Kasia Bulicz-Kasprzak „Uzasadnione wątpliwości”, Prószyński
i S-ka 2016, ISBN 978-83-8069-404-0, stron 408
Na ulicę Różaną powoli wkracza jesień, ale życie większości
jej mieszkańców osiąga temperaturę wrzenia, jak w najbardziej upalne lato. Do
Karoliny dociera, że wcale nie chce powrotu męża, że lepiej jej bez Konrada,
więc postanawia złożyć wniosek o rozwód, w czym wspiera ją Tomek. Agata, choć
wie, że powinna, nie może wybaczyć Michałowi jego podejrzeń. Maria wreszcie
odważa się na większą samodzielność i przestaje drżeć przed własną matkę; sama
Leokadia konsekwentnie dąży do celu, którym obrała sobie ponowne połączenie
Marty i Olgierda, choć między nimi lecą iskry, zwłaszcza gdy mężczyzna
postanawia pomóc Sylwii. Teresa rozmyśla, czy w jej wieku powinna jeszcze
zastanawiać się, co wypada, a co nie. Refleksje nad życiem nie ominą także
panów: Tadeusza, seniora i juniora Krupskich oraz Seweryna. I tylko kot
Konstanty nie zmieni swoich poglądów o ludzkiej naturze...
Pisałam to już wielokrotnie, powtarzam to chyba przy okazji
każdej sagi, bo cały czas jestem tego samego zdania – autorom chyba wcale nie
jest łatwo odnaleźć się w tym gatunku. Tym bardziej więc cieszy, że są ci,
którym tak świetnie to wychodzi, a Kasia Bulicz-Kasprzak szturmem weszła do
tego grona. Jej saga, sąsiedzka, bo rodzinna tylko do pewnego stopnia, ma w
sobie wszystko to, co najlepsze: przede wszystkim wyrazistych bohaterów, takich
jak my sami, borykających się z codziennością; życiowymi, a nie wydumanymi
problemami; przeżywających smutki, ale i radości - ich wspólny obraz składa się
na kolorową mozaikę emocji, których doświadczają nie tylko same postaci, ale
także czytelnicy. Autorka pisze tak, że nie sposób się nie zaangażować;
polubienie jednych bohaterów przychodzi równie naturalnie, jak rodzi się
niechęć do innych. Zupełnie jak w prawdziwym życiu.
W „Uzasadnionych wątpliwościach” pisarka daje mieszkańcom
ulicy Różanej kolejną szansę spojrzenia na swoje życie, przeanalizowania swoich
uczuć i zapytania samych siebie: czego tak naprawdę chcę, co da mi szczęście?
Jak sam tytuł wskazuje, będzie tych wątpliwości sporo i faktycznie będą miały
swoje uzasadnienie. Patrząc na wszystkie tytuły, nie da się nie zauważyć, że
doskonale pasują one do zawartości i są bezbłędnie dobrane.
Gdy przewróciłam ostatnią kartkę, tak sobie pomyślałam o
dość dziwnych proporcjach na linii pisarz – czytelnik. Autor pisze swoją
historię przez określony odcinek czasu i zazwyczaj trochę to trwa. A potem
czytelnik szast-prast i „machnie” ją w dwa popołudnia. O ile mam dobre
informacje, saga powstała w przeciągu dwóch lat, a ja przeczytałam ostatni tom
w niespełna dwa dni – zaczęłam wieczorem, dokończyłam rano. Ale w przypadku
Kasi Bulicz-Kasprzak inna opcja nie wchodzi w grę, na tym polega magia jej pióra:
zaczniesz raz i przepadasz w wykreowanym przez nią świecie. Saga „Po sąsiedzku”
także jest najlepszym przykładem tego mojego schematu czytania, nie sposób jej
porzucić, bo wszystkie inne czynności wydają się nagle zupełnie bez znaczenia.
Polecam Wam całą trylogię, a sama zabieram się za czekanie na następną książkę
Kasi Bulicz-Kasprzak.
Nie pozostaje mi nic innego, tylko sięgnąć po tę sagę :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, inna opcja nie wchodzi w grę;)
UsuńTrzy tomy przede mną, lubię sagi rodzinne☺
OdpowiedzUsuńMiłej lektury zatem;)
UsuńJak tylko znajdę wolniejszą chwilę to chętnie poznam sagę Kasi Bulicz-Kasprzak.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że lektura dostarczy Ci wielu wrażeń:)
UsuńOoo, zaciekawiła mnie ta saga! Lubię opowieści o zwykłych ludziach, zaczerpnięte prosto z życia. A jeżeli w stylu pisarskim autorki przepada się tak przyjemnie, jak piszesz, to pozostaje mi tylko czytać!
OdpowiedzUsuńTu jest samo życie, więc powinnaś być zadowolona z lektury:)
UsuńMam w planach. Jak tylko uporam się z zaległościami, na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńTo ja Ci życzę, żeby nastąpiło to szybko:)
UsuńMoże kiedyś uda mi sie przeczytać...
OdpowiedzUsuńOby całą sagę:)
Usuń