czwartek, 6 lipca 2017

W skrócie 1/07/17



Katarzyna Zyskowska-Ignaciak, Wojciech Chmielarz „Koma”, Filia 2017, ISBN 978-83-8075-211-5, stron 336

Opis wydawcy:
Ulica skąpana w strugach deszczu świeci pustkami. Wzdłuż niej, w precyzyjnym urbanistycznym szyku,
wyrasta szpaler czteropiętrowych bloków.
Starsza kobieta udaje się na komendę policji, żeby zgłosić zaginięcie syna.
Młody chłopak, Karol Górski, prymus w najlepszym liceum w mieście, znika bez śladu.
Pani burmistrz zapada w śpiączkę i walczy o życie na oddziale intensywnej terapii pobliskiego szpitala. W bagażniku jej samochodu zostają znalezione ślady krwi.
Czy te dwie sprawy łączą się w jakiś sposób?
Jak daleko można się posunąć w imię miłości?
Kobieta i mężczyzna, współcześni Romeo i Julia, małe, senne miasto i wielkie uczucie, które wymyka się konwenansom.
Piękna opowieść, inspirowana najwspanialszą historią miłosną wszech czasów.

Przeczytałam wszystkie książki Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak, ale nie będę ukrywać, że tę akurat pozycję chciałam poznać z uwagi na nazwisko jej współautora. Proza Wojciecha Chmielarza ekscytuje mnie ostatnio bardzo – zakończyłam właśnie serię z Mortką, zakupiłam ebook pierwszego tomu cyklu gliwickiego, czyli „Wampira”; zostanie mi jeszcze najnowszy „Zombie”, a potem dłużące się oczekiwanie na jakąś premierę.

Fabuły duetów nie zawsze spełniają moje oczekiwania. Zawsze zastanawiam się przede wszystkim, w jaki sposób partnerzy pracowali oraz która postać komu co zawdzięcza. W przypadku „Komy” zaznaczono, że Chmielarz udzielił głosu Charliemu. Co do reszty trzeba przyznać, że jest bardzo w stylu Zyskowskiej-Ignaciak, przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Dla mnie „Koma” przesiąknięta jest jej patrzeniem na świat i ludzi, a opowieść, szczególnie Ewy, snuta jest w typowy dla pisarki, słodko-gorzki sposób, z przewagą raczej goryczy.

Ale jakkolwiek całość czytało mi się dobrze (choć nie uznałabym jej za umilacz czasu na jedno popołudnie; mało tu dialogów, a więcej opisów zdarzeń i stanów psychicznych bohaterów), to jednak zabrakło mi jakiejś wyraźniejszej puenty, mocniejszego zakończenia. Nie zaskoczył mnie ten epilog, nie było efektu zbierania szczęki z podłogi, a podświadomie liczyłam właśnie na wyraziste uderzenie; coś, co na długo zapadanie mi w pamięć. Tego nie dostałam, ale ogólnie „Koma” nie przyniosła mi rozczarowania.

Wojciech Chmielarz „Podpalacz”, Czarne 2016, ISBN 978-83-8049-347-6, stron 360

Opis wydawcy:
Warszawa, środek mroźnej zimy. W spalonym domu leży ciało zamor­dowanego biznesmena, a jego ciężko poparzona żona walczy o życie w szpitalu. Komisarz Jakub Mortka ma nadzieję, że to gangsterskie porachunki albo przypadkowe zaprószenie ognia. Niestety wkrótce wie już, że trafił na seryjnego podpalacza, który krąży po mieście z koktajlami Mołotowa. Mortka musi odłożyć na bok osobiste problemy i z całą energią poświęcić się śledztwu. Trzeba powstrzymać szaleńca, zanim zginą następni ludzie… Świetny policyjny kryminał ze współ­czesną Warszawą w tle.

Tom pierwszy serii czytany jako ostatni, zdarza się... Tak wyszło i czasu nie cofnę, mogę tylko z perspektywy czasu ocenić, że Wojciechowi Chmielarzowi bardzo zgrabnie udało się rozplanować wydarzenia we wszystkich częściach. Dzięki „Podpalaczowi” wiem już, dlaczego komisarz Jakub Mortka trafił na zesłanie na Dolny Śląsk; trzy tomy dały mi też pełny obraz postępowania jego partnera, Dariusza Kochana; tego, co sprawiło, że w „Osiedlu Marzeń” zachował się w taki, a nie inny sposób.

Książki Wojciecha Chmielarza bez najmniejszych wątpliwości polecam Waszej uwadze. Według mnie mają wszystko to, co potrzeba, by określić fabułę mianem rasowego kryminału. Interesująco zawiązana intryga, bliskie rzeczywistości literackie realia, przyjemny, naturalny styl, a wszystko to wywołuje doznania czytelnicze, jakie bardzo sobie cenię. Tak bym podsumowała serię z komisarzem Mortką. Czekam na więcej.

6 komentarzy:

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.