Izabella Frączyk „Spalone mosty. Stajnia w Pieńkach, t. 2”,
Prószyński i S-ka 2017, ISBN 978-83-8097-179-0, stron 288
Opis wydawcy:
Kiedy wszystko zaczyna się układać, to nieomylny znak, że
los już coś dla nas szykuje. Życie na wsi dalekie jest od sielanki, a starych
problemów nie da się zostawić za nowymi drzwiami. Czy Magda do końca wiedziała,
na co się decyduje? Czy nie zabraknie jej siły?
Izabella Frączyk w kontynuacji niezwykłej historii o realizacji marzeń i osiąganiu celów, potrzebie zmian i spełnianiu oczekiwań innych ludzi.
Izabella Frączyk w kontynuacji niezwykłej historii o realizacji marzeń i osiąganiu celów, potrzebie zmian i spełnianiu oczekiwań innych ludzi.
Na razie ciągle lubi komplikować Magdzie życie. A może nie
tyle komplikować, co sprawiać, że stale coś się dzieje. Jak nie pożar, to
wypadek; jak nie stale powiększający się inwentarz, to wycieczka
przedszkolaków. Magda często dosłownie ledwie chodzi ze zmęczenia, ale
utwierdza się w przekonaniu, że Pieńki to jej miejsce na ziemi, a wyjazd z
Sopotu i zakończenie małżeństwa z toksycznym maminsynkiem i relacji z bezczelną
teściową było najlepszym, co ją mogło spotkać.
Ktoś mógłby powiedzieć, że fabuła jest trochę nierealna, bo
Magda ma szczęście do ludzi, zazwyczaj pod jej dach trafiają ci pomocni, którzy
cenią sobie współpracę czy wspólnotę sąsiedzką. A ja bym wtedy odpowiedziała: a
właściwie czemu nie? Może czasem takiej właśnie wiary w ludzi nam potrzeba i ta
książkowa przełoży się kiedyś na tę rzeczywistą?
Wyjaśniają się tajemnice z przeszłości; krzepną istniejące
przyjaźnie i rodzą się nowe; niektórzy pokazują swoje prawdziwe oblicze lub
tylko utwierdzają w opinii na ich temat; jednym słowem w stadninie Magdy tętni
życie. Ciekawa jestem bardzo, co będzie dalej.
Krystyna Pytlakowska „Małżeństwo doskonałe. Czy ty wiesz,
że ja cię kocham...”, Prószyński i S-ka 2017, ISBN 978-83-8097-136-3, stron 288
Opis wydawcy:
Wojciech Karolak nie znosi wyjazdów, ale w tę podróż
wybrał się ze mną bez większych oporów. Być może dlatego, że nie musiał
zabierać ze sobą ciężkich walizek - wystarczyły wspomnienia. Pojechaliśmy do
miejscowości Przeszłość, zatrzymując się na kilku przystankach.
To książka wyjątkowa, bo o wielkiej miłości do absolutnie niezwykłej kobiety - Marii Czubaszek, jego żony. Do tej pory jazzman raczej nie udzielał indywidualnych wywiadów, nikt więc nie wiedział, co tak naprawdę w nim siedzi ani do jakich uczuć jest zdolny. Przez prawie dwa miesiące podczas nocnych spotkań odkrywałam jego fascynujące tajemnice. Dzisiaj już wiem, dlaczego Marysia Czubaszek pokochała właśnie jego. Prawdę mówiąc, sama się w nim zakochałam, ale jestem bez szans, bo to facet jednej kobiety. Jeżeli nie wierzycie, po prostu przeczytajcie tę książkę.
To książka wyjątkowa, bo o wielkiej miłości do absolutnie niezwykłej kobiety - Marii Czubaszek, jego żony. Do tej pory jazzman raczej nie udzielał indywidualnych wywiadów, nikt więc nie wiedział, co tak naprawdę w nim siedzi ani do jakich uczuć jest zdolny. Przez prawie dwa miesiące podczas nocnych spotkań odkrywałam jego fascynujące tajemnice. Dzisiaj już wiem, dlaczego Marysia Czubaszek pokochała właśnie jego. Prawdę mówiąc, sama się w nim zakochałam, ale jestem bez szans, bo to facet jednej kobiety. Jeżeli nie wierzycie, po prostu przeczytajcie tę książkę.
Marię Czubaszek poznałam dzięki książce napisanej z Arturem
Andrusem: „Każdy szczyt ma swój Czubaszek”, która zapewniła mi mnóstwo uciechy.
Pamiętam, że bardzo chciałam przeczytać jeszcze drugą część, czyli „Boks na
ptaku” i „Nienachalną z urody” (i w najbliższym czasie to zrobię); ten ostatni
tytuł miał swą premierę w maju 2016 r. Kilka dni przed jego ukazaniem się,
autorka zmarła. Jakoś mocno poruszyło mnie jej odejście, może dlatego, że dla
mnie było niespodziewane, bo przecież cały czas była aktywna i obecna w
przestrzeni publicznej. Teraz, po lekturze niniejszej publikacji, wiem już, że
wcale takie niespodziewane nie była, Czubaszek chorowała od dawna i wiedziała,
że jej dni są policzone. Najsmutniejsze, że chyba sama sobie bardzo w tej
śmierci pomogła...
Po przeczytaniu „Małżeństwa doskonałego” można by dojść do
wniosku, że związek Marii Czubaszek i Wojciecha Karolaka był dość dziwny.
Wyłania nam się tutaj obraz ludzi, którzy wiedli zupełnie odmienne style życia:
ona dzienny, on nocny. A jednak byli w tym razem: chyba bliżej siebie, niż
niejedno małżeństwo spędzające ze sobą każdą wolną chwilę. Wojciech Karolak
zdecydowanie i ostro nie zgodził się ze stwierdzeniem dziennikarki, że żyli
osobno; to był jeden z mocniejszych protestów, jakie miały miejsce w tej
rozmowie.
To nie jest lekka lektura. Czytało mi się ją niełatwo,
ponieważ moim zdaniem doskonale widać, jak bardzo muzyk nie radzi sobie ze
śmiercią żony. Cała rozmowa jasno pokazuje, że była najważniejszą osobą w jego
życiu i wraz z jej odejściem straciło ono sens. I naprawdę nie brzmiało to jak
słowa tylko na pokaz. Nie jestem chyba przyzwyczajona, że o tak intymnych
uczuciach opowiada mężczyzna; nasza kultura nie pozwala mężczyznom na
okazywanie łez i przyznawanie się do psychicznego bólu. I może właśnie dlatego
„Małżeństwo doskonałe” wywiera tak przejmujące wrażenie, bo kobieta opowiadająca
o stracie męża byłaby czymś zwyczajnym, ale gdy o swojej żałobie mówi
mężczyzna, to jednak jest to coś rzadkiego. Jeśli można mówić o dwóch połówkach
jabłka, to Wojciech Karolak miał to szczęście, że swoją drugą połówkę spotkał;
jeśli mówić, że małżeństwo to jedność dwóch osób, to Wojciech Karolak tworzył
tę jedność z Marią Czubaszek. I nie dziwi, że gdy jej zabrakło, on poczuł, że
stracił część siebie... I widać to w tej książce.
Wyzwanie: „Grunt to okładka”.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Prószyński i S-ka.
Na książkę Frączyk mam wielką ochotę.
OdpowiedzUsuńNie pożałujesz:)
UsuńDruga pozycja jest dla mnie pozycją obowiązkową :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że lektura Cię usatysfakcjonuje. Tak jak mnie.
Usuń