Anna Mieszkowska „Bodo wśród gwiazd. Opowieść o losach
twórców przedwojennych kabaretów”, Marginesy 2016, ISBN 978-83-65282-54-5,
stron 368
Na pewno doskonale wiecie, że do wszelkich książek mających
w tytule „przedwojenny/a/e” jestem pierwsza. Ta miłość do literatury
prezentującej tamtą epokę zrodziła się głównie pod wpływem Sławomira Kopra oraz
Mai i Jana Łozińskich. Stali się oni niejako wzorem, do którego porównuję
wszystkich tych, którzy również pasjonują się ówczesną kulturą i sztuką, i o
nich piszą. Cóż, takie porównania pojawiły się również w trakcie niniejszej
lektury.
Anna Mieszkowska jest absolwentką Wydziału Wiedzy o Teatrze
PWST w Warszawie; pracuje w PAN Archiwum, a współpracuje z Archiwum Emigracji w
Toruniu. Interesuje się kabaretem okresu międzywojnia oraz działalnością
polskich artystów poza krajem, czemu dała wyraz w swoich książkach. Nie znam
tych poprzednich, natomiast jeśli chodzi o tę, to mam mocno mieszane uczucia.
Już wyjaśniam dlaczego.
Zastrzeżenia mam, niestety, również do poszczególnych
rozdziałów, gdyż w mojej opinii są one nierówne. Większość nie wyczerpuje
tematu, choć to można jeszcze zrozumieć, autorka nie pisała biogramów, a
przedstawiała losy artystów na emigracji. Bardziej chodzi mi o to, że z
niektórych części nie da się wynieść nawet podstawowych informacji. Przykładem
niech będzie fragment poświęcony Zuli Pogorzelskiej i Konradowi Tomowi – tylko
szesnaście stron, połowa to zdjęcia, a konkretów jak na lekarstwo. Dla mnie to
trochę za mało, by sportretować ten artystyczny związek. Co do stylu i sposobu
narracji – może nie czytało mi się tej książki źle, ale też nie była to tak
płynna narracja jak u Kopra czy Łozińskich, nie było tego tak lubianego przeze
mnie tonu gawędy. Ale jest jednak coś, czym ta publikacja się broni.
To osobista perspektywa. Niektóre gwiazdy Mieszkowska zdążyła
poznać; w przypadku pozostałych dotarła do osób, które je znały. Dzięki temu
ożyły one we wspomnieniach swoich przyjaciół i samej autorki, a ich zapis stał
się tym samym cennym świadectwem ich życia. Główny więc cel autorki – „Zależy
mi na utrwaleniu pamięci o tamtych latach, tamtych ludziach” (str. 10) – został
osiągnięty. Udało jej się także oddać klimat tamtych czasów, przede wszystkim
to, że były one niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju.
Publikację Anny Mieszkowskiej na pewno warto przeczytać, ale
bez nastawiania się na detale i dokładne prezentacje poszczególnych artystów.
„Bodo wśród gwiazd” to dobry punkt wyjścia do zgłębiania zjawiska kabaretu
epoki międzywojnia.
Ja spasuję, ale polecę mojej mamie. Z pewnością będzie zachwycona.
OdpowiedzUsuńŻycz mamie udanej lektury:)
UsuńJa wolę oglądać stare filmy z Bodo (te akurat mogę bez końca) niż czytać o nim.
OdpowiedzUsuńA ja i oglądać, i czytać;)
UsuńSzkoda, że zabrakło tych detali. Chyba jednak liczyłabym na takowe.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, szkoda.
UsuńNie lubię wprowadzania w błąd. Choć na książkę i tak mam ochotę, ale dopiero za jakiś czas. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, kiedy on nadejdzie;P
UsuńNie wczytywałam się, ponieważ właśnie czytam i nie chcę wyrabiać sobie zdania :) ale kilka ostatnich akapitów bardzo mnie zachęciło.
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoje wrażenia:)
UsuńMieszkowskiej mam na stosiku ,,Prawdziwa historia Ireny Sendlerowej" i najpierw tę książkę przeczytam :)
OdpowiedzUsuńI to chyba słuszna decyzja:)
Usuń