Agata Mańczyk „Huczmiranki. Eukaliptus i werbena. T. 1”,
Nasza Księgarnia 2015, ISBN 978-83-10-12802-7, stron 464
Linda Huczmiran wywodzi się z rodu silnych i dumnych kobiet,
których życiem rządzą więzy krwi i zasady ustanowione przez najstarszą z nich,
jej babkę, Lucynę. Linda nie chciała jednak podporządkować się woli krewnych i
wplątała się w romans z poetą, który nie miał jej wiele do zaoferowania, skoro
ją porzucił. Teraz Linda oczekuje jego dziecka, które musi ochronić przed tą,
która powinna być jej oparciem i pomocą. Czy największy wróg jej rodu pomoże
dziewczynie ocalić to, co dla niej najważniejsze?
Ponad siedemdziesiąt lat później Daria Huczmiran zbliża się
do pełnoletności. Czuje się najszczęśliwszą kobietą na ziemi, bo oświadczył jej
się on, Kazimierz, cudowny chłopak. I co z tego, że jest taksówkarzem? Jakie to
ma znaczenie, jeśli ona kocha go najbardziej na świecie? Daria nie zdaje sobie
jeszcze sprawy z tego, że jej przyszlość jest już dawno przesądzona, a w tym
maczała palce jej matka, Marina.
Agatę Mańczyk do tej pory kojarzyłam jako autorkę powieści
dla młodzieży, z których kilka miałam nawet przyjemność czytać. Jej
„Rupieciarnię na końcu świata” poznałam wtedy, gdy nastolatką nie byłam już od
dawna, a jednak wywarła na mnie ogromne wrażenie i uważam ją za jedną z
lepszych książek dla młodzieży, a może nawet i nie tylko dla niej. Nie umiem
oddać słowami tej ekscytacji, gdy zobaczyłam zapowiedź pierwszej dla dorosłego
czytelnika książki Mańczyk. Od pierwszej chwili nabrałam przekonania, że to
będzie coś wyjątkowego, z kilku powodów: po pierwsze, styl autorki, który już
parokrotnie mnie do siebie przekonał; po drugie, gatunek, czyli saga rodzinna,
a te uwielbiam jak mało co; po trzecie intrygujący opis, a w nim tajemnice,
pragnienia i namiętności oraz okrutne przeznaczenie; i wreszcie ta cudowna
okładka - musicie przyznać, że jest magiczna, a spojrzenie tej dziewczyny ma w
sobie coś elektryzującego. Ciekawe, czy tak mogła wyglądać Nina Huczmiran...?
Z radością spieszę donieść, że intuicja mnie nie zwiodła.
Wszystkie moje przypuszczenia znalazły swoje potwierdzenie. Co to jest za
wyśmienita książka! Ujmę to tak: gdy zaczęłam czytać, poczułam się, jakby
Lucyna Huczmiran, alchemiczka, od której fabularne „to wszystko” się zaczęło,
spowiła mnie swoją mieszanką niepamięci – całkowicie zanurzyłam się w opowieści
snutej przez Agatę Mańczyk, tracąc z oczy rzeczywistość i zupełnie nie wiem, co
działo się wtedy wokół mnie. „Eukaliptus i werbena” uwodzi, i nie ma w tym ani
grama przesady. Drugi tom ukaże się wiosną przyszłego roku i wydaje mi się, że
ten czas do premiery to będzie cała wieczność czekania...
Mogliście się zdziwić, gdy przeczytaliście słowa „mieszanka
niepamięci”, bo cóż to takiego? „Huczmiranki” opierają się bowiem na elementach
magicznych, nadprzyrodzonych, może nawet trochę fantastycznych, a bohaterki
wywodzą się od potężnej alchemiczki. Nie gustuję w literaturze tego typu,
dlatego nie mam porównania, ale to, co wymyśliła Agata Mańczyk, jest w moich
oczach tak oryginalne i arcyciekawe, że mój realizm nie zdążył nawet pisnąć.
Mamy w fabule do czynienia z trzema rodami, które czerpią swoją moc z siły
zmysłów. Kaczatowie to smak, Bergonowie to dźwięki, a Huczmiranki to zapach; każdą
otacza inna woń osobista, przykładowo Lindę – eukaliptusa i werbeny, Darię –
wina i tytoniu, a Ninę – rumianku i mięty. Czy więc są to rody czarowników i
czarownic? Nie wiem, można tak powiedzieć, ale w gruncie rzeczy nazewnictwo nie
ma tu większego znaczenia, to wspólna historia ludzi ogarniętych namiętnościami
nie do zaspokojenia pochłania bez reszty.
Nie bez powodu wspomniałam o zapachach Lindy, Darii i Niny,
bo to z ich perspektywy śledzimy losy rodziny. Trzy kobiety, które, choć
dzieliły je lata, kwestionowały porządek rodowy, chciały same wybierać
mężczyzn, z którymi marzyły związać przyszłość, które chciały żyć po swojemu.
Dla rodziny, z której pochodziły, były jednak zbyt ważne, by im na to
pozwolono. Agata Mańczyk w brawurowy sposób pokazuje rozterki i wątpliwości
targające tymi buntowniczkami, ale i godzenie się z losem tych, które nie
znalazły w sobie dość odwagi, by pójść własną drogą, przeciwstawić się i coś
zmienić. „Eukaliptus i werbena” to naprawdę oszałamiająca mieszanka charakterów
i wydarzeń, prawdziwa galeria nietuzinkowych kobiet, których przeznaczeniem
miało być nieszczęśliwe życie pozbawione miłości i rodzenie kolejnych córek.
„Huczmiranki. Eukaliptus i werbena” to powieść, według mnie,
jedyna w swoim rodzaju, zasługująca na słowa najwyższego uznania, ze względu na
świeżość pomysłu oraz skrupulatność w prowadzeniu fabuły. Nie wiem, czy udało
mi się oddać pełnię mojego zachwytu – jeśli nie, to mam chociaż nadzieję, że
skorzystacie z takiej mojej rekomendacji i sięgnięcie po pierwszy tom sagi
Agaty Mańczyk. Obcowanie z efektem działania jej wyobraźni to niezwykłe
doświadczenie. Jak to dobrze, że będzie drugi tom...
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza
Księgarnia.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Udało Ci się tak udanie okazać zachwyt, że chociaż obiecałam sobie odstawić na jakiś czas beletrystykę (poza kolejką, która czeka), a kupienie książki w Polsce to nie lada wyzwanie dla mnie, już teraz wiem, że zanabędę i przeczytam. I córce sprezentuję. A jeszcze 5 min temu w ogóle bym się za tym nie obejrzała. Umiesz dziewczyno zachwytem zarazić :-)
OdpowiedzUsuńKasiu, bardzo Ci dziękuję za te słowa, nawet nie wiesz, jak mnie podbudowałaś:) Bardzo mi zależało, żeby napisać dobrze o tej powieści. Tylko teraz czuję wielką odpowiedzialność, bo co będzie, jeśli nie przypadnie Ci do gustu? :)
UsuńA mi się nie podobało...
OdpowiedzUsuńTo może miałyśmy wobec niej inne oczekiwania.
UsuńPo szczegóły zapraszam na mojego bloga ;)
UsuńPrzeczytałam Twój tekst, na szczęście nie jest tak źle, jak się spodziewałam;)
UsuńJa generalnie też nie przepadam za elementami fantasy, ale tu jednak Mańczyk kupiła mnie całkowicie:)
Czekam na drugi tom :) zobaczymy...przeczytamy...
UsuńSkoro chcesz w ogóle przeczytać drugi tom, to nie mogło być tragedii;)
UsuńHm... książka dotarła do mnie przedwczoraj... zobaczymy jakie będą moje odczucia ;)
OdpowiedzUsuńLektury obfitej w emocje Ci życzę:)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać
OdpowiedzUsuńOby Ci się udało:)
UsuńTeraz to zostałam zaskoczona. Gdy przeglądałam zapowiedzi książka mnie do siebie nie przyciągnęła. Teraz widzę co przegapiłam. Już szukam :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Koniecznie szukaj, według mnie naprawdę warto:)
UsuńUwielbiam takie książki, chłonę je całą sobą :)
OdpowiedzUsuń"Chłonąć" to adekwatne słowo w tym przypadku:)
UsuńZastanowię się jeszcze, gdyż na razie mam co czytać.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, gorąco Cię namawiam:)
UsuńJuż sam, dość dziwny tytuł przyciąga. Widać, że to nietuzinkowa książka.
OdpowiedzUsuńZgadza się, jest zdecydowanie inna, niż wszystkie wokoło. I z tego choćby powodu trzeba jej dać szansę:)
UsuńNa ten rok jestem już obłożona książkami, ale być może w 2017 uzna mi się zapoznać z tą książką, bo widzę, że bardzo warta uwagi :)
OdpowiedzUsuńMożesz poczekać na drugą część i czytać hurtem:)
Usuń