Dario Fo „Córka papieża”, Znak Horyzont 2015, ISBN
978-83-240-3049-1, stron 320
Są takie postacie w historii, na których dźwięk samego
nazwiska większość z nas zareaguje przypisaniem odpowiedniej etykietki.
Najlepszym przykładem niech będą tutaj dwie kobiety – tak się składa, że akurat
jedna należy do historii światowej, druga, mimo zagranicznych korzeni, związana
jest z dziejami Polski – które spotkały się w lekturze, jaką miałam przyjemność
niedawno czytać, czyli w „Madonnach z Bari” Renaty Czarneckiej. Mam na myśli
królową Bonę, żonę Zygmunta Starego i matkę ostatniego Jagiellona, Zygmunta
Augusta, oraz Lukrecję Borgię. Ciekawe jest to, jak bardzo podobny jest
powszechny odbiór obu niewiast. Jednej i drugiej zarzucano to, że sięgały po
trucizny, by pozbyć się swoich przeciwników/przeciwniczek. W Lukrecji Borgii
większość z upodobaniem chce widzieć rozpustną kobietę, żyjącą w kazirodczej
relacji z własnym ojcem, papieżem Aleksandrem VI, i bratem Cezarem. Polska
autorka poszła pod prąd, chcąc udowodnić, że wizerunki Bony i Lukrecji wcale
nie są tak jednoznaczne, jak próbowano nam przez lata wmawiać. Bona w ujęciu
Czarneckiej da się lubić, a Lukrecja ukazana jest jako ciepła i rozsądna
kobieta, daleka od wszelkiej podłości. Podobny obraz najsłynniejszej przedstawicielki
rodu Borgiów kreuje Dario Fo, włoski humanista, laureat literackiej Nagrody
Nobla.
„Ofiarą składaną za każdym razem bez wątpienia była, już od
dzieciństwa, Lukrecja. To ona wrzucana jest zarówno przez ojca, jak i brata, w
wir finansowych i politycznych interesów, bez krztyny litości. Nikt nie
przejmuje się, co o tym myśli biedna córeczka. Poza tym jest kobietą, a to
wyrok, który ma znaczenie dla ojca, przyszłego papieża, i brata, przyszłego
kardynała. W niektórych chwilach Lukrecja była traktowana wręcz jako paczka o
okrągłych piersiach i cudnych pośladkach. Ach – zapomnielibyśmy – także jej
oczy są pełne żaru” (str. 20). Tak o Lukrecji pisze Fo w preambule do książki,
ja natomiast mam wątpliwości, czy określenie „ofiara” pasuje do niej tak do
końca. Patrząc na fakt, że została wydana
za mąż w wieku 13 lat, a każde jej następne z dwóch jeszcze małżeństw miało na
celu określony sojusz polityczny, służący umacnianiu pozycji ojca, rzeczywiście
można stwierdzić, że posługiwano się nią jak marionetką. Ale już biorąc pod
uwagę to, czego dokonała jako księżna Ferrary, na pewno nie da się o niej
powiedzieć, że była bezwolną, słabą pacynką – wręcz przeciwnie, miała swój
rozum, odznaczała się odwagą, a przy tym liczyło się dla niej dobro innych.
Powieściowa Lukrecja daleka jest od chorego związku z ojcem czy bratem, mało
tego, nie chce brać udziału i popierać bezeceństw, jakich się dopuszczali.
Nie znam twórczości włoskiego noblisty, tak więc poza chęcią
nowego spojrzenia na Lukrecję, nie wiedziałam, czego tak naprawdę się
spodziewać po „Córce papieża”. Ale jej forma mnie zachwyciła. Tak właściwie są
tutaj fragmenty, o których bym powiedziała, że nie pasują do klasycznej
powieści – reportaż, publikacja popularnonaukowa, to prędzej, ale nie
beletrystyka. Ale w sumie, w obliczu tego, jak wspaniale się to czyta,
rozważania nad gatunkiem nie mają tutaj większego znaczenia. Istotne jest
natomiast zaangażowanie autora, jego pozycja adwokata Lukrecji i gryząca
ironia, w której się zupełnie nie ogranicza. Jego bohaterowie posługują się
językiem uwspółcześnionym, dzięki czemu ich intencje stają się jeszcze bardziej
zrozumiałe i czytelne. I znów muszę się uciec do banalnego stwierdzenia: od
„Córki papieża” naprawdę nie sposób się oderwać, nie tylko dlatego, że chce się
nadal przebywać w przedstawianym świecie, ale też dzięki tej intrygującej warstwie
językowej.
Obrona Lukrecji Borgii, jaką jest dzieło Dario Fo, bardzo
przypadła mi do gustu. Prezentuje kobietę, która musiała odnaleźć się w świecie
swojej bezwzględnej i okrutnej rodziny, na co dzień obcującą ze złem w czystej
postaci, lecz mu nieulegającą. „Córka papieża” sprawiła, że mam ochotę sięgnąć
po następne książki o Lukrecji. A to, czy dana publikacja potrafi mnie
zainteresować opisywaną postacią, jest dla mnie jednym z wyznaczników dobrej
powieści historycznej. Ta bez wątpienia taka jest.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.
Wyzwanie: „Czytamy książki historyczne”, „Grunt to okładka”.
Muszę przyznać, że brzmi naprawdę intrygująco, chociaż nie obiecuję, że skuszę się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńAle jeśli przyznałaś, że jest intrygująco, to jest nadzieja;)
UsuńBył jakiś serial o Borgiach w TV, który oglądałam, dlatego mam ochotę na tę książkę, by odczarować wizerunek Lukrecji.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, czytałaś może powieść "Papieżyca Joanna"?
Tak, czytałam, jeszcze w starym wydaniu pt. "Której imię wymazano". Genialna opowieść, podobała mi się jeszcze w tych czasach, kiedy historia nie była moją bajką;)
UsuńTo jeszcze obejrzyj film.
UsuńBędę pamiętać, że polecasz:)
UsuńPolecam "Krew i piękno" Sarah Durant, w której Lukrecja jest również przedstawiona w podobny sposób, jako szlachetna i bardzo tragiczna postać. Mnie książka oczarowała, dlatego z dużą chęcią przeczytam kolejną opowieść o tej, chyba jednak skrzywdzonej przez historię, bohaterce. Dziękuję za rekomendację i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIwona
O widzisz, na tę książkę także miałam ochotę, a jakoś mi umknęła z pamięci, dzięki za przypomnienie.
UsuńWychodzi na to, że faktycznie została skrzywdzona, a czarna legenda, jaką jej przyprawiono, ma się nadal dobrze.
Brzmi rzeczywiście irytująco, jednak czuję, że nim sięgnę po tą książkę muszę się jeszcze bardziej wgłębić w ten temat...
OdpowiedzUsuńPS. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz za ten mały spam, ale zapraszam do udziału w konkursie u mnie na blogu w którym można wygrać książkę "Pocałunki piasku": http://ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com/2015/10/395-konkurs.html
Albo możesz zacząć od książki, a zgłębiać później;)
UsuńNie gniewam się, zaraz do Ciebie zajrzę;)
Ciekawie brzmi, a ja ostatnio chętnie sięgam po tego typu książki, więc... myślę, że mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję;)
UsuńNie znam zbytnio biografii tej postaci, więc mogłabym się skusić w sumie.
OdpowiedzUsuńSkuś się, myślę, że nabierzesz ochoty na dokładniejsze poznanie Lukrecji:)
UsuńPonieważ sięgam po każdą książkę, która ma związek z tą rodziną, to na pewno sobie nie odpuszczę tej lektury!
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Czyli dla Ciebie to lektura idealna:)
UsuńTak się cieszę, że ktoś jeszcze ujął się za nieszczęsną Lukrecją i postanowił przedstawić jej prawdziwy portret! Znakomicie zrobiła to Arael Zurli w "Szatanie z papieskiego rodu", o Lukrecji pięknie opowiada też Renata Czarnecka w "Madonnach z Bari", oby więcej takich głosów!
OdpowiedzUsuńZapisuję ten pierwszy tytuł, o którym wspominasz:)
Usuńczekam na nią i już się nie mogę doczekać aż się w niej zaczytam
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za lekturę pełną wrażeń:)
UsuńRaczej nie mój typ literatury. Ale to samo mówiłam o wielu innych książkach, a potem je pokochałam, więc kto wie... :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://czytanienaszymzyciem.blogspot.com/
Nie spróbujesz, nie przekonasz się;)
UsuńSzalenie podoba mi się ta okładka. Czytałam o tej książce całkiem niedawno i bardzo mi się spodobał pomysł na nią. Myślę, że poznam z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńNa pewno warto przeczytać, choćby z tego względu, że jak widzisz, mało jest książek, w których Lukrecja jest przedstawiana w pozytywnym świetle.
UsuńPlanuję przeczytać, książka stoi już na półce :)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury:)
Usuń