piątek, 15 lipca 2016

Irena Matuszkiewicz "Zjazd rodzinny"



Irena Matuszkiewicz „Zjazd rodzinny”, Prószyński i S-ka 2015, ISBN 978-83-8069-144-5, stron 376

Ewa Parelska jest archiwistką. Pod wpływem rozmów z córkami zaczyna rozmyślać nad zorganizowaniem zjazdu rodzinnego. A że rodzina jest ogromna, byłoby kogo zapraszać i gościć. Historia ich wszystkich zaczęła się od małżeństwa legionisty, Jana Korzeńskiego, z córką kupca z Włocławka, Leontyną. Jan zakłada sklep kolonialny, który z czasem będzie się cieszył coraz większym powodzeniem. Wcześnie osierocona przez matkę Leontyna lgnie do swojej teściowej, Elwiry, zwłaszcza że pierwsze lata małżeństwa nie są takie, jak sobie wymarzyła. Sytuacja zmieni się dopiero wraz z narodzinami pierwszej córki...

Irena Matuszkiewicz ma na swoim koncie wiele powieści obyczajowych, w których często sięga do przeszłości. Jej bohaterki, bo najczęściej pisze o kobietach, wracają do historii swoich rodów. Nie inaczej jest w „Zjeździe rodzinnym”. Choć opis sugeruje, że na pierwszym planie będzie Ewa, to tak naprawdę fabuła koncentruje się na jej dziadkach, Leontynie i Janie. To ich losy będziemy śledzić na kartach książki.

Można powiedzieć, że młodzi państwo Korzeńscy zostali wyswatani. Niezbyt długo znali się przed ślubem, co najprawdopodobniej zaważyło na pierwszych wspólnych latach. Jan był zwolennikiem modelu patriarchalnego; Leontyna marzyła kiedyś, że będzie się kształcić, a jej światem będzie nie tylko dom i rodzina. Tak się jednak nie stało, co nie znaczy, że kobieta nie doceniała tego, czym obdarzył ją los. Autorka swoich bohaterów umiejscowiła w czasie, gdy raczej nie dyskutowało się o swoich uczuciach, nie rozkładało ich na czynniki pierwsze, a w każdym razie na pewno ani Jan, ani Leontyna, nie byli tego nauczeni. Ona w skrytości ducha próbowała poradzić sobie z rozczarowaniem postawą męża i obrazem ich intymnego pożycia; on nawet nie przypuszczał, jak bardzo żona chciałaby choć raz usłyszeć, że jest przez niego kochana. Dotarcie przyjdzie z czasem; z upływem lat i narodzinami kolejnych dzieci łącząca ich więź będzie się stawała coraz mocniejsza.

Historia rodu Korzeńskich rozpoczyna się w 1919 r. i w tej części – jako że „Zjazd...” jest pierwszym tomem serii – towarzyszymy postaciom przez całe dwudziestolecie międzywojenne. Osobiście nie odczułam jakoś szczególnie, by pisarka podkreśliła niepowtarzalny charakter i klimat mojej ulubionej epoki, ale na pewno nie zabrakło w fabule odniesień do ówczesnych wydarzeń politycznych i wynikających z tychże - społecznych. Bohaterowie są dosyć mocno „rozpolitykowani”; dyskutują nad rolą marszałka Józefa Piłsudskiego, o obozach dla przeciwników władzy, o zamachu majowym, o reformach gospodarczych. „Zjazd rodzinny” jest więc nie tylko sagą jednej familii, ale także swoistą kroniką politycznych aspektów międzywojnia. Zakładam, że druga część będzie dotyczyła już czasów okupacji.  

Bardzo przyjemnie spędziłam czas na lekturze tej powieści Ireny Matuszkiewicz, ale myślę, że jak się lubi sagi rodzinne, to nie ma w tym nic dziwnego. Styl autorki w pełni mi odpowiada, w mniejszym lub większym stopniu czuję sympatię jej bohaterów, więc z czystym sumieniem mogę polecić Waszej uwadze „Zjazd rodzinny”. 

7 komentarzy:

  1. Lubię sagi rodzinne, więc powyższy tytuł będę mieć na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sagi całkiem lubię, więc będę się rozglądać za tą pozycją. Szkoda tylko, że autorka nie podkreśliła klimatu. Obawiam się, że tu mogę ponarzekać.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba że tę politykę uznamy za podkreślenie klimatu;) Ale raczej o co innego mi chodziło;)

      Usuń
  3. Znam prozę autorki i bardzo sobie ją cenię. Na pewno tę książkę przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.