Agnieszka Wojdowicz „Niepokorne. Judyta”, Nasza Księgarnia
2016, ISBN 978-83-10-12857-7, stron 432
Jest rok 1905. Gdzieś na rubieżach toczy się wojna
rosyjsko-japońska, a Polacy angażują się w walkę przeciwko zaborcy. Klara
Stojnowska krąży między Krakowem a Warszawą, przewożąc cenne ładunki. Poglądy
socjalistyczne przejęła częściowo od Andrzeja, swojego partnera, któremu jednak
brakuje czasu na ich manifestowanie; praca lekarza pochłania go bez reszty.
Związek Klary i Andrzeja ciągle nie zyskał aprobaty ojca dziewczyny; tak samo
jak ona sama nie jest zbyt szczęśliwa, gdy jej brat Maurycy ponownie spotyka
się z jej przyjaciółką Judytą. Panna Schraiber nadal nie wie, gdzie jest jej
miejsce do życia: w Wiedniu tęskni za Krakowem, w Krakowie wraca myślami do Wiednia.
Maks jest jej najlepszym przyjacielem i świetnym ojcem dla jej córki, ale nie
dostarcza jej takich przeżyć jak Maurycy. Jest coraz bardziej przekonana, że
spełnienie czeka ją tylko ze Stojnowskim, boi się jedynie tego, jak na zmianę
sytuacji zareaguje tak bardzo przywiązana do ojca Hania. Eliza Wiebracht jest
kochającą żona i matką, która marzy o otwarciu własnej drogerii
farmaceutycznej. Wszystko jej się układa, poza jednym: sen z powiek spędza jej
to, że ukochana babcia nadal nie zaakceptowała jej małżeństwa z Austriakiem.
Czy trzy przyjaciółki odnajdą wreszcie spokój?
Na przestrzeni dwóch pierwszych tomów, na moją ulubioną
bohaterką wyrosła Judyta, dlatego tak bardzo niecierpliwiłam się w oczekiwaniu
na część jej poświęconą. Jednocześnie jednak, gdy już miałam ją w rękach,
celowo odkładałam lekturę na później, wiedząc, że to już koniec. Odkładałam ten
moment, jak tylko mogłam, bo nie chciałam jeszcze rozstawać się z postaciami
Wojdowicz. Wreszcie zaczęłam czytać i nie przeczę, trochę zszokowało mnie
postępowanie Judyty. Kompletnie jej nie rozumiałam. Starałam się jej nie
oceniać, wiedząc, przez co przeszła, ale naprawdę nie potrafiłam ogarnąć tego
jej miotania się; tego, że lgnęła do Maurycego jak ćma do ognia, bez refleksji,
że może się sparzyć. Dopiero później zaczęło mi być Judyty zwyczajnie żal, że
nie potrafi odnaleźć harmonii, że ciągle czegoś szuka, zamiast doceniać to, co
ma.
Nie mogę wybaczyć autorce tego, co zrobiła na ostatnich
stronach. Minęło kilka dni, zanim zasiadłam do pisania tego tekstu, a nadal
rozmyślałam, czy nie dało się inaczej. Czegoś takiego naprawdę się nie
spodziewałam i chyba stąd to oszołomienie. Patrząc z punktu widzenia rozwoju
fabuły i pod kątem czysto technicznym – może tak będzie najlepiej, ale tak to
ludzku – bardzo to boli...
W każdym tomie gościliśmy w innym miejscu. Był Kraków; potem
przyszedł czas na Wiedeń; teraz kolej na Zakopane czasów Stanisława Witkiewicza
ojca. To właśnie w tej materii pisarka w sposób szczególny udowadniała swoją
maestrię, oddając ducha czasu i miejsca, wiernie odmalowując ówczesny nastrój.
Prawdziwy kunszt.
Agnieszka Wojdowicz jest mistrzynią słowa i obrazu.
Skreśliła piękną opowieść i sprawiła, że podróż w czasie stała się faktem.
Dzięki niej przeniosłam się do świata Judyty, Klary i Elizy. Z wielkim żalem go
opuszczam, dziękując pisarce za to niezwykle cenne doświadczenie.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza
Księgarnia.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Autorka również i mnie oczarowała już pierwszym tomem trylogii, drugi czytało mi się równie dobrze i jestem bardzo ciekawa tej trzeciej części. Zaintrygowałaś mnie i też trochę zaniepokoiłaś tym zakończeniem. Mam nadzieję, że książka szybko wpadnie mi w ręce. :)
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę, żebyś nie musiała za długo czekać z lekturą:)
UsuńZastanowię się jeszcze nad tą książką, gdyż na razie bardziej kuszą mnie inne powieści.
OdpowiedzUsuńTak myślałam, gdyby nie historia, pewni byłabyś bardziej chętna;)
UsuńJa jeszcze nie czytałam pierwszego tomu. Pewnie mnie wciągnie.
OdpowiedzUsuńZałożę się, o co chcesz, że tak będzie;)
UsuńTy sobie nie wyobrażasz jak ja Ci tej książki zazdroszczę. Tak już bym chciała ją przeczytać, ale chyba w końcu muszę kupić.
OdpowiedzUsuńMogę sobie wyobrazić, są takie tytuły, które wzbudzają takie uczucia:)
UsuńSkoro to już kompletna trylogia, to mogę kupić nareszcie całość i pochłonąć na raz ;) Wygląda na dobry plan!
OdpowiedzUsuńNajlepszy:)
UsuńZ chęcią zamknęłabym czytanie tej trylogii, widzę, że warto było czekać na jej zakończenie.
OdpowiedzUsuńOj warto. Szkoda tylko, że to już pożegnanie.
UsuńBardzo spodobało mi się to, co napisałaś na końcu o autorce - dla mnie również jest mistrzynią słowa i obrazu. Już nie mogę się doczekać, kiedy zabiorę się za czytanie, bo poprzednie części trylogii mnie zachwyciły. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Mam nadzieję, że i ten nie zawiedzie nadziei, jakie w nim pokładasz:)
Usuń