piątek, 8 lipca 2016

Małgorzata Rogala "Dobra matka"



Małgorzata Rogala „Dobra matka”, Czwarta Strona 2016, ISBN 978-83-7976-457-0, stron 356

Starszy aspirant Agata Górska i komisarz Sławek Tomczyk prowadzą śledztwo w sprawie śmierci młodej kobiety. Paula Zdunek była pracownikiem ochrony w hotelu, samotnie wychowywała córkę. Została zastrzelona, a jej ciało znaleziono w Lesie Kabackim. Wkrótce później w podobnych okolicznościach ginie druga kobieta, Zofia Kruk, nauczycielka języka francuskiego w prywatnym gimnazjum. Ofiary łączyło upodobanie do aktywności na portalu społecznościowym i dzielenia się swoją prywatnością. W trakcie dochodzenia wypływa nazwisko koszmaru Górskiej sprzed lat, doktora Joachima Mazura, oraz jego przyjaciela, wpływowego biznesmena, Tadeusza Szulca. Czy zastrzelone kobiety łączyło coś jeszcze?

Kilka lat temu byłam na szkoleniu dotyczącym bezpiecznego Internetu. Było to wówczas, kiedy triumfy święcił portal Nasza Klasa, a Facebook nie był jeszcze wtedy popularny (albo w ogóle go nie było, nie pamiętam). Z całego wykładu najbardziej zapamiętałam to, jak prowadzący mówił o publikowaniu zdjęć swoich dzieci. Powiedział, że on by nie chciał, żeby ktoś, oglądając fotografie jego potomków, nie powiem co robił przed monitorem. Bo coś, co dla nas jest urocze i słodkie, dla pedofilów jest rajem na ziemi. Inna sprawa dotyczy prywatności dziecka; to, że jest małe, nie znaczy, że jej nie ma i że można publikować jego wizerunek, np. w trakcie kąpieli, bez koszulki na plaży czy w tego rodzaju sytuacjach, gdzie się da i ile się da. Te kilka zdań tkwi mi w głowie tak mocno, że milion razy zastanowię się, zanim zamieszczę gdzieś swoje zdjęcie, a co dopiero, gdyby chodziło o dziecko. Cóż, są jednak rodzice na tyle pozbawieni wyobraźni, że nie krępują się wcale i wystawiają swoje dzieci na publiczny ogląd. Wspominam o tym właśnie dlatego, że motyw pilnowania (bądź nie) swojej prywatności jest jedną z głównych osi fabularnych „Dobrej matki” Małgorzaty Rogali. Autorka, po nieudanym, moim zdaniem, „romansie” z powieścią obyczajową, poszła w kierunku kryminału, a ten wychodzi jej naprawdę znakomicie. Niedawno czytałam „Zapłatę”, a „Dobra matka” stanowi jej kontynuację, jednak drugi tom cyklu z Agatą Górską i Sławkiem Tomczykiem można czytać bez znajomości pierwszego; informacje dotyczące policjantki i jej przeszłości są przypominane, nie ma więc żadnego problemu, by zorientować się, o co chodziło i jak to rzutuje na jej obecną sytuację życiową. 

„Zapłata” była dobra; domyśliłam się wprawdzie tożsamości zabójcy, ale nie odebrało mi to przyjemności czytania. „Dobra matka” jest jednak, w moich oczach, jeszcze lepsza. Tym razem nie udało mi się wytypować mordercy, mimo że szłam w dobrą stronę. Rogala nie pisze tak, że na koniec zbiera się szczękę z podłogi, nie ma spektakularnego efektu „wow” i całkowitego zaskoczenia, bo jednak zbrodniarz ciągle się gdzieś w tle przewija i można obstawiać, że to ta, a nie inna osoba; a mimo to od jej fabuły nie można się oderwać i zwyczajnie znakomicie się ją czyta, także z uwagi na realistycznie zarysowaną warstwę obyczajową. W tym przypadku można było założyć, co było głównym powodem zabójstw, ale autorka i tak mieszała, myliła tropy i do pewnego momentu zastanawiałam się, czy może jednak nie chodzi o te brudne sprawy i ciemną stronę „szanowanych obywateli” wielkiego miasta. Tak czy siak jednak, tutaj każdy wątek jest dość przerażający w swojej wymowie i wcale nie trudno dojść do wniosku, że właściwie nikomu nie powinno się ufać... 

W tej części podobało mi się też, jak Rogala poprowadziła relacje między Górską a Tomczykiem. Już w „Zapłacie” fajnie ze sobą rozmawiali; teraz ich współpraca ewoluuje i nabiera jeszcze ciekawszego charakteru. I sam epilog, choć trudny i bardzo emocjonujący, jest jednocześnie bardzo obiecujący. Słowa „ciąg dalszy nastąpi” ucieszyły mnie wielce i naprawdę nie mogę się go już doczekać (nawet jeśli to banalne stwierdzenie, którego używam bardzo często).

„Dobra matka” to wielowątkowa historia, w której nieutulona krzywda i żal przeplata się z pragnieniem zemsty. Małgorzata Rogala pięknie rozwija skrzydła, oby tak dalej – we mnie ma wiernego kibica.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona. 

http://czwartastrona.pl/

16 komentarzy:

  1. Czasami tożsamość zabójcy nie musi być tajemnicza, aby książka urzekła czytelnika. Przyznaję, że książkę chętnie przeczytam. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, choć z tym najbardziej kojarzy mi się kryminał;)

      Usuń
  2. Moje zdanie na temat tej książki już znasz. Kawał dobrego kryminału. Czekam teraz na trzeci tom.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo jestem ciekawa tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To kolejna autorka, którą muszę koniecznie poznać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta książka zwróciła moją uwagę, jak przeglądałam zapowiedzi wydawnicze. Dobrze wiedzieć, że nie trzeba znać pierwszej części, bo nie miałam okazji jej czytać. Chciałabym poznać twórczość autorki, więc tak czy inaczej będę polować na oba tomy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trzeba znać, chyba że chce się lepiej poznać Agatę, to wtedy lepiej zacząć od "Zapłaty":)

      Usuń
  6. Czytałam 2 kryminały M. Rogali i podoba mi się jej styl. Mam ochotę na "Dobrą matkę".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakładam więc, że po jej lekturze podzielisz moje zdanie:)

      Usuń
  7. Polecę rodzicielce, bo sama w kryminałach nie gustuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo chętnie przeczytam. Pamiętam jak kilka lat temu rządziła Nasza Klasa, teraz nie dość, że fejs, instagram, snapy itd, to zdjęcia dzieci są naprawdę popularne. Aż żal, gdy widzę, jak rodzice umieszczają fotki swoich pociech w takich sytuacjach, które nawet nie powinny być włożone w albumy rodzinne, jestem zażenowana. Druga sprawa, że dzieci same buszują już w necie, stając się rajem dla pedofilów... Przykład mojej 11 letniej kuzynki. Dzieci są tak mega sprytne, ciotka ciągle kasuje jej konta, a ona nadal podwyższa sobie wiek, wstawia sweet focie (z dzióbkiem, umalowana jakby miała z 20 lat), bo wszystkie dzieci w jej klasie mają.. Przykre to, szczególnie, gdy zobaczyłam, jak jedna dziewczynka z jej szkoły wstawia opis typu ,,Moje życie w końcu nabiera sĘsu". Generalnie smutne czasy, cieszę się, że swoje dzieciństwo spędziłam na podwórku grając z koleżankami w gumę czy kabel - niestety, nie widzę żadnych dzieci na moim podwórku, które by się bawiły, wymarło. Bądź 15letnie dziewczynki chodzą już do trenerów personalnych i na siłownie jak moja inna kuzynka, trzeba być na czasie taa;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, niektóre nawet w albumach nie powinny się znaleźć, masz całkowitą rację.
      To, co piszesz o swoich kuzynkach, jest przerażające, zwłaszcza o tej młodszej... Szkoda wielka, że doczekaliśmy takich czasów. Brzmi to, jakbym sama miała sto lat, ale mam wrażenie, że moje dzieciństwo, podobne do Twojego, od dzieciństwa obecnych dzieci dzieli prawdziwa przepaść.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.