Anna Kamińska „Odnalezieni. Prawdziwe historie
adoptowanych”, wyd. 2, Wyd. Literackie 2016, ISBN 978-83-08-06160-2, stron 324
Anna Kamińska stała się jednym z moich największych odkryć
ubiegłego roku. Sukces jej „Simony”, biografii Simony Kossak, która błyskawicznie
zniknęła z półek w księgarniach, nie zdziwił mnie wcale, bo to publikacja
idealna pod każdym względem. Bo nie chodzi tylko o to, że prezentuje postać, o
której wcześniej nie było głośno, a ja nie miałam o niej pojęcia, ale i o
sposób, w jaki Kamińska skomponowała swoją publikację oraz styl, jakim się
posługuje. Byłam na tyle zachwycona, że od razu nabrałam pewności, iż każdą
następną książkę autorki będę chciała – i musiała – przeczytać. Zapowiedź
„Odnalezionych” natychmiast przykuła moją uwagę, także tym, że okładka
utrzymana jest w podobnym stylu, co okładka „Simony”. Z entuzjazmem
przystąpiłam do lektury.
Jednak tym, co najbardziej rzucało mi się w oczy, było
odczuwane przez większość bohaterów „Odnalezionych” wrażenie niepełności, że
tak to nazwę – stale towarzyszył im jakiś brak, nawet jeśli nie potrafili
sprecyzować, o co w nim tak naprawdę chodzi. Dla mnie jest to w jakiś sposób
niesamowite, może nawet trochę metafizyczne (bo jak to inaczej nazwać) – ta
odczuwana pustka i dziwna, niewytłumaczalna tęsknota, świadomość, że kogoś /
czegoś nie ma. Próbuję sobie to przełożyć na moją sytuację osobistą. Jestem
siostrą i mam siostrę obok, więc jej obecność w moim życiu jest czymś
naturalnym, stałym. Staram się wyobrazić sobie, co czułabym, gdyby ona była
gdzieś daleko, a ja nie wiedziałabym nawet o jej istnieniu – czy też byłabym
niepełna? Jakoś nie potrafię tego ogarnąć, o tym umieją opowiedzieć chyba tylko
ci, których takie doświadczenie spotkało. Jednocześnie bardzo przejmujący jest
obraz tego spełnienia, które rozmówcy Kamińskiej poczuli z chwilą odnalezienia
biologicznego rodzeństwa, wrażenie odzyskanego porządku, ładu i harmonii życia.
To pokazuje, jak ważne w naszym istnieniu są korzenie; ta pewność, skąd
przyszliśmy; poczucie uczestnictwa w rodzinnej wspólnocie. Bohaterowie
„Odnalezionych” nie poszukiwali tylko krewnych – oni poszukiwali siebie. Na
każdego w określony sposób to wpłynęło, dlatego większość z nich „nie żałuje
konfrontacji z przeszłością, bo jak tłumaczy jeden z rozmówców: wiem, kim jestem, wiem, jak żyć” (str. 8).
Nasunęła mi się jeszcze taka refleksja, że adopcja jest
zjawiskiem trudnym z uwagi na traumę i ewentualność odrzucenia. Adoptowane
dzieci prędzej czy później zaczną się zastanawiać, dlaczego biologiczni rodzice
ich nie chcieli. Jednocześnie nawet dla osób, które zdecydowały się stworzyć
obcemu dziecku dom, jest ona często tematem tabu – nie rozmawiają o niej,
wypierają ją z myśli, ponieważ się boją: „pretensji, rozczarowania, a nawet
odrzucenia i buntu” (str. 310).
Skoncentrowałam się w swoim tekście raczej na tych
niełatwych aspektach adopcji, ale koniecznie trzeba wspomnieć, że z niektórych
historii zamieszczonych w „Odnalezionych” bije niewiarygodna dawka optymizmu i
nadziei. Taką jest dla mnie przede wszystkim opowieść Kuby i jego siostry
Hanki. To oni zwłaszcza uświadamiają, że warto szukać, że warto walczyć, gdy
jest nam źle, bo to, co odnajdziemy, może nam wiele wynagrodzić. A co do
„Odnalezionych” jako książki, mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że
Anna Kamińska sprawdza się zarówno jako autorka biografii, jak i
reportażystka.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Literackiemu.
Autorka dotknęła trudnego tematu. Te historie na pewno wywołują wiele emocji i refleksji.
OdpowiedzUsuńMoże trochę odczaruje w ten sposób ten temat tabu.
UsuńTematyka ogromnie mnie ciekawi. Muszę koniecznie poznać tę książkę. Swoją drogą, nie wyobrażam sobie, co muszą czuć osoby, które po kilkunastu latach dowiadują się, że są adoptowani. Koszmar.
OdpowiedzUsuńPrawda? Wszystko, co się dotychczas zbudowało i myślało, nagle nabiera nowego oblicza. To musi być niewiarygodnie trudne.
UsuńTemat trudny i delikatny. Ale skoro dobrze przedstawiony to warto zmierzyć się z lekturą.
OdpowiedzUsuńJa w każdym razie polecam.
UsuńBardzo interesujący temat książki,prawdziwe sytuacje.Znam to przezycie ponieważ sama doswiadczyłam,spotkałam brata po 55 latach znanego tylko z opowiadań oraz zdjęć.Godne opisania,gdybym umiała powstała by piękna książka.KM
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za komentarz.
UsuńFaktycznie niełatwa książka, będę musiała mieć odpowiedni nastrój na nią. Póki, co mam ochotę na coś lżejszego :)
OdpowiedzUsuńRozumiem w pełni, lato przyszło, czas na wakacyjne lektury;)
Usuń