poniedziałek, 20 czerwca 2016

Liliana Fabisińska "Sanatorium pod Zegarem"



Liliana Fabisińska „Sanatorium pod Zegarem”, Filia 2016, ISBN 978-83-8075-090-6, str. 480

W jednym pokoju sanatorium „Marzenie” w Ciechocinku spotykają się dwie kobiety, które już na pierwszy rzut oka wydają się być najbardziej niedopasowaną parą w historii uzdrowiska. Nina jest młodą kobietą interesu, prowadzącą wraz z siostrami firmę rodzinną. Trafiła do Ciechocinka na rehabilitację po wypadku, którego doznała, i w wyniku którego nie pojechała w swoją wymarzoną podróż poślubną do Afryki. Za mąż też na razie nie wyszła, a przyszły niedoszły mąż na czarny kontynent pojechał sam, a w każdym razie bez niej. Natalia z kolei jest starszą panią, ale tylko metrykalnie. Już na dzień dobry wie, że będzie musiała złamać zakaz opuszczania sanatorium, bo zbliża się coś, na co czekała całe życie. Co wyniknie ze spotkania tak różnych osobowości?

Wyniknąć wynikło całkiem dużo. Liliana Fabisińska napisała powieść absolutnie fantastyczną. Zapomnijcie o tym, że zaczniecie ją czytać i odejdziecie od niej spokojnie – nie ma takiej opcji! Po pierwszych stronach relacji snutej naprzemiennie przez obydwie bohaterki przepadłam całkowicie w ciechocińskim światku i nie chciałam go opuszczać. Trzysta stron pochłonęłam w jedno popołudnie, poszłam spać z żalem, że muszę to zrobić, ale za to z obrazem Natalii i Niny pod powiekami, by nad ranem kontynuować śledzenie ich perypetii. A że autorka postawiła na solidny „rozrzut” charakterologiczny postaci, to i dzieje się naprawdę sporo.

Fabisińska swoją powieścią łamie stereotypy. Przede wszystkim ten, że młodość przypisana jest tylko młodości. W „Sanatorium...” to Natalia jest tą młodą, bo jest młoda duchem i idzie z postępem czasu. Jest aktywna zawodowo, robi wszystko, by podjąć wyzwanie sprzed lat. Otwarcie mówi o seksie, pruderyjność jest jej obca. Nie dla niej bambosze i robótki na drutach, z którymi najchętniej widziałaby ją Nina. I choć do pewnego stopnia Natalia żyje wspomnieniami (co prawda ich nie roztrząsa), to jednak nie brakuje jej pogody ducha, optymizmu i poczucia humoru oraz gotowości na to, co jeszcze ześle los. Gorzej z Niną, w pełnej wersji: Antoniną. Taak, one nawet imiona wydają się mieć na odwrót, bo to „Antonina” kojarzy się ze starszą, dystyngowaną damą, a „Natalia” brzmi młodziej. Powieściowa Nina czasami zachowuje się jak marudna staruszka stojąca nad grobem, choć w jej przypadku łamanie stereotypu polega na czym innym: pierwsze sceny w recepcji sanatorium każą nam przypuszczać, że będziemy mieć do czynienia z wredną, zimną, wyrachowaną bizneswoman, dla której liczy się tylko ona sama. Z czasem jednak okaże się, że i Nina ma swoją wrażliwość i wytrzymałość na ciosy od życia...

Nie dość, że Natalia i Nina będą musiały jakoś ułożyć sobie relacje na czas wspólnego dzielenia pokoju, to jeszcze wplątują się w zagadkę kryminalną. W basenie, z którego korzystały, zostają znalezione zwłoki; i obie kuracjuszki bardzo szybko trafiają na szczyt listy podejrzanych. Sen z powiek spędza im też kwestia ukrywania przed siostrą przełożoną... psa. To pomysł oczywiście Natalii, któremu Nina początkowo mocno się sprzeciwia. A to i tak jeszcze nie wszystko...

„Sanatorium pod Zegarem” Liliana Fabisińska podbiła moje serce. Nie czytałam innych jej powieści wydanych przez Filię (znam tylko „Arbuzowy sezon”, ale doświadczenie obcowania z tą powieścią wyrzuciłam z pamięci), ale już wiem, że to lektury do koniecznego nadrobienia. A na drugi tom serii „Jak pies z kotem”, czyli na „Werandę na Czarcim Cyplu”, to się chyba nie doczekam. Gorąco polecam. 

Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

16 komentarzy:

  1. Tym razem ''kupiłaś'' mnie swoją recenzją :) Jak tylko ogarnę obecne zobowiązania czytelnicze to chętnie sięgnę po „Sanatorium pod Zegarem”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz "polecę" trochę z powieściami, więc są większe szanse, że znów coś dla siebie znajdziesz;)

      Usuń
  2. Piękna recenzja. Od kiedy zobaczyłam ją w zapowiedziach, nabrałam na nią ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby nie dla mnie, a czuję, że mogłaby mi się spodobać. Nie tylko ze względu na zwłoki w basenie. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo też mi się wydawało, że nie dla mnie - nie wiem, czy to przez to sanatorium w tytule czy co - ale było naprawdę super, możesz zaryzykować;)

      Usuń
  4. Moja mama już po lekturze tej książki, a ja wciąż przed.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam jeszcze przyjemności poznać twórczości tej autorki, ale chyba trzeba nadrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tej książce jestem przekonana, że trzeba, sama będę teraz polować na "Córeczkę" i "Śnieżynki":)

      Usuń
    2. "Śnieżynki" czekają na półce - mam nadzieję, że jak najszybciej znajdę czas na tę lekturę. :)

      Usuń
    3. Zazdroszczę, że masz;)

      Usuń
  6. Zaciekawiłaś mnie, może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skuś się, na nadchodzące letnie dni jak znalazł;)

      Usuń
  7. Skoro tak zachęcasz, zapiszę sobie tytuł i postaram się po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jakie książki lubisz, ale myślę, że nie pożałujesz:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.