie imienniczką do czegoś Cię zobowiązuje;)
UsuńTo świetnie!
Usuń