Natalia Sońska „Listy (nie)miłosne”, Czwarta Strona
2018, ISBN 978-83-7976-997-1, stron 368
Natalia Sońska ma na swoim koncie już blisko kilkanaście
powieści, z których większość miałam okazję poznać. Wiem, jak pisze młoda autorka,
co ją zajmuje - jej fabuły zazwyczaj traktują o miłości i przyjaźni. Nie inaczej
jest z „Listami (nie)miłosnymi”, które pochłonęły mnie najbardziej ze
wszystkich dotychczasowych tytułów. Niby rozwijały się spokojnie, we własnym,
subtelnym tempie, a jednak całkowicie zawładnęły moimi myślami – i w trakcie
lektury, i jeszcze długo po niej.
Przyznaję, trochę byłam na początku zła na bohaterkę,
bo wydawało mi się, że wykorzystuje zapatrzonego w nią chłopaka. Inna sprawa,
że on sam zgodził się wziąć udział w przedsięwzięciu dziewczyny. Dzięki temu
jednak mogliśmy śledzić, jak nie tylko umacnia się przyjaźń Zosi i Staszka, ale
też, jak ewoluują uczucia studentki, która powoli zdaje sobie sprawę z faktu,
jak ważny jest dla niej Staszek, jak bardzo pomógł jej stanąć na nogi. I chyba
wraz ze zmianą, która zachodzi w Zosi, sama także przestałam postrzegać ją tak
jak na początku, zresztą jej się nie da nie lubić, budzi sympatię od razu,
nawet jeśli na wstępie nie podobał mi się pomysł, by do zapominania o jednym
mężczyźnie korzystać z pomocy drugiego.
Uważam, że „Listy (nie)miłosne” to najbardziej
dojrzała powieść Natalii Sońskiej. Jest najlepiej napisana, spójna, harmonijna,
zgrabnie zapewnia momenty i wzruszeń, i humoru. Polubiłam wszystkich bohaterów,
no może z wyjątkiem Igora. A to jego historię będziemy mogli poznać w drugiej
części „Piosenki (nie)miłosne”. Choć cały czas zastanawiam się, czy interesuje
mnie jego wersja wydarzeń, bo na razie mam do niego uraz.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Mam ochotę poznać tę historię Bardzo podoba mi się jej okładka. 😊
OdpowiedzUsuńZamierzam ją kiedyś przeczytać, ale z nastawieniem negatywnym, gdyż kieruję się opinią negatywną jakiejś recnzentki.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam, jak mnie najdzie ochota na obyczajówkę. Choć póki co, czekają na mnie dwie książki Hanny Kowalewskiej, a one mają pierwszeństwo. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale mnie jakoś na razie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuń