sobota, 10 października 2015

Dario Fo "Córka papieża"



Dario Fo „Córka papieża”, Znak Horyzont 2015, ISBN 978-83-240-3049-1, stron 320

Są takie postacie w historii, na których dźwięk samego nazwiska większość z nas zareaguje przypisaniem odpowiedniej etykietki. Najlepszym przykładem niech będą tutaj dwie kobiety – tak się składa, że akurat jedna należy do historii światowej, druga, mimo zagranicznych korzeni, związana jest z dziejami Polski – które spotkały się w lekturze, jaką miałam przyjemność niedawno czytać, czyli w „Madonnach z Bari” Renaty Czarneckiej. Mam na myśli królową Bonę, żonę Zygmunta Starego i matkę ostatniego Jagiellona, Zygmunta Augusta, oraz Lukrecję Borgię. Ciekawe jest to, jak bardzo podobny jest powszechny odbiór obu niewiast. Jednej i drugiej zarzucano to, że sięgały po trucizny, by pozbyć się swoich przeciwników/przeciwniczek. W Lukrecji Borgii większość z upodobaniem chce widzieć rozpustną kobietę, żyjącą w kazirodczej relacji z własnym ojcem, papieżem Aleksandrem VI, i bratem Cezarem. Polska autorka poszła pod prąd, chcąc udowodnić, że wizerunki Bony i Lukrecji wcale nie są tak jednoznaczne, jak próbowano nam przez lata wmawiać. Bona w ujęciu Czarneckiej da się lubić, a Lukrecja ukazana jest jako ciepła i rozsądna kobieta, daleka od wszelkiej podłości. Podobny obraz najsłynniejszej przedstawicielki rodu Borgiów kreuje Dario Fo, włoski humanista, laureat literackiej Nagrody Nobla. 

„Skupiłem się jedynie na poszukiwaniu prawdy” – słowa Dario Fo można przyjąć za motto snutej przez niego opowieści. Opierał się on na autentycznych listach i fragmentach z dziennika Lukrecji Borgii. Zastanawia mnie jedynie, kiedy zostały one odnalezione. Doczytałam, że ocena Lukrecji zaczęła się zmienić dopiero od drugiej połowy XIX wieku. „Zaczęła się zmieniać” to niestety nie to samo, co „zmieniła się diametralnie”, a w takim razie to było bardzo nie w porządku, że na przestrzeni lat nadal pokutowała ta krzywdząca opinia na jej temat; nawet ja sama, nie wiedząc o niej nic więcej, na pierwsze skojarzenie wybrałabym określenie „trucicielka”. To musiało być chyba bardzo wygodne kontynuować czarny PR zamiast próbować dostrzec coś więcej, dostrzec prawdę. Łatwiej było przypisywać jej wszystkie najgorsze cechy ojca i brata, niż założyć, że ona jednak była inna. Ale wreszcie znalazł się ktoś, kto sięga głębiej. To właśnie Dario Fo.  

„Ofiarą składaną za każdym razem bez wątpienia była, już od dzieciństwa, Lukrecja. To ona wrzucana jest zarówno przez ojca, jak i brata, w wir finansowych i politycznych interesów, bez krztyny litości. Nikt nie przejmuje się, co o tym myśli biedna córeczka. Poza tym jest kobietą, a to wyrok, który ma znaczenie dla ojca, przyszłego papieża, i brata, przyszłego kardynała. W niektórych chwilach Lukrecja była traktowana wręcz jako paczka o okrągłych piersiach i cudnych pośladkach. Ach – zapomnielibyśmy – także jej oczy są pełne żaru” (str. 20). Tak o Lukrecji pisze Fo w preambule do książki, ja natomiast mam wątpliwości, czy określenie „ofiara” pasuje do niej tak do końca.  Patrząc na fakt, że została wydana za mąż w wieku 13 lat, a każde jej następne z dwóch jeszcze małżeństw miało na celu określony sojusz polityczny, służący umacnianiu pozycji ojca, rzeczywiście można stwierdzić, że posługiwano się nią jak marionetką. Ale już biorąc pod uwagę to, czego dokonała jako księżna Ferrary, na pewno nie da się o niej powiedzieć, że była bezwolną, słabą pacynką – wręcz przeciwnie, miała swój rozum, odznaczała się odwagą, a przy tym liczyło się dla niej dobro innych. Powieściowa Lukrecja daleka jest od chorego związku z ojcem czy bratem, mało tego, nie chce brać udziału i popierać bezeceństw, jakich się dopuszczali. 

Nie znam twórczości włoskiego noblisty, tak więc poza chęcią nowego spojrzenia na Lukrecję, nie wiedziałam, czego tak naprawdę się spodziewać po „Córce papieża”. Ale jej forma mnie zachwyciła. Tak właściwie są tutaj fragmenty, o których bym powiedziała, że nie pasują do klasycznej powieści – reportaż, publikacja popularnonaukowa, to prędzej, ale nie beletrystyka. Ale w sumie, w obliczu tego, jak wspaniale się to czyta, rozważania nad gatunkiem nie mają tutaj większego znaczenia. Istotne jest natomiast zaangażowanie autora, jego pozycja adwokata Lukrecji i gryząca ironia, w której się zupełnie nie ogranicza. Jego bohaterowie posługują się językiem uwspółcześnionym, dzięki czemu ich intencje stają się jeszcze bardziej zrozumiałe i czytelne. I znów muszę się uciec do banalnego stwierdzenia: od „Córki papieża” naprawdę nie sposób się oderwać, nie tylko dlatego, że chce się nadal przebywać w przedstawianym świecie, ale też dzięki tej intrygującej warstwie językowej.

Obrona Lukrecji Borgii, jaką jest dzieło Dario Fo, bardzo przypadła mi do gustu. Prezentuje kobietę, która musiała odnaleźć się w świecie swojej bezwzględnej i okrutnej rodziny, na co dzień obcującą ze złem w czystej postaci, lecz mu nieulegającą. „Córka papieża” sprawiła, że mam ochotę sięgnąć po następne książki o Lukrecji. A to, czy dana publikacja potrafi mnie zainteresować opisywaną postacią, jest dla mnie jednym z wyznaczników dobrej powieści historycznej. Ta bez wątpienia taka jest. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.

http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,6655,Corka-papieza

Wyzwanie: „Czytamy książki historyczne”, „Grunt to okładka”.

26 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że brzmi naprawdę intrygująco, chociaż nie obiecuję, że skuszę się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jeśli przyznałaś, że jest intrygująco, to jest nadzieja;)

      Usuń
  2. Był jakiś serial o Borgiach w TV, który oglądałam, dlatego mam ochotę na tę książkę, by odczarować wizerunek Lukrecji.
    A swoją drogą, czytałaś może powieść "Papieżyca Joanna"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czytałam, jeszcze w starym wydaniu pt. "Której imię wymazano". Genialna opowieść, podobała mi się jeszcze w tych czasach, kiedy historia nie była moją bajką;)

      Usuń
    2. Będę pamiętać, że polecasz:)

      Usuń
  3. Polecam "Krew i piękno" Sarah Durant, w której Lukrecja jest również przedstawiona w podobny sposób, jako szlachetna i bardzo tragiczna postać. Mnie książka oczarowała, dlatego z dużą chęcią przeczytam kolejną opowieść o tej, chyba jednak skrzywdzonej przez historię, bohaterce. Dziękuję za rekomendację i pozdrawiam.
    Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, na tę książkę także miałam ochotę, a jakoś mi umknęła z pamięci, dzięki za przypomnienie.
      Wychodzi na to, że faktycznie została skrzywdzona, a czarna legenda, jaką jej przyprawiono, ma się nadal dobrze.

      Usuń
  4. Brzmi rzeczywiście irytująco, jednak czuję, że nim sięgnę po tą książkę muszę się jeszcze bardziej wgłębić w ten temat...

    PS. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz za ten mały spam, ale zapraszam do udziału w konkursie u mnie na blogu w którym można wygrać książkę "Pocałunki piasku": http://ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com/2015/10/395-konkurs.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo możesz zacząć od książki, a zgłębiać później;)
      Nie gniewam się, zaraz do Ciebie zajrzę;)

      Usuń
  5. Ciekawie brzmi, a ja ostatnio chętnie sięgam po tego typu książki, więc... myślę, że mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam zbytnio biografii tej postaci, więc mogłabym się skusić w sumie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skuś się, myślę, że nabierzesz ochoty na dokładniejsze poznanie Lukrecji:)

      Usuń
  7. Ponieważ sięgam po każdą książkę, która ma związek z tą rodziną, to na pewno sobie nie odpuszczę tej lektury!

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak się cieszę, że ktoś jeszcze ujął się za nieszczęsną Lukrecją i postanowił przedstawić jej prawdziwy portret! Znakomicie zrobiła to Arael Zurli w "Szatanie z papieskiego rodu", o Lukrecji pięknie opowiada też Renata Czarnecka w "Madonnach z Bari", oby więcej takich głosów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapisuję ten pierwszy tytuł, o którym wspominasz:)

      Usuń
  9. czekam na nią i już się nie mogę doczekać aż się w niej zaczytam

    OdpowiedzUsuń
  10. Raczej nie mój typ literatury. Ale to samo mówiłam o wielu innych książkach, a potem je pokochałam, więc kto wie... :D

    Pozdrawiam,
    http://czytanienaszymzyciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Szalenie podoba mi się ta okładka. Czytałam o tej książce całkiem niedawno i bardzo mi się spodobał pomysł na nią. Myślę, że poznam z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno warto przeczytać, choćby z tego względu, że jak widzisz, mało jest książek, w których Lukrecja jest przedstawiana w pozytywnym świetle.

      Usuń
  12. Planuję przeczytać, książka stoi już na półce :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.