środa, 28 października 2015

Agata Mańczyk "Huczmiranki. Eukaliptus i werbena"



Agata Mańczyk „Huczmiranki. Eukaliptus i werbena. T. 1”, Nasza Księgarnia 2015, ISBN 978-83-10-12802-7, stron 464

Linda Huczmiran wywodzi się z rodu silnych i dumnych kobiet, których życiem rządzą więzy krwi i zasady ustanowione przez najstarszą z nich, jej babkę, Lucynę. Linda nie chciała jednak podporządkować się woli krewnych i wplątała się w romans z poetą, który nie miał jej wiele do zaoferowania, skoro ją porzucił. Teraz Linda oczekuje jego dziecka, które musi ochronić przed tą, która powinna być jej oparciem i pomocą. Czy największy wróg jej rodu pomoże dziewczynie ocalić to, co dla niej najważniejsze?

Ponad siedemdziesiąt lat później Daria Huczmiran zbliża się do pełnoletności. Czuje się najszczęśliwszą kobietą na ziemi, bo oświadczył jej się on, Kazimierz, cudowny chłopak. I co z tego, że jest taksówkarzem? Jakie to ma znaczenie, jeśli ona kocha go najbardziej na świecie? Daria nie zdaje sobie jeszcze sprawy z tego, że jej przyszlość jest już dawno przesądzona, a w tym maczała palce jej matka, Marina.

Czasy współczesne. Po roku tułaczki po Europie Nina Huczmiran wraca do rodowego gniazda, do Warszawy. W tej podroży nie znalazła tego, czego szukała. Wie też, że złamała wszelkie możliwe zasady i będzie musiała bardzo się postarać, żeby rodzina przyjęła ją z powrotem. Tylko czy to jest to, czego Nina naprawdę pragnie?

Agatę Mańczyk do tej pory kojarzyłam jako autorkę powieści dla młodzieży, z których kilka miałam nawet przyjemność czytać. Jej „Rupieciarnię na końcu świata” poznałam wtedy, gdy nastolatką nie byłam już od dawna, a jednak wywarła na mnie ogromne wrażenie i uważam ją za jedną z lepszych książek dla młodzieży, a może nawet i nie tylko dla niej. Nie umiem oddać słowami tej ekscytacji, gdy zobaczyłam zapowiedź pierwszej dla dorosłego czytelnika książki Mańczyk. Od pierwszej chwili nabrałam przekonania, że to będzie coś wyjątkowego, z kilku powodów: po pierwsze, styl autorki, który już parokrotnie mnie do siebie przekonał; po drugie, gatunek, czyli saga rodzinna, a te uwielbiam jak mało co; po trzecie intrygujący opis, a w nim tajemnice, pragnienia i namiętności oraz okrutne przeznaczenie; i wreszcie ta cudowna okładka - musicie przyznać, że jest magiczna, a spojrzenie tej dziewczyny ma w sobie coś elektryzującego. Ciekawe, czy tak mogła wyglądać Nina Huczmiran...?

Z radością spieszę donieść, że intuicja mnie nie zwiodła. Wszystkie moje przypuszczenia znalazły swoje potwierdzenie. Co to jest za wyśmienita książka! Ujmę to tak: gdy zaczęłam czytać, poczułam się, jakby Lucyna Huczmiran, alchemiczka, od której fabularne „to wszystko” się zaczęło, spowiła mnie swoją mieszanką niepamięci – całkowicie zanurzyłam się w opowieści snutej przez Agatę Mańczyk, tracąc z oczy rzeczywistość i zupełnie nie wiem, co działo się wtedy wokół mnie. „Eukaliptus i werbena” uwodzi, i nie ma w tym ani grama przesady. Drugi tom ukaże się wiosną przyszłego roku i wydaje mi się, że ten czas do premiery to będzie cała wieczność czekania...

Mogliście się zdziwić, gdy przeczytaliście słowa „mieszanka niepamięci”, bo cóż to takiego? „Huczmiranki” opierają się bowiem na elementach magicznych, nadprzyrodzonych, może nawet trochę fantastycznych, a bohaterki wywodzą się od potężnej alchemiczki. Nie gustuję w literaturze tego typu, dlatego nie mam porównania, ale to, co wymyśliła Agata Mańczyk, jest w moich oczach tak oryginalne i arcyciekawe, że mój realizm nie zdążył nawet pisnąć. Mamy w fabule do czynienia z trzema rodami, które czerpią swoją moc z siły zmysłów. Kaczatowie to smak, Bergonowie to dźwięki, a Huczmiranki to zapach; każdą otacza inna woń osobista, przykładowo Lindę – eukaliptusa i werbeny, Darię – wina i tytoniu, a Ninę – rumianku i mięty. Czy więc są to rody czarowników i czarownic? Nie wiem, można tak powiedzieć, ale w gruncie rzeczy nazewnictwo nie ma tu większego znaczenia, to wspólna historia ludzi ogarniętych namiętnościami nie do zaspokojenia pochłania bez reszty.

Nie bez powodu wspomniałam o zapachach Lindy, Darii i Niny, bo to z ich perspektywy śledzimy losy rodziny. Trzy kobiety, które, choć dzieliły je lata, kwestionowały porządek rodowy, chciały same wybierać mężczyzn, z którymi marzyły związać przyszłość, które chciały żyć po swojemu. Dla rodziny, z której pochodziły, były jednak zbyt ważne, by im na to pozwolono. Agata Mańczyk w brawurowy sposób pokazuje rozterki i wątpliwości targające tymi buntowniczkami, ale i godzenie się z losem tych, które nie znalazły w sobie dość odwagi, by pójść własną drogą, przeciwstawić się i coś zmienić. „Eukaliptus i werbena” to naprawdę oszałamiająca mieszanka charakterów i wydarzeń, prawdziwa galeria nietuzinkowych kobiet, których przeznaczeniem miało być nieszczęśliwe życie pozbawione miłości i rodzenie kolejnych córek.

„Huczmiranki. Eukaliptus i werbena” to powieść, według mnie, jedyna w swoim rodzaju, zasługująca na słowa najwyższego uznania, ze względu na świeżość pomysłu oraz skrupulatność w prowadzeniu fabuły. Nie wiem, czy udało mi się oddać pełnię mojego zachwytu – jeśli nie, to mam chociaż nadzieję, że skorzystacie z takiej mojej rekomendacji i sięgnięcie po pierwszy tom sagi Agaty Mańczyk. Obcowanie z efektem działania jej wyobraźni to niezwykłe doświadczenie. Jak to dobrze, że będzie drugi tom...

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia.

http://nk.com.pl/


Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

22 komentarze:

  1. Udało Ci się tak udanie okazać zachwyt, że chociaż obiecałam sobie odstawić na jakiś czas beletrystykę (poza kolejką, która czeka), a kupienie książki w Polsce to nie lada wyzwanie dla mnie, już teraz wiem, że zanabędę i przeczytam. I córce sprezentuję. A jeszcze 5 min temu w ogóle bym się za tym nie obejrzała. Umiesz dziewczyno zachwytem zarazić :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, bardzo Ci dziękuję za te słowa, nawet nie wiesz, jak mnie podbudowałaś:) Bardzo mi zależało, żeby napisać dobrze o tej powieści. Tylko teraz czuję wielką odpowiedzialność, bo co będzie, jeśli nie przypadnie Ci do gustu? :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. To może miałyśmy wobec niej inne oczekiwania.

      Usuń
    2. Po szczegóły zapraszam na mojego bloga ;)

      Usuń
    3. Przeczytałam Twój tekst, na szczęście nie jest tak źle, jak się spodziewałam;)
      Ja generalnie też nie przepadam za elementami fantasy, ale tu jednak Mańczyk kupiła mnie całkowicie:)

      Usuń
    4. Czekam na drugi tom :) zobaczymy...przeczytamy...

      Usuń
    5. Skoro chcesz w ogóle przeczytać drugi tom, to nie mogło być tragedii;)

      Usuń
  3. Hm... książka dotarła do mnie przedwczoraj... zobaczymy jakie będą moje odczucia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz to zostałam zaskoczona. Gdy przeglądałam zapowiedzi książka mnie do siebie nie przyciągnęła. Teraz widzę co przegapiłam. Już szukam :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam takie książki, chłonę je całą sobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Chłonąć" to adekwatne słowo w tym przypadku:)

      Usuń
  6. Zastanowię się jeszcze, gdyż na razie mam co czytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Już sam, dość dziwny tytuł przyciąga. Widać, że to nietuzinkowa książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, jest zdecydowanie inna, niż wszystkie wokoło. I z tego choćby powodu trzeba jej dać szansę:)

      Usuń
  8. Na ten rok jestem już obłożona książkami, ale być może w 2017 uzna mi się zapoznać z tą książką, bo widzę, że bardzo warta uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz poczekać na drugą część i czytać hurtem:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.