Małgorzata i Michał Kuźmińscy „Pionek”, Wyd. Dolnośląskie
2016, ISBN 978-83-271-5525-2, stron 440
Sebastianowi Strzygoniowi, po wydarzeniach, które miały
miejsce na Podhalu, nie pozostaje nic innego, jak tylko zostać dziennikarzem
niezależnym. Gdy w parku w Gliwicach zostają znalezione zwłoki młodej kobiety,
Bastian zaczyna interesować się sprawą Wampira z Szombierek. Mężczyzna został
skazany na karę śmierci, zamienioną później na dwadzieścia pięć lat więzienia,
za morderstwa czterech kobiet. Norman Pionek reaguje na propozycję rozmowy, ale
życzy sobie, by przeprowadziła ją kobieta. Strzygoń prosi o pomoc Anię Serafin,
doktor antropologii, która akurat została oddelegowana na Śląsk, by prowadzić
wykłady z socjologii. Pionek za pierwszym razem niewiele mówi, ale rodzą się
inne pytania. W życiu prywatnym Anki i Sebastiana również coś się
zmienia...
Podobnie jak w „Ślebodzie”, tak i teraz, autorzy sięgają do
całego dziedzictwa kulturowego, społecznego i politycznego ziemi śląskiej.
Najczęściej przewija się motyw czarnego złota, czyli węgla, na którym przez całe
lata stał Śląsk. Nietrudno zauważyć jednak różnicę między tym, co było kiedyś,
a tym, co jest teraz. Kiedyś pracować na grubie to było coś normalnego i
naturalnego; tam udawali się mężczyźni, a kobiety zostawały w domach, by
wychowywać dzieci i zmęczonym mężom wracającym z pracy podawać karminadle.
Sytuacja zmieniała się, gdy dochodziło do wypadków lub następowała zjawisko,
zwane tym tylko ładnie brzmiącym słowem „restrukturyzacja”. Taki obraz śląskich
rodzin znajdziemy także w „Pionku”. Oczyma wyobraźni zobaczymy również
tradycyjne familoki; odrapane, szare i brzydkie podwórka, ale też i nowe
oblicza tamtejszych miast, np. Katowic, rewitalizujących się na potęgę. Było
więc Podhale; teraz przyszła kolej na Śląsk – ciekawe, gdzie zawitalibyśmy w
ewentualnej części trzeciej?
Kuźmińscy punktem wyjścia swojej fabuły uczynili Wampira z
Szombierek, nawiązując w ten sposób do tzw. ustawy o bestiach, o której swego
czasu było głośno. W obliczu tego, że już wkrótce na wolność mieli zacząć
wychodzić ci najgroźniejsi przestępcy, którym kończą się wyroki, ustawa miała
na celu dalsze ich izolowanie od społeczeństwa, i moim zdaniem, była ona bardzo
potrzebna. Umówmy się – w przypadku zbrodniarzy, którzy mają na swoim sumieniu
(choć tego to raczej oni nigdy nie posiadali) liczne ofiary, np. dzieci czy
gwałcone kobiety, nie ma mowy o żadnej resocjalizacji. Jak ktoś jest
psychopatą, to pozostanie nim do końca, a skoro zabił raz, to będzie to robił
nadal po powrocie do normalnego świata. Powieściowi Strzygoń i Anka będą chcieli
wejść w myśli jednej z takich bestii.
Literackie małżeństwo już wcześniej pokazało, że w
konstruowaniu intrygi i zagadki kryminalnej są mistrzami. Nie inaczej jest
także teraz. Oprócz siedzącego Pionka, mamy przecież jeszcze całkiem
współczesne morderstwo; czyżby pojawił się jakiś naśladowca? Anka i Bastian
analizują zbrodnie Pionka, ale sami nie przypuszczają, jakie demony wywleką na
światło dzienne. Jedno Wam powiem: w tę opowieść z każdą stroną wciągałam się
tak, że w końcu straciłam z oczu wszystko, co było wokół mnie, a adrenalina
wręcz we mnie kipiała. Ja nawet nie jestem w stanie oddać słowami tych
wszystkich uczuć, które mną targały, ale to właśnie dzięki temu „Pionek” już
teraz staje się jedną z najciekawszych i najlepszych powieści tego roku. Były
niesamowite emocje, było napięcie, a potem do głosu doszło jeszcze
niedowierzanie, gdy elementy tej układanki wreszcie zaczęły do siebie pasować;
niedowierzanie i chyba także przerażenie, że można dopuścić się takich rzeczy –
niektórzy ludzie naprawdę nie zasługują na miano człowieka, nawet bestia to i
tak zbyt delikatne określenie...
„Pionek” to powieść wyśmienita w każdym calu i tak
brawurowa, że chyba jeszcze bardzo długo nie przestanę o niej myśleć.
Chciałabym ją polecić wszystkim, ale szczególnie tym, którzy zaczytują się w
kryminałach zagranicznych autorów i twierdzą, że przykładowo ci skandynawscy
nie mają sobie równych. Nigdy się z tym nie zgodzę, skoro na naszym rodzimym
podwórku mamy takie gwiazdy, jak właśnie Małgorzatę i Michała Kuźmińskich.
Należą im się wielkie brawa i uznanie, jestem naprawdę pod gigantycznym
wrażeniem ich prozy. I Wy też nie zastanawiajcie się nawet, tylko
czytajcie.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej
Publicat.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Widzę, że mocna lektura, chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńO tak, bardzo mocna. I trochę przewrotna, ale nie mogę napisać nic więcej;)
UsuńWypoczęta? :)
OdpowiedzUsuńJa odliczam do urlopu i już się nie mogę doczekać. :)
A co do książki - Kuźmińscy są wciąż na mojej liście nazwisk do nadrobienia.
Tak, tylko trochę trudno wrócić do rzeczywistości;)
UsuńPowinnaś ich przesunąć na górę listy;)
Ja póki co mam właśnie w planach Ślebodę. Czuję, że będę zachwycona.
OdpowiedzUsuńPrzeczucia Cię nie mylą:)
UsuńSkoro to powieść wyśmienita w każdym calu, to muszę koniecznie ją poznać.
OdpowiedzUsuńNie pożałowałabyś, jestem na 100% pewna:)
UsuńPo takiej opinii muszę koniecznie zamówić w bibliotece 1 część, a potem rozejrzeć się za "Pionkiem "☺.
OdpowiedzUsuńZapewniam Cię, że to jedyna słuszna decyzja:)
UsuńJestem zaintrygowana odwołaniami do dziedzictwa kulturowego. Nigdy o Państwu nie słyszałam, ale na pewno poszukam i przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Moim zdaniem, autorzy naprawdę są w tym dobrzy:)
UsuńChętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńMocnych wrażeń Ci życzę:)
Usuń