Marek Klat, Paweł Paliński, Mirosław Piepka, Michał
Pruski „Kamerdyner”, Agora 2018, ISBN 978-83-268-2691-7, stron 376
Opis
wydawcy: „Kamerdyner”
to powieść jakiej w Polsce od lat nie było!
Świat, którego już nie ma. Zakazana miłość wciągnięta w wir wielkiej historii. Losy trzech narodów na przestrzeni pięciu dekad. Nieznana, drastyczna zbrodnia. „Kamerdyner” to powieść napisana z rozmachem, ale też pełna małych wzruszeń.
Marita – niemiecka panienka z dobrego domu. Mateusz – kaszubski chłopak, który po śmierci rodziców trafia na wychowanie do pruskiego dworu. Ich miłość musiała być burzliwa. I była. Tak samo jak wielka historia, na której tle się rozegrała. Narastały konflikty między narodami, wybuchła I wojna światowa i kształt Europy uległ zmianie. Polacy mogli wreszcie świętować własną niepodległość, ale po krótkim czasie mieli znów ją stracić.
Kim jestem? – to pytanie będzie dręczyć Mateusza Krolla przez całe życie. Polakiem, czy Niemcem? Synem koniuszego, czy jaśnie pana? Bratem pięknej Marity von Krauss, czy zakochanym w niej Kaszubem? Wraz z nadejściem września 1939 roku od odpowiedzi będzie zależało również jego życie.
Romans Mateusza i Marity to opowieść niepodobna do innych, złożona, pełna trudnych wyborów, ulotnych nadziei i cierpienia, ale przede wszystkim wierna faktom historycznym.
Świat, którego już nie ma. Zakazana miłość wciągnięta w wir wielkiej historii. Losy trzech narodów na przestrzeni pięciu dekad. Nieznana, drastyczna zbrodnia. „Kamerdyner” to powieść napisana z rozmachem, ale też pełna małych wzruszeń.
Marita – niemiecka panienka z dobrego domu. Mateusz – kaszubski chłopak, który po śmierci rodziców trafia na wychowanie do pruskiego dworu. Ich miłość musiała być burzliwa. I była. Tak samo jak wielka historia, na której tle się rozegrała. Narastały konflikty między narodami, wybuchła I wojna światowa i kształt Europy uległ zmianie. Polacy mogli wreszcie świętować własną niepodległość, ale po krótkim czasie mieli znów ją stracić.
Kim jestem? – to pytanie będzie dręczyć Mateusza Krolla przez całe życie. Polakiem, czy Niemcem? Synem koniuszego, czy jaśnie pana? Bratem pięknej Marity von Krauss, czy zakochanym w niej Kaszubem? Wraz z nadejściem września 1939 roku od odpowiedzi będzie zależało również jego życie.
Romans Mateusza i Marity to opowieść niepodobna do innych, złożona, pełna trudnych wyborów, ulotnych nadziei i cierpienia, ale przede wszystkim wierna faktom historycznym.
„Kamerdyner” zapowiadał się na dzieło z potencjałem. Chyba
jednak uczucia wobec niego mam dość mieszane. Zaczęło się naprawdę dobrze,
początek wydarzeń intrygował, a i narracja była potoczysta. I o ile do samego
końca powieść czytało mi się bardzo dobrze (choć nie na tyle, bym nie mogła się
od niej oderwać), o tyle im dalej, tym proporcje wydarzeń wydawały mi się coraz
bardziej „rozjeżdżać”. Jak na fakt, że fabuła miała dotyczyć w głównej mierze (albo
ja się na takie coś nastawiłam) Mateusza i Marity, to dla mnie było ich na
kartach książki stanowczo za mało.
Z powyższym związana jest moja następna uwaga,
mianowicie taka, że nie da się pół wieku historii – na dodatek „tego” pół wieku
– zmieścić na niespełna czterystu stronach. To zdecydowanie niewiele, by wyjść
od zaborów, przez pierwszą wojnę, dwudziestolecie, a wreszcie dotrzeć do
schyłku drugiej wojny światowej. Tym samym nie da się stworzyć pogłębionych
portretów psychologicznych bohaterów. I właśnie tego mi zabrakło, szczególnie
jeśli chodzi o Mateusza – zbyt szybki jest przeskok od dzieciństwa chłopca do dorosłości
mężczyzny, i tak naprawdę nie wiem, co go ukształtowało, za dużo rzeczy musiałam
sobie sama dopowiedzieć.
Ta sama rzecz dotyczy wycinka z dziejów Kaszubów. Bardzo
ciekawiły mnie te kwestie narodowościowe czy może szerzej tożsamościowe; to,
jak czuli się poszczególni bohaterowie w tej historycznej zawierusze, w zmianie
granic i układów społecznych, ale znów było tego, jak dla mnie, za mało.
Nie przekreślam całkiem „Kamerdynera”. To nie jest zła
powieść, powiedziałabym raczej, że to utwór z zachwianą harmonią fabularną –
czasem autorzy skupiają uwagę na jakimś drobnym elemencie, by te kluczowe fakty
jedynie musnąć. Może właśnie o to chodzi, że tych autorów było zbyt wielu? –
może jeden czy dwóch lepiej „ogarnęłoby” temat. Całkiem tragicznie nie było,
jednakże liczyłam na dużo więcej.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Agora.
Szkoda, że książka nie spełniła do końca Twoich oczekiwań. Miałam ją na uwadze, a teraz, sama nie wiem. 😊
OdpowiedzUsuńWielka, wielka szkoda, że powieść jest tak powierzchowna. Bardzo cenię sobie dobrze sportretowane postaci i jeśli tu ich brakuje - to nie jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńMnie bardziej interesuje film z tego względu, że w moim powiecie nakręcano część zdjęć.
OdpowiedzUsuńMyślę, że przeczytam, ale jakoś tym razem mam większą ochotę na film :)
OdpowiedzUsuń