sobota, 27 października 2018

Natalia Sońska "Listy (nie)miłosne"


Natalia Sońska „Listy (nie)miłosne”, Czwarta Strona 2018, ISBN 978-83-7976-997-1, stron 368

Opis wydawcy: Jak można wyrazić słowami coś więcej niż wdzięczność? Była z nim naprawdę szczęśliwa. Planowali wspólnie przyszłość, mieli nawet spisaną listę rzeczy, które chcą zrobić razem. Jednak on odszedł, zostawiając tylko list. I rozpacz, którą ona jeszcze długo będzie nosić w sercu. Czy ktoś, kto od zawsze na nią czeka i jest gotów zrobić dla niej wszystko, dostanie swoją szansę?

Natalia Sońska ma na swoim koncie już blisko kilkanaście powieści, z których większość miałam okazję poznać. Wiem, jak pisze młoda autorka, co ją zajmuje - jej fabuły zazwyczaj traktują o miłości i przyjaźni. Nie inaczej jest z „Listami (nie)miłosnymi”, które pochłonęły mnie najbardziej ze wszystkich dotychczasowych tytułów. Niby rozwijały się spokojnie, we własnym, subtelnym tempie, a jednak całkowicie zawładnęły moimi myślami – i w trakcie lektury, i jeszcze długo po niej. 

Teoretycznie można by powiedzieć, że w temacie relacji damsko-męskich napisano już wszystko. A jednak życie ciągle potrafi kreślić niecodzienne scenariusze, a tym samym pozwala twórcom literatury obyczajowej czerpać z nich obficie. U Sońskiej zaczyna się zwyczajnie: ona, on, miał być ślub, ale on ją zostawia. Dalej jest już trochę mniej sztampowo, bo Zosia wybiera niecodzienny sposób na poradzenie sobie z tą trudną sytuacją. Nie tylko pisze do chłopaka listy – te początkowo mają dać mu wgląd w jej uczucia i to, co się u niej działo, gdyby wrócił. Wraz z Igorem zrobili kiedyś listę rzeczy, których chcieli wspólnie dokonać – teraz dziewczyna postanawia zrealizować poszczególne punkty, ale o pomoc prosi swojego najlepszego przyjaciela, Staszka. 

Przyznaję, trochę byłam na początku zła na bohaterkę, bo wydawało mi się, że wykorzystuje zapatrzonego w nią chłopaka. Inna sprawa, że on sam zgodził się wziąć udział w przedsięwzięciu dziewczyny. Dzięki temu jednak mogliśmy śledzić, jak nie tylko umacnia się przyjaźń Zosi i Staszka, ale też, jak ewoluują uczucia studentki, która powoli zdaje sobie sprawę z faktu, jak ważny jest dla niej Staszek, jak bardzo pomógł jej stanąć na nogi. I chyba wraz ze zmianą, która zachodzi w Zosi, sama także przestałam postrzegać ją tak jak na początku, zresztą jej się nie da nie lubić, budzi sympatię od razu, nawet jeśli na wstępie nie podobał mi się pomysł, by do zapominania o jednym mężczyźnie korzystać z pomocy drugiego. 

Uważam, że „Listy (nie)miłosne” to najbardziej dojrzała powieść Natalii Sońskiej. Jest najlepiej napisana, spójna, harmonijna, zgrabnie zapewnia momenty i wzruszeń, i humoru. Polubiłam wszystkich bohaterów, no może z wyjątkiem Igora. A to jego historię będziemy mogli poznać w drugiej części „Piosenki (nie)miłosne”. Choć cały czas zastanawiam się, czy interesuje mnie jego wersja wydarzeń, bo na razie mam do niego uraz. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.  

http://czwartastrona.pl/ksiazki/listy-niemilosne/

4 komentarze:

  1. Mam ochotę poznać tę historię Bardzo podoba mi się jej okładka. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Zamierzam ją kiedyś przeczytać, ale z nastawieniem negatywnym, gdyż kieruję się opinią negatywną jakiejś recnzentki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może kiedyś przeczytam, jak mnie najdzie ochota na obyczajówkę. Choć póki co, czekają na mnie dwie książki Hanny Kowalewskiej, a one mają pierwszeństwo. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czemu, ale mnie jakoś na razie nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.