Magdalena Witkiewicz „Nie ma jak u mamy”, Filia 2018,
ISBN 978-83-8075-529-1, stron 248
Opis
wydawcy: Tęskniliście za Milaczkiem? Młodą kobietą, która nieustająco poszukuje
miłości swojego życia? Milenka, którą pokochały polskie czytelniczki wraca po
dziesięciu latach! Sprawdźcie co wydarzyło się przez ten czas u ekscentrycznej
Zofii Kruk, jak potoczyły się losy Milaczka i na kogo wyrosła rezolutna
sąsiadka zwana Bachorem.
Kiedy tak naprawdę zaczyna się kryzys wieku średniego, czy jedwabna piżama to odpowiedni strój by wystąpić przed własnym szefem i czy łatwo jest zwolnić nianię i wdrożyć „Projekt Matka” to tylko niektóre z wyzwań, przed którymi staną bohaterki bestsellerowej serii o Milence.
Po przeczytaniu tej książki zapragniesz przytulić wszystkich, których kochasz!
Magdalena Witkiewicz jak zwykle uroczo, mądrze i z humorem opowiada o kobietach i ich życiowych rozstajach. O sile, która w nich tkwi i o wielkiej potrzebie happy endu. Daje swoim czytelniczkom to, co najcenniejsze: PRZYJAŹŃ, WSPARCIE I NADZIEJĘ, że warto wierzyć w dobre zakończenie.
To najlepszy prezent jaki pisarka mogła zrobić swoim czytelniczkom na dziesięciolecie pracy twórczej!
Kiedy tak naprawdę zaczyna się kryzys wieku średniego, czy jedwabna piżama to odpowiedni strój by wystąpić przed własnym szefem i czy łatwo jest zwolnić nianię i wdrożyć „Projekt Matka” to tylko niektóre z wyzwań, przed którymi staną bohaterki bestsellerowej serii o Milence.
Po przeczytaniu tej książki zapragniesz przytulić wszystkich, których kochasz!
Magdalena Witkiewicz jak zwykle uroczo, mądrze i z humorem opowiada o kobietach i ich życiowych rozstajach. O sile, która w nich tkwi i o wielkiej potrzebie happy endu. Daje swoim czytelniczkom to, co najcenniejsze: PRZYJAŹŃ, WSPARCIE I NADZIEJĘ, że warto wierzyć w dobre zakończenie.
To najlepszy prezent jaki pisarka mogła zrobić swoim czytelniczkom na dziesięciolecie pracy twórczej!
Magdalena Witkiewicz, o czym pisałam już wielokrotnie,
ma ten dar, że o rzeczach wielkich potrafi pisać bez wzniosłych słów; prosto,
ale trafiając idealnie do serca. Wartościowy przekaz w lekkiej formie – tak można
by powiedzieć w skrócie. Na pewno nie będzie przesadą, jeśli dodam również, że
tytuły pisarki mają w jakimś stopniu walor biblioterapeutyczny. Gdy jest ci
źle, smutno, szaro-buro i ponuro, gdy masz ochotę odciąć się od świata, bo
widzisz go jako wroga – sięgnij po Witkiewicz, ona przywróci ci wiarę w lepsze
jutro, sprawi, że zaświeci dla ciebie słońce i przekona, że wcale nie musi być perfekcyjnie
– ważne, byś była szczęśliwa i spełniona z tym, co masz; by było to skrojone na
twoją miarę. Porównałam kiedyś te opowieści snute przez autorkę do takiego
plasterka na duszę czy symbolicznego kocyka – nie wiem, jak Wy, ale ja
uwielbiam takie czytelnicze otulenie.
Czwarte spotkanie z Milaczkiem, ten prezent od
pisarki, jak dla mnie jest stanowczo za krótkie… Wiecie, pierwsza poranna kawa
kończy się w mgnieniu oka, ulubione ciastko zjada się zbyt szybko, „Nie ma jak
u mamy” pochłania się błyskawicznie – każdą z tych rzeczy chciałoby się długo
delektować, ale przyjemność obcowania z nimi trwa tylko chwilę, i nijak nie da się
jej w nieskończoność przedłużyć… Ktoś mógłby powiedzieć, że zbyt łatwo się tu
wszystko układa, ale co z tego; po tej serii właśnie tego się oczekuje, nie bez
powodu nosi ona przecież nazwę „Dobre myśli”. A że tylko takie Wam przesyłam,
stąd moja zachęta, żebyście nie zwlekali z lekturą „Nie ma jak u mamy”.
Na pewno przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu sprawdzić tajemnicę fenomenu Magdy WItkiewicz.
OdpowiedzUsuńWitkiewicz czytałam do tej pory dwie książki i podobały mi się, więc muszę sięgnąć po kolejne! :)
OdpowiedzUsuńKurczę nie przeczytałam nawet Panien Roztropnych, gdzieś się zapodziałam z tą serią :D
OdpowiedzUsuń