Andrzej Klim „Jak w kabarecie. Obrazki z życia PRL”, PWN
2016, ISBN 978-83-01-18598-5, stron 296
Chyba dosyć dawno nie czytałam żadnej książki związanej z
epoką Polski Ludowej. I tak szczerze mówiąc, trochę mi już tego brakowało.
Dlatego gdy nadarzyła się okazja poznania najnowszego dzieła pióra Andrzeja
Klima, znanego mi już z książki „Seks, sztuka i alkohol. Życie towarzyskie lat
60.”, nie wahałam się ani chwili. Tym bardziej więc się cieszę, bo lektura
dostarczyła mi sporo rozrywki i w pełni mnie usatysfakcjonowała.
„Na ludowo, czyli (nie)autentycznie” to rzut oka na losy
twórców i samych zespołów pieśni i tańca „Śląsk” oraz „Mazowsze”. „(Nie zawsze)
piękne wybory najpiękniejszych” prezentuje kulisy wyborów Miss Polonia, które z
fascynacją oglądałam jako dziecko. „Zawsze warto (choć niełatwo) być modną”
przedstawia wszelkie problemy i perypetie Polek, które chciały dobrze wyglądać;
to także historia w pigułce pierwszych polskich projektantek mody. „Gaz do
(bywało drewnianej) dechy” to coś o tych, którym marzyły się własne cztery
kółka. „Przez sport do (narzuconego) braterstwa” jest rozdziałem o
rozpieszczaniu sportowców przez władze. Ostatni fragment poświęcony został
„(czerwonym) arystokratom PRL” – na to miano zasłużyli najdłużej urzędujący
premier Polski Ludowej, czyli Józef Cyrankiewicz, mąż Niny Andrycz, oraz syn
innego premiera, Piotra Jaroszewicza, Andrzej. To „dwa symbole PRL-owskiego dolce
vita dla wybranych” (str. 231). To bez wątpienia także dwaj najwięksi
celebryci tamtych lat. Na kartach książki przewijają się nazwiska tych, których
nieodłącznie kojarzymy z byciem gwiazdą w tamtym okresie, by wymienić choćby
tylko Marylę Rodowicz, Czesława Niemena, Zenona Laskowika i Bohdana Smolenia.
Ktoś, kto lubuje się w literaturze dotyczącej tej wcale nie
do końca szarej epoki, książce Andrzeja Klima może postawić jeden zarzut:
ewentualną wtórność. W „Obrazkach...” nie ma niczego nowego ani odkrywczego,
czego nie znałabym już z innych relacji. Jest za to jednak coś innego, ważnego:
klimat. Autorowi udało się zebrać w całość anegdoty i smaczki, które sprawiały,
że czasy PRL-u, pod względem kultury i sztuki, były jedyne w swoim rodzaju.
Klim ma jeszcze jeden atut w zanadrzu: po prostu świetnie pisze, a dzięki temu
tak dobrze się go czyta. Ja naprawdę wcale nie chciałam kończyć tej książki,
sama się skończyła...
Myślę, że znalazłam bardzo dobrą rekomendację dla „Jak w
kabarecie”: jest to książka nie tylko dla osób zainteresowanych tym okresem
polskiej historii dawno (i słusznie, jak mawiają niektórzy) minionym. Moim
zdaniem, znajdą w niej coś dla siebie także ci, którzy na co dzień gustują w
innego typu literaturze. Może przypomni im się, jak sami oglądali wybory miss
albo podśpiewywali piosenki zdobywające nagrody na polskich festiwalach. Z całą
mocą polecam.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
PWN.
Z wielką chęcią przeczytam tę książkę. Obrazki z życia PRL-u teraz głównie nas śmieszą, ale przypuszczam, że życie w grotesce nie należało do najprzyjemniejszych (na szczęście nie doświadczyłam tej rzeczywistości). :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kania Frania
www.kaniafrania.blogspot.com
Ja byłam za mała, żeby o nich wiedzieć, teraz nadrabiam lekturami:)
UsuńChętni przeczytam, uwielbiam czytać tego typu książki :)
OdpowiedzUsuńWitamy w klubie:)
UsuńSłyszę PRL i już jestem zainteresowana. Bardzo ciekawa książka.
OdpowiedzUsuńCzyli mamy kolejną cechę, która nas łączy:)
UsuńMyślę, że na tyle mało czytałam o PRL-u, że dobrze by mi się czytało tę książkę.
OdpowiedzUsuńNa pewno, jestem o tym przekonana:)
UsuńJam ci urodzona i wychowana w PRL-u, więc tak średnio mam ochotę na tę książkę.
OdpowiedzUsuńRozumiem.
UsuńJa spasuje, bo muszę najpierw ogarnąć inne powieści.
OdpowiedzUsuńAch, te zaległości...;)
Usuń