środa, 21 października 2015

Kasia Bulicz-Kasprzak "Szlachetne pobudki"



Kasia Bulicz-Kasprzak „Szlachetne pobudki”, Prószyński i S-ka 2015, ISBN 978-83-8069-070-7, stron 424

Marta po swojej błyskawicznej i dramatycznej decyzji oraz jej konsekwencjach dochodzi powoli do siebie. Czy wypadek dziewczyny uświadomi jej i Olgierdowi, co stracili? Czy mają jeszcze szansę odbudować to, co ich łączyło? Matka Marty, Janina, ani myśli jednak pozwolić, by zięć jeszcze raz wkroczył w życie córki, dość już się przez niego nacierpiała. Janinę spotka jednak coś, co sprawi, że będzie musiała więcej uwagi poświęcić sobie, a nie wszystkim wokół. Maria wydała tomik wierszy, teraz chce zawalczyć o Janusza. Walka, to słowo towarzyszy też Sylwii, choć ona nie ma zbyt czystych intencji, gdy postanawia wykorzystywać do pomocy byłego męża Michała, co bardzo nie podoba się Agacie, jego obecnej małżonce. By zachować równowagę Agata, widząc, że nie może pomóc Karolinie, przeżywającego zaginięcie męża, koncentruje się na Teresie, którą dotyka śmierć Zbyszka. Wandzie przyjdzie się zmierzyć z przeszłością i kłamstwami, jakimi była karmiona od dzieciństwa. Leokadii również nie będzie brakowało tematów do przemyśleń.

Jak dobrze wrócić na ulicę Różaną! Cykl „Po sąsiedzku” pióra Kasi Bulicz-Kasprzak zapoczątkował wyśmienity „Dom na skraju”, który dla mnie był nową jakością w prozie jednej z moich ulubionych pisarek. Nie twierdzę oczywiście, że jej pierwsze książki były mniej wartościowe, bo jest wręcz przeciwnie – wszystkie mają w sobie to „coś”, a już debiutem przecież dobitnie uświadamiała, że „jeszcze nam pokaże” - ale „Dom...” obrazował, jak wytrawną stała się pisarką, jak zna się na życiu i na ludzkiej naturze, i jak potrafi tę umiejętność – obserwacji rzeczywistości – przekuwać w intrygujące opowieści.  Nowością było także to, że w „Domu...” po raz pierwszy pojawiło się mnóstwo postaci – poprzednie pozycje miały jedną wiodącą bohaterkę, wokół której wszystko się kręciło; teraz Kasia poszła na całość i stworzyła fascynującą mieszankę osobowości. A każdą z nich wyposażyć w mocne ego, by wyraźnie zaistniała w fabule, dać jej charakterystyczną, jedyną w swoim rodzaju, psychologię, to naprawdę jest sztuka.

„Dom na skraju” dostarczał ekscytacji związanej z poznawaniem nowych bohaterów; „Szlachetne pobudki” zapewniają spokój powrotu, jeśli wiecie, co mam na myśli – to sympatyczne uczucie swojskości, gdy spotyka się znajomych niewidzianych przez jakiś czas. Wspaniale było wrócić, tym bardziej że autorka po pierwszym tomie zostawiła ich w ważnych i przełomowych dla niektórych momentach. Każdego z nich w jakiś sposób dotknęła powódź, jaka nawiedziła Rubiń, i dla części będzie ona punktem wyjścia do nowego otwarcia bądź też szansą na uporanie się z przeszłością. Ale tego, co zafundowała im autorka, nie zdradzę. Mogę powiedzieć jedno: znów dużo się dzieje. 

„Szlachetne pobudki”, podobnie jak poprzedniczka, są powieścią wyjątkowo prawdziwą i życiową. Po dwóch tomach mogę stwierdzić, że bez wątpienia jest to ich największa siła. Tym razem w dość przewrotny sposób Kasia Bulicz-Kasprzak każe nam się zastanowić nad tymi tytułowymi pobudkami. Dobre intencje, tak też można o nich powiedzieć, a chyba wszyscy wiemy, co jest nimi wybrukowane... Wśród mieszkańców ulicy Różanej tendencja do uszczęśliwiania innych także ma się dobrze, przecież niektórzy lepiej wiedzą, co jest innym tak naprawdę potrzebne i że tylko oni mogą im to zapewnić. Ale co z tego wynika, to już inna kwestia.

„Szlachetne pobudki”, mówiąc tak trochę technicznie, utrzymały poziom i klasę „Domu na skraju”, a nawet okazały się być jeszcze lepsze. Ale mówiąc tak po ludzku, zwyczajnie, saga „Po sąsiedzku” trafiła wprost do mojego serca. Owszem, cały czas nie zapominałam, że czytam powieść, wytwór wyobraźni autorki, ale jej bohaterowie stali mi się naprawdę bliscy, jak rzeczywiści ludzie. Pewnie, że nie wszystkich się lubi (ach, ta Sylwia...), niektórzy drażnią, ktoś wzbudza uczucia ciepłe i miłe, ale przecież tak jest w życiu każdego z nas. Kasia Bulicz-Kasprzak jest pisarką, która potrafi doskonale pokazać nasze życie w literackiej formie, namalować wszystko to, co nas spotyka, boli, cieszy; promyki słońca, ale i ciemne chmury gromadzące się nad głową. Już teraz chciałabym znów przespacerować się po ulicy Różanej, spojrzeć na kwitnące ogrody jej mieszkańców i zapytać, co u nich słychać. Czekam na trzecią część. 

Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

10 komentarzy:

  1. Czytałam pierwszy tom i tę część mam także w planach oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupełnie nie znam serii, ale nabrałm ochoty, bo ostatnio ciężko mi znaleźć coś dobrego z cyklu "babsie czytanie" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Kasia Bulicz-Kasprzak wydaje mi się dla Ciebie idealna:)

      Usuń
  3. Nie znam tej serii, ale w wolnej chwili postaram się przyjrzeć jej bliżej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tylko nadzieję, że uda Ci się znaleźć tę wolną chwilę:)

      Usuń
  4. No nie wierzę, że nie poznałam do tej pory twórczości tej autorki, najwyższa pora to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniecznie muszę przeczytać, oczywiście zacznę od pierwszej części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku trzeba zachować kolejność, zbyt wiele szczegółów o bohaterach znajduje się w pierwszej części, bez nich można się zgubić w drugiej.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.