Sharon M. Draper „Tylko w mojej głowie”, Wyd. Linia 2016,
ISBN 978-83-63000-97-4, stron 306
Światem jedenastoletniej Melody są słowa, miliony słów,
które składają się na „góry fraz, zdań, idei” (str. 1). Gdy miała dwa lata,
wszystkie jej „wspomnienia były ubrane w słowa, a wszystkie słowa miały swoje
znaczenie” (str. 3). Melody ma fotograficzną pamięć, zapamiętuje wszystko, co
kiedykolwiek widziała; nie wyrzuca z głowy niczego, co kiedykolwiek usłyszała.
To wszystko w niej jest, problem tylko w tym, że Melody nie mówi. Nie mówi, nie
pisze, nie chodzi, niczego nie robi samodzielnie – cierpi na porażenie mózgowe
i nie może udowodnić, że porażone jest tylko jej ciało, a nie umysł. Oprócz
rodziców, którzy o nią walczyli, z czasem w życiu dziewczynki pojawi się ktoś,
kto sprawi, że Melody podzieli się ze światem swoimi myślami. Tylko czy świat
jest na to gotowy?
Bohaterka Draper żyje w swego rodzaju klatce. Tą klatką jest
jej ciało, niewładne, niedające się kontrolować, niepozwalające jej wyrażać
siebie. Choć tak naprawdę Melody zniosłaby wszystkie ograniczenia fizyczne,
byleby tylko mogła mówić; byleby mogła własnym głosem powiedzieć o swoich
potrzebach albo wyrazić, co czuje. My wszyscy, dla których mowa jest czymś tak
naturalnym jak oddychanie, pewnie nawet nie potrafimy sobie wyobrazić, jak
wielkim szczęściem jest móc powiedzieć, że się kogoś kocha. Dla nas to dwa
zwyczajne słowa, dla innych – jedno z największych marzeń. Na przykładzie
Melody amerykańska autorka pokazała, jak czuje się osoba zamknięta w świecie
własnych myśli. Melody jest niebywale inteligentna, a jednak świat zupełnie jej
tak nie postrzega, koncentrując się na wyglądzie dziecka: pokrzywionym ciele,
które w chwilach największej złości, ale też i radości lub podekscytowania,
zdaje się żyć własnym życiem. Draper pisze tak plastycznie, że wcale nie jest
trudno postawić się na miejscu Melody i zrozumieć jej irytację, gdy ktoś
traktował ją jak powietrze lub, co gorsza, jak przedmiot, np. rozmawiając o
niej przy niej, ale tak, jakby jej tam nie było. Myślę, że dzięki tej lekturze
niejako automatycznie dokonamy rachunku sumienia – pewnie nie raz zdarzyło się
nam, patrząc na dziecko przykute do wózka inwalidzkiego, pomyśleć o nim jak o
roślince, a nie jak o osobie, która może mieć bogaty świat wewnętrzny, ale bez
możliwości ujawnienia go otoczeniu...
Melody miała to szczęście, że jej rodzice się nie poddali i
dbali o jej rozwój. Robili wszystko, by od początku mieć z nią kontakt, by ją
rozumieć. Znaleźli też sposób, by wreszcie mogła przemówić. Od tego momentu
fabuła zmierza w kierunku, który w swoim kulminacyjnym momencie po prostu mnie
zbulwersował. O ile jeszcze można spróbować zrozumieć zachowanie i postawę
nastolatków, o tyle postępowanie nauczyciela jest absolutnie nie do przyjęcia.
Skończyłam podyplomową oligofrenopedagogikę, pracowałam przez jakiś czas w
szkole z oddziałami integracyjnymi, miałam też praktyki w ośrodku, gdzie
odbywała się rewalidacja dzieci z porażeniem mózgowym i wiem, jak wymagająca
jest praca nauczyciela dzieci niepełnosprawnych. Dlatego też nigdy nie
zrozumiem innych nauczycieli, uczących dzieci tzw. normalne, którzy torpedują
ich wysiłki, tak jak zrobił to pan Dimming (tu przypomina mi się niedawna
wypowiedź bodajże wiceminister edukacji, która stwierdziła, że dzieci
niepełnosprawne nawet w szkołach integracyjnych powinny mieć oddzielne klasy,
tylko dla nich. Tak, przekreślmy całą ideę integracji; Boże, patrzysz i nie
grzmisz...). Pomijając już kwestię samej wiedzy Melody, było to zachowanie
zwyczajnie chamskie, nieeleganckie, nieetyczne i niegodne pedagoga.
Sharon M. Draper wie, jak skłonić czytelnika do refleksji.
Jej powieść jest bardzo emocjonalna. To historia, w której wykluczenie ściera
się z empatią. „Tylko w mojej głowie” wywiera ogromne wrażenie i mam nadzieję,
że udało mi się oddać to choć w minimalnym stopniu. Polecam, to kawał
fantastycznej prozy, nie tylko dla młodzieży.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Linia.
Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej książce, ale skoro Twoim zdaniem warto zwrócić na nią uwagę, to postaram się za nią rozejrzeć w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńWarto, naprawdę, daje do myślenia.
UsuńWidać Paluniu jak ogromne wrażenie wywarła na Tobie ta książka, czytałam tekst z zapartym tchem. Muszę koniecznie kupić i przeczytać. Jakaż szkoda, że nie została odpowiednio zareklamowana. No ale widać dalej na topce muszą być szmiry nie zmuszające do myślenia..
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie mam wrażenie, że ona zginie wśród innych, a szkoda by było, bo naprawdę jest genialnie napisana.
UsuńTakie wartościowe książki warto polecać dalej. Będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńMasz absolutną rację. Tu zachodzi ten przypadek.
UsuńTwoje wzburzenie zachowaniem nauczyciela jest zrozumiałe. Ale jego postawa niestety bardzo mi się kojarzyła z tym, co możliwe jest w polskiej szkole. Nawet w integracyjnej, nie mówiąc o innych.
OdpowiedzUsuńEwidentnie przesadzał.
UsuńTemat ważny, dobrze, że pisze się o niepełnosprawnych i kwestiach integracji.
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę.
Usuń