Marta Obuch „Francuski piesek”, Filia 2016, ISBN
978-83-8075-162-0, stron 464
Opis wydawcy:
Przeprowadzka może zmienić całe życie!
Misia zostaje właścicielką uroczego domku i dużego ogrodu, ale musi zakasać rękawy i sama zająć się remontem. Niestety nie może liczyć na swojego ukochanego, bo ten ma mnóstwo pracy. Za to do pomocy jest chętny nowy sąsiad – Luk, wyśmienity kucharz, z pochodzenia Francuz.
Misia chciałaby mu wynagrodzić starania, dlatego przygotowuje uroczystą kolację. Poda żaby i ślimaki, ale najpierw musi je złapać… Jakby tego było mało, przygarnia pod swój dach byłą kochankę swojego byłego męża i odtąd na Akacjowej zaczynają się dziać dziwne rzeczy…
Tymczasem przyjaciółka Misi, Zuza, usiłuje zdobyć prawo jazdy, nie zamierza jednak zdawać kolejnego egzaminu! Schodzi więc na drogę przestępstwa. Nie ona jedna w tym towarzystwie…
Coq au vin czy trup podany sauté? Kuchnia francuska i przestępcy, a do tego tajemnica starego domu – mieszanka co najmniej pikantna! Komedia kryminalna Marty Obuch to obowiązkowy punkt każdego dobrego menu.
Misia zostaje właścicielką uroczego domku i dużego ogrodu, ale musi zakasać rękawy i sama zająć się remontem. Niestety nie może liczyć na swojego ukochanego, bo ten ma mnóstwo pracy. Za to do pomocy jest chętny nowy sąsiad – Luk, wyśmienity kucharz, z pochodzenia Francuz.
Misia chciałaby mu wynagrodzić starania, dlatego przygotowuje uroczystą kolację. Poda żaby i ślimaki, ale najpierw musi je złapać… Jakby tego było mało, przygarnia pod swój dach byłą kochankę swojego byłego męża i odtąd na Akacjowej zaczynają się dziać dziwne rzeczy…
Tymczasem przyjaciółka Misi, Zuza, usiłuje zdobyć prawo jazdy, nie zamierza jednak zdawać kolejnego egzaminu! Schodzi więc na drogę przestępstwa. Nie ona jedna w tym towarzystwie…
Coq au vin czy trup podany sauté? Kuchnia francuska i przestępcy, a do tego tajemnica starego domu – mieszanka co najmniej pikantna! Komedia kryminalna Marty Obuch to obowiązkowy punkt każdego dobrego menu.
Tym razem Misia zostaje właścicielką domu, z czym nie do
końca radzi sobie Igła, policjant, z którym jest związana. Także w związku Zuzy
z komisarzem Marchewką nie dzieje się najlepiej, również dlatego, że mężczyzna
jest piekielnie zazdrosny o nowego sąsiada Misi, Luka, francuskiego kucharza.
Do Misi wprowadza się też Ryszarda Kociołek, co najlepiej świadczy o dobrym
sercu tej pierwszej, skoro przyjmuje pod swój dach flamę byłego męża, gangstera
Hardego.
U tej autorki jak zwykle dużo się dzieje. Strona po stronie
dostajemy solidną dawkę humoru sytuacyjnego i słownego, a przez to miejscami
miałam wrażenie, że czytam Joannę Chmielewską w najlepszym wydaniu (niby nie
znoszę takich porównań, a jednak to zrobiłam...). „Francuski piesek” to lektura
idealna, jeśli macie ochotę się pośmiać i odprężyć, czy też umilić sobie ponure
dni.
Marta Guzowska „Chciwość”, Buda Książki 2016, ISBN
978-83-8053-095-9, stron 384
Opis wydawcy:
Trzymający w
napięciu thriller archeologiczny. Tempo
akcji napędzają spektakularne pościgi przez malownicze wyspy Morza Egejskiego,
gdzie trudna do okiełznania chciwość prowadzi bohaterów do zbrodni. Jeśli
masz na sumieniu ciężki grzech albo zrobiłeś coś poza prawem, za wszelką cenę
starasz się zatrzeć ślady. Kiedy bezkarnie ci się udaje, wpadasz w szpony
chciwości. Tylko nieliczni wiedzą, że wybitna archeolog Simona Brenner
przy okazji jest świetnie zakamuflowaną złodziejką. Kradnie dzieła sztuki i
sprzedaje kolekcjonerom za grube miliony. Chciwość kieruje uwagę Simony na
złoty diadem Heleny Trojańskiej, odkopany pod koniec XIX w. przez Heinricha
Schliemanna. Opracowuje doskonały plan zuchwałej kradzieży życia i pewna siebie
wyjeżdża do Turcji. Sprawy komplikują się, gdy na wykopaliskach w nieznanych
okolicznościach znika jej były kochanek Ivan, a porywacze przesyłają Simonie
jego palec. Czy wrodzony instynkt, siła i spryt sprawią, że Simona uwolni
Ivana z rąk oprawców, znajdzie swój skarb i wyjdzie z tego cało?
„Chciwością” Marta Guzowska powołała na świat fikcji
literackiej Simonę Brenner, wybitną panią archeolog, a przy okazji także
perfekcyjną, sprawnie działającą złodziejkę. Perfekcyjną do czasu, bo w tej
powieści nie wszystko idzie tak, jak zaplanowała to sobie Simona. Zlecenie,
które miało jej przynieść solidny zastrzyk gotówki, sprawi, że znajdzie się w
solidnych opałach i będzie musiała walczyć o życie.
No i właśnie, tu mam jedno zastrzeżenie, mianowicie
odnosiłam wrażenie, jakby Simona przez całą fabułę w gruncie rzeczy tylko
uciekała, przy okazji równocześnie sama kogoś goniąc. Nie mówię, że to się źle
czytało, ale chyba brakowało mi czegoś, co jeszcze wypełni akcję. Co do samej
bohaterki, z jednej strony jakoś ją polubiłam, chyba dlatego że była pyskata,
nie poddawała się i miała swoje zasady, choćby tę, że zawsze trzeba próbować,
choćby na łożu śmierci, ale z drugiej, nie oszukujmy się, Mario to ona nie jest
– a to właśnie od profesora Ybla zaczynałam poznawanie prozy Guzowskiej i mimo
jego paskudnego charakteru, to on przypadł mi do gustu bardziej, i to fabuły z
jego udziałem kręcą mnie mocniej. Co nie znaczy, że nie przeczytałabym drugiej
części perypetii Simony Brenner.
Nele Neuhaus „Kto sieje wiatr”, Media Rodzina 2014, ISBN
978-83-7278-974-1, stron 560
Opis wydawcy:
Kolejny świetny kryminał z górami Taunus w tle. Tym
razem akcja toczy się wokół śledztwa związanego z farmą wiatrową, przeciwko
której protestują okoliczni mieszkańcy. Pia Kirchhoff i Oliver von Bodenstein
muszą znaleźć winnych śmierci dwóch osób, a krąg podejrzanych ciągle się
poszerza...
Nie wiem, czemu tak jest, ale z literaturą niemiecką nie
jest mi szczególnie po drodze. Jest tylko jedna autorka, którą biorę w ciemno:
to Nele Neuhaus, specjalizująca się w kryminale. Jej seria ma dwójkę wiodących
bohaterów: Pię Kirchhoff i Olivera Bodensteina, policjantów, którym dostają się
same skomplikowane śledztwa.
Cykl ten czytam bardzo nie po kolei, w zależności od tego,
co akurat trafiało się w bibliotece. Czytany w zeszłym roku „Zły wilk”, który
rozczarował mnie opisem zdradzającym absolutnie wszystko, co istotne dla
intrygi, nie przekonał mnie też kierunkiem, w jakim skręciła postawa Olivera.
Przy okazji „Żywych i umarłych” pisałam, iż coś musiało się stać w pominiętym
wówczas przeze mnie „Kto sieje wiatr”, że Bodenstein stał się taki okropny.
Teraz wreszcie wiem, o co chodziło. Rzeczywiście mógł mieć powody, dla których
przestał sobie radzić sam ze sobą i swoim otoczeniem.
Generalnie w tym tomie wszystko jest tak jak trzeba, ale
jakość trudno mi się go czytało. Niby śledztwo jak każde prowadzone przez tę
parę, a jednak nie potrafiłam się zaangażować i, co gorsze, a zarazem pierwszy
raz w przypadku Neuhaus, odrobinę się nudziłam. Z tego też powodu, choć
zaznaczam, że jest to odczucie czysto subiektywne, „Kto sieje wiatr” uznaję za
najsłabszą powieść autorki. Co nie zmienia faktu, że czekam już niecierpliwie
na premierowe „W lesie”.
,,Francuskiego pieska" chętnie przeczytam latem :)
OdpowiedzUsuńLektura w sam raz na ciepłe dni:)
UsuńJestem bardzo ciekawa książki "Francuski piesek" :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ci się spodoba:)
UsuńCzytałam "Francuskiego pieska" REWELACJA!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Fajnie, że się zgadzamy:)
UsuńJa to mialabym ochotę na Martę Obuch:) Lubię tego typu książki:)
OdpowiedzUsuńO tak, ja też. Już czekam na nową:)
UsuńNajbardziej intryguje mnie ,,Chciwość''.
OdpowiedzUsuńA mnie ciekawi, jak byś ją oceniła:)
UsuńMam ogromną ochotę na "Francuskiego pieska", ale nie wiedziałam, że lepiej sięgnąć najpierw po "Łopatą do serca", więc mam co nadrabiać. :)
OdpowiedzUsuńI ile przyjemności przed Tobą:)
UsuńNeuhaus bym przeczytała...
OdpowiedzUsuńJa właśnie czytam "Nielubianą", pierwszy tom z cyklu.
Usuń