Magdalena Wala „Rzymskie odcienie miłości”, Czwarta Strona
2017, ISBN 978-83-7976-700-7, stron 380
Życie Felicji, młodej dziewczyny, zmienia się wraz ze
śmiercią jej przybranego ojca. Z rodzinnego domu trafia na dwór swojego wuja,
zamożnego senatora Quintusa, gdzie musi znosić niechęć jego nowej żony, Klodii.
Decyzją polityka, ma zostać poślubiona jego synowi, Serwiuszowi. Mężczyzna jest
młody i przystojny, a także bardzo uprzejmy, ale po tym, co Felicja widziała w
łaźni na własne oczy, jest przekonana, że to tylko pozory i gra z jego strony.
Dziewczyna wciela w życie plan zniechęcenia Serwiusza do zawarcia z nią
małżeństwa. Jeśli nie pomoże ucieczka, to może oszpecenie się? Felicji nie
brakuje pomysłów, by uniknąć największej życiowej tragedii, jaką jawi jej się
ślub i późniejsze codzienne życie z mężczyzną.
Powieść wprost skrzy się dowcipem. Wala bogato czerpie ze
swojego poczucia humoru, ale robi to w lekki, niewymuszony sposób. Cały komizm
opiera się na kontraście między młodą dziewczyną – i mam na myśli naprawdę
młodą, pamiętajmy, że w starożytności za mąż wydawano prawie że dzieci – która
nie ma wielkiego doświadczenia życiowego, a mężczyzną, który już swoje
przeszedł, służąc przez dziesięć lat w wojsku. Felicja nie może liczyć na
bliską osobę, która wprowadziłaby ją w życie i uświadomiła, z czym wiąże się
małżeństwo, bo takiej osoby zwyczajnie nie ma, a macosze jej męża absolutnie
nie zależy na uspokojeniu obaw przyszłej synowej senatora, wręcz przeciwnie.
Nic więc dziwnego, że obowiązki żony przerażają Felicję nie na żarty i jest
gotowa zrobić wiele, byleby tylko ich uniknąć. Serwiusz jedynie w części
domyśla się przyczyn zachowania wybranej mu towarzyszki, ale nawet nie
przypuszcza, na zawodnika jakiej klasy i talentu trafił, i ile go jeszcze czeka
przygód. Na pewno kilka siwych włosów mu przybyło dzięki aktywności Felicji.
To, co przychodzi do głowy głównej postaci, budzi
rozbawienie i zapewnia rozrywkę, ale nie da się zapomnieć, jak tak właściwie
wyglądała sytuacja ówczesnych Rzymianek, czy szerzej – ówczesnych kobiet, które
różniły się statusem społecznym. Oczywiście najgorzej miały niewolnice, ale i
niewiasty z wyższych klas także były całkowicie uzależnione od woli mężczyzn:
najpierw ojca, później męża.
Okoliczności może się zmieniają, ale bohaterki Wali w jakimś
stopniu są do siebie podobne; nie mówię, że są nakreślone od jednego schematu,
ale podobne są. Mnie to w najmniejszym stopniu nie przeszkadza, ponieważ
znakomicie się bawię, śledząc ich perypetie. Dla mnie powieści tej pisarki są
znakomicie wyważonym połączeniem rozrywki i wiedzy historycznej. Z
niecierpliwością czekam na kolejne.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Ja jeszcze nie znam książek tej autorki. Muszę ten stan rzeczy zmienić.
OdpowiedzUsuńMożesz zacząć od tej, świetnie się nadaje:)
UsuńNa razie nie planuję po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńSzkoda.
UsuńMnie ona się bardzo spodobałą, chociaż masz rację Felicja jest podobna do Marianny, zresztą w tych powieściach widać pewne podobieństwa, ale mnie, tak jak i Tobie to nie przeszkadza i super się czytało
OdpowiedzUsuńJej powieści mają w sobie coś tak urzekającego, że na te schematy nie zwraca się uwagi:)
UsuńPo Katastrofie pora na Walę.
OdpowiedzUsuńNie inaczej;)
UsuńPerypetie Felicji po prostu rozbrajają. Dawno się tak nie uśmiałam, jak podczas czytania tej książki.
OdpowiedzUsuńRewelacyjna była, to prawda:)
UsuńJa zawsze szukam książek dziejących się w czasach starożytnych, często to jest niestety porażka, o tej jeszcze nie słyszałam:)
OdpowiedzUsuńAutorka jest historykiem z wykształcenia, więc materia starożytna nie jest jej obca.
UsuńCzytałam już kilka pozytywnych opinii na temat tej książki, chętnie i ja po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozytywne opinie jak najbardziej zasłużone:)
UsuńFajnie masz:)
OdpowiedzUsuń