Patrycja Bukalska „Krwawa Luna”, Wielka Litera 2016, ISBN
978-83-8032-122-9, stron 240
Człowiek interesujący się czasami Polski Ludowej prędzej czy
później natknie się w swoich lekturach na nazwisko Julii Brystygierowej,
bardziej znanej jako Krwawa Luna. Dlaczego Krwawa? Bo jako kierująca V
Departamentem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego lubowała się w
przesłuchiwaniu więźniów, którym zadawała niewyobrażalne cierpienia. Chyba na
zawsze zostanie mi w głowie to, że szczególną radość miało jej sprawiać przytrzaskiwanie
szufladą męskich genitaliów. Czy faktycznie jednak Julia Brystygier była złem
wcielonym? Jeśli tak, to skąd w niej tyle okrucieństwa? A jeśli nie, to
dlaczego tylko ją kojarzy się z imienia i nazwiska jako przykład bestialstwa
funkcjonariuszy bezpieki; skąd ta czarna legenda? Na te pytania stara się
odpowiedzieć w swojej najnowszej książce Patrycja Bukalska, dziennikarka
„Tygodnika Powszechnego” i autorka znakomitej publikacji „Sierpniowe
dziewczęta’44”.
Jak by nie patrzeć na Brystygierową, z przekazu autorki i
innych wynika jasno, że nie można jej odmówić jednego: niezwykłej inteligencji.
To ona, obok solidnej wiary w siłę Partii – z dużej litery, bo według mnie,
urzędniczka postrzegała ją jako żywy organizm, wręcz jakieś bóstwo wcielone (a
wniosek taki wyciągam z faktu, jak oceniała przestępstwa ludzi, z którymi miała
styczność; czy błahe, czy solidniejszego kalibru, mniejsza z tym, liczyło się
tylko to, jak bardzo zaszkodziło to Partii) – pozwoliła jej wspiąć się tak
wysoko w strukturze PZPR i Ministerstwa. Byłabym też skłonna zgodzić się z hipotezą
stawianą przez Bukalską, że ona wcale nie musiała uciekać się do drastycznych
metod przesłuchań – dysponowała innymi środkami, by niszczyć ludzkie życia. I
tych na pewno ma na swoim sumieniu mnóstwo, ale czy na pewno torturowanie
fizyczne innych sprawiało jej niekłamaną przyjemność? A co, jeśli za czarnym
piarem, jak powiedzielibyśmy dzisiaj, stali mężczyźni, którzy nie mogli się
pogodzić z jej pozycją, z tym, że nimi rządziła, że ze wszystkich mniejszych
wpadek wychodziła obronną ręką? Nie chcę tu twierdzić, że była niewinna, bo
broń Boże nie była, w końcu miała dużą swobodę działania i nikt nie kazał jej
robić tego, co robiła (a cechowała ją też wielka skrupulatność i dokładność),
ale wydaje mi się, że już nigdy nie pomyślę o Julii Brystygierowej jako o
najmroczniejszej postaci w dziejach MBP, bo na pewno byli od niej gorsi (i czy
to nie jest w jakiś sposób znaczące, że ich nie przywołuje się z nazwiska, a
naprawdę byli zwyrodniałymi dręczycielami?). A wracając jeszcze do jej
inteligencji, chciałam nadmienić, że jej pobyty w Laskach odbieram jako szansę
(dla niej) przebywania z ludźmi, z którymi mogła rozmawiać, dyskutować jak
równy z równym na frapujące ją tematy. Kryptonim jej sprawy „Egoistka” wydaje
mi się bardzo na miejscu – Brystygier jeździła tam po to, by rozwijać się
intelektualnie, by o siebie zadbać, może także duchowo, ale sądzę, że o jakiejś
szczególne skrusze mowy być nie mogło, żadne „jak trwoga, to do Boga”; nie
sądzę też, żeby mogła żałować tych wszystkich ludzi, których skrzywdziła.
„Krwawa Luna” to książka doskonała, a wiecie dlaczego? Bo to
nie jest jedna z tych biografii, które odłożycie na półkę i tyle. Patrycja
Bukalska nie bała się stawiać niewygodnych pytań, a przez to jej czytelnik sam
ma głowę pełną myśli i refleksji. I dociera do niego bardzo mocno, że nie jest
możliwe wydanie radykalnej, jednoznacznej oceny kogoś, kto żył tyle lat temu i
już wtedy nie dał się poznać do końca. I choć idące za tą osobą czyny nie
świadczą o niej dobrze, to pewnie już nigdy nie dowiemy się, co nią kierowało,
dlaczego wybrała taką drogę życia, co ją determinowało. Ale może dzięki takim
książkom damy radę odczarować trochę te czarne legendy.
Na chwilę obecną jakoś mnie nie kusi, potrzebuję czegoś lżejszego latem, ale w przyszłości czemu nie :)
OdpowiedzUsuńRecenzja ukazała się dopiero teraz, ale fakt, że ja też jej nie czytałam latem.
UsuńCzytałam już o tej kobiecie. To musi być niezwykle ciekawa książka.
OdpowiedzUsuńNie inaczej.
UsuńPrzytrzaskiwanie szufladą męskich genitaliów?! Brr... szok i niedowierzanie. Skąd w tej kobiecie było tyle okrucieństwa?
OdpowiedzUsuńTeż nie mogę tego pojąć...
Usuń