Remigiusz Mróz „Zaginięcie”, Czwarta strona 2015, ISBN
978-83-7976-299-6, stron 512
Jest środek nocy, gdy do Joanny Chyłki, prawniczki w
kancelarii Żelazny & McVay, dzwoni koleżanka z liceum, której raczej nie
darzy ciepłymi uczuciami. Córka Angeliki i Awita Szlezyngierów w tajemniczy
sposób zniknęła z ich domu letniskowego. Drzwi i okna były zamknięte, a alarm
przez cały czas uzbrojony, więc jak to możliwe, by trzylatka „wyparowała”? Nic
nie świadczy o porwaniu, nie wpływa żądanie okupu, pozostaje więc założenie, że
dziewczynka nie żyje, ale kto pozbawił ją życia i gdzie w takim razie jest
ciało? Małżeństwo zostaje oskarżone o morderstwo, a Chyłka i jej aplikant
Kordian Oryński zostają ich obrońcami. Zordon ma nieco inny stosunek do
ewentualnej winy Szlezyngierów, niż Chyłka, ale niezależnie od osobistych
przemyśleń prawników proces i tak ma charakter poszlakowy, bo nie udaje znaleźć
się przekonujących dowodów świadczących o winie bądź niewinności Angeliki i jej
męża.
Thrillery prawnicze to jest to, co Remigiuszowi Mrozowi wychodzi wyjątkowo dobrze. Zresztą czy jest coś, co nie wychodzi mu dobrze? Mam wrażenie, że jakiego gatunku by się nie podjął, poradzi sobie bez najmniejszych problemów, zachowując przy tym to, co dla mnie najistotniejsze w jego prozie: naturalność. Z literaturą, szeroko rzecz ujmując, rozrywkową, jest czasem tak, że coś nam zazgrzyta: a to język razi sztucznością, a to w stylu coś nie pasuje, albo z fabułą nie wszystko jest, jak należy. Powiem Wam szczerze, że z tym polskim autorem nie ma takiego problemu – gdy zasiadam do lektury kolejnej książki Mroza, jestem całkowicie spokojna, nie mam żadnych obaw, że coś będzie nie w porządku. Mam pewność, że całokształt zaspokoi wszelkie moje oczekiwania. Przez kilka godzin oddają się ulubionej rozrywce, stres przychodzi dopiero po przewróceniu ostatniej kartki: stres, bo co tu mądrego napisać w recenzji, żeby kolejny raz się nie powtórzyć? Jak chwalić, żeby nie wyszło monotonnie, monotematycznie i zwyczajnie nudno...?
Trzeba przyznać, że pisarz stanął przed nie lada wyzwaniem,
biorąc pod uwagę fakt, z jakim entuzjastycznym przyjęciem spotkała się
„Kasacja”. Sama byłam nią zachwycona, a te wszystkie zwroty okoliczności,
przewrotne zabiegi i wyrywający z butów epilog przeszły moje najśmielsze wyobrażenia
na temat tego, jak bardzo emocjonująca może być książka, której fabuła toczy
się w świecie prawniczym. Mróz sam sobie wysoko ustawił poprzeczkę, ale mogę z
pełnym przekonaniem powiedzieć, że dał chłopak radę. Kontynuacja wciąga - a
nawet wręcz wsysa – równie mocno jak poprzedniczka. Wypieki na twarzy i
niecierpliwe wyczekiwania na rozwiązanie zagadki zaginięcia dziewczynki – to
macie jak w banku.
No właśnie, dziewczynka. Nikolka. To właśnie ona powinna być
na pierwszym miejscu, to ona przecież jakby rozpłynęła się w powietrzu.
Sprytnie udało się pisarzowi pokazać, jak szybko sprawa jej zniknięcia schodzi
na drugi plan. I właśnie w tym punkcie wydaje mi się, że najlepiej widać
przewrotność całej intrygi nakreślonej przez Mroza i to, jak bardzo – nawet
słowa mi brakuje, ale użyję tego – specyficzny jest proces poszlakowy. Tak
czysto po ludzku, nie wnikając w kwestie prawnicze, ani w to, kto naprawdę jest
winny, było coś dziwnego i do pewnego stopnia przerażającego w sądzeniu za coś,
czego nie da się w danym momencie udowodnić. Wyrok za spowodowanie śmierci, gdy
nie ma ciała...Uff, lepiej naprawdę nigdy nie dostać się w tryby machiny
sprawiedliwości. W każdym razie dla mnie cykl z Joanną i Kordianem powinien
mieć na drugie „przewrotność”.
W „Zaginięciu” relacja Chyłki i Zordona wkracza w nową fazę.
Ale wredna będę i nie określę, jaką; przeczytajcie sobie sami. Zresztą wiernych
fanów tego literackiego duetu chyba nie muszę usilnie do tego namawiać, a tych,
którzy jeszcze nie poznali patronki Joanny i jej aplikanta, chcę zapytać o
jedno: gdzie wyście się uchowali? Nie no, żartuję, ale jeśli faktycznie nie
znacie jeszcze „Kasacji”, czym prędzej nadrabiajcie zaległości i nie każcie
„Zaginięciu” zbyt długo na siebie czekać.
W posłowiu Remigiusz Mróz zapowiada trzecie spotkanie z
Chyłką i Kordianem. Po rozmowie z autorem na Targach Książki doszłam do
wniosku, że nie tylko ten rok należy do młodego pisarza, w przyszłym również
będzie się działo. Kontynuacja „Parabellum” (wreszcie!), drugi tom cyklu z
Wiktorem Forstem i coś, na co ja osobiście czekam najbardziej, tak naprawdę
niecierpliwie – to wszystko sprawi, że Remigiusz Mróz nie da nam o sobie
zapomnieć. I bardzo dobrze.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.
Ja się właśnie jakoś uchowałam i nie czytałam jeszcze Mroza :) Ale już niedługo, bo mam do odebrania z biblioteki "Ekspozycję". Jak mi się spodoba to pewnie szybko nadrobię resztę.
OdpowiedzUsuńAle pierwsze kroki, widzę, już poczyniłaś i to najważniejsze:)
UsuńMam oczywiście planach. Ale najbardziej się cieszę, że będsie nowy tom Parabellum. Nie mogę się bowiem doczekać!
OdpowiedzUsuńJa też, zwłaszcza że baardzo długie było to oczekiwanie:)
UsuńJa, podobnie jak Agata P, też się uchowałam i nie nawiązałam jeszcze znajomości z panem Mrozem. W bibliotece Mroza brak i na pocieszenie przyniosłam sobie wczoraj "Mgłę" Kai Malanowskiej.
OdpowiedzUsuńNo to miejmy nadzieję, że biblioteka nadrobi to niedopatrzenie. O "Mgle" czytałam różne opinie, ciekawa jestem Twojej:)
UsuńOczywiście "Zaginięcie" jest w moich planach, bo "Kasację" już mam za sobą.
OdpowiedzUsuńNo to pozostaje mi życzyć mocnych wrażeń:)
UsuńNiestety nie czytałam jeszcze żadnej książki autorstwa pana Mroza, ale muszę to w końcu zmienić. Słyszę dużo dobrego na temat jego twórczości ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
czytanienaszymzyciem.blogspot.com
Rzeczywiście jest teraz o autorze głośno, ale moim zdaniem - w pełni na to zasłużył:)
UsuńKsiążek Mroza przybywa, a ja jeszcze nie czytałam żadnej z nich. Hmm, muszę to szybko zmienić :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, bo przy jego tempie wydawania może być trudno potem nadrobić;)
UsuńJa jestem świeżo po lekturze Kasacji, Zaginięcie też już mam, ale na razie jeszcze nie będę czytać :)
OdpowiedzUsuńHm, intrygujące dlaczego;)
UsuńStos recenzenckich czeka :) Na razie obowiązki, zresztą tam też sporo perełek!
UsuńCzytałam i również jestem pod wrażeniem ;) Książki Mroza czyta się jednym tchem ;)
OdpowiedzUsuńOtóż to, ja zawsze staram się znaleźć więcej czasu, żeby przeczytać w miarę jednym ciągiem;)
UsuńBezapelacyjnie uwielbiam! Jakże się cieszyłam na Targach słysząc o kolejnych jego pozycjach. :D
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja:)
UsuńA ja Mroza nie znam... a szkoda z tego co czytam, thrillery prawnicze wciągnęłyby mnie w swoje literki.
OdpowiedzUsuńJeśli tylko lubisz książki, w których dużo się dzieje, to na pewno:)
UsuńCo widzę recenzję powieści Mroza, to większe zachwalanie i większy mój żal, że jeszcze nie przeczytałam żadnej z nich. Twoja opinia przekonała mnie, że choćbym miałam stanąć na głowie, powinnam szybko chwytać za "Kasację" i pozostałe dzieła autora. To dobrze, że pisze on w sposób naturalny, bez zbędnej sztuczności. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMusisz sama przeczytać i zobaczyć, o co chodzi z Mrozem;)
Usuń"Zaginięcie" to dla mnie lektura obowiązkowa:)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze:)
UsuńJeszcze "Kasacja" przede mną, ale znając pióro autora po lekturze "Parabellum" wiem, że jego książki przypadną mi do gustu bez zbędnego gadania :)
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że tak właśnie będzie:)
UsuńMuszę poznać najnowsze dzieła autora! Koniecznie.
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania:)
UsuńCześć Paula,
OdpowiedzUsuńczy nie chciałabyś dołączyć do mojego wyzwania z nagrodą "Gra w kolory"?
http://biblioteczkamagdalenardo.blogspot.com/p/gra-w-kolory-ii.html
Widzę, że w październiku minimum trzy tytuły z szarą/siwą okładką ("Zaginięcie", "Huczmiranki...", "Tam Ci będzie lepiej"), a taki właśnie kolor obowiązywał w październiku. Z drugą edycją ruszyliśmy we wrześniu, wtedy obowiązywał brąz, więc jeśli miałaś we wrześniu jakieś brązowe okładki wśród zrecenzowanych książek to też mogłabyś podać :)
Zastanów się, uczestnictwo w zabawie nie jest obowiązkowe w każdym miesiącu jego trwania, a skoro i tak czytasz książki z odpowiednimi okładka mi to co Ci szkodzi?
Poczekam z podsumowaniem tego miesiąca do 18.00, może się zdecydujesz.
Jeśli uznałaś ten komentarz jako spam, to po prostu go usuń.
Pozdrawiam,
Magda
W listopadzie czytamy książki z okładką w dominującym kolorze granatowym.
UsuńMagdziu, bardzo Ci dziękuję za propozycję, ale ja już ograniczam udział w wyzwaniach. Jedno okładkowe już mam, a w przyszłym roku najprawdopodobniej zrezygnuję w ogóle.
UsuńJa również pozdrawiam:)
Tyle ostatnio słyszy się o tym autorze, a ja jeszcze jego książek nie czytałam. Muszę nadrobić :)
OdpowiedzUsuńMusisz, wyrobisz sobie własne zdanie:)
UsuńKsiążka leży na półce i czeka na swoją kolej. Bardzo jestem ciekawa, czy przypadnie mi do gustu, bo pierwszy tom był dla mnie rewelacja.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za udaną lekturę:)
UsuńNo dobra, dobra - też się biorę niebawem za lekturę. :D
OdpowiedzUsuńNo ja myślę;P
UsuńCzytałam Kasację - podobała mi się, kontynuacje koniecznie muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz równie zadowolona:)
UsuńMróz jest dla mnie takim autorem, do którego wołami mnie nie zaciągną. Nie wiem skąd ta irracjonalna niechęć, ale nie jestem w stanie się przekonać i kolejne pozytywne recenzje nic nie pomogą.
OdpowiedzUsuńI cóż ja Ci mogę na takie postawienie sprawy napisać? ;)
UsuńTyle wszędzie tego autora, a ja mam taką ochotę na którąś z jego książek... Te liczne pozytywne recenzje nie pomagają!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Hm, może wyprawa do biblioteki coś by pomogła? ;)
UsuńMuszę się wreszcie zabrać za pierwszą część, bo jeszcze nic nie czytałam tego autora :)
OdpowiedzUsuńNic? Jak Ty to zrobiłaś, przecież czytasz kryminały? :)
Usuń