sobota, 1 lipca 2017

Małgorzata i Michał Kuźmińscy "Kamień"



Małgorzata i Michał Kuźmińscy „Kamień”, Wyd. Dolnośląskie 2017, ISBN 978-83-271-5601-3, stron 448

Anna Serafin, doktor antropologii kultury, zostaje konsultantką wojewódzkiej policji. Krakowscy policjanci zgłaszają się do niej, gdy na skraju romskiej osady Kamień koło Łącka na Sądecczyźnie zostaje znalezione ciało chłopczyka. Malec był biały, miał jasne włoski i nie więcej, niż pięć-sześć lat. Anka wyznaczona do kontaktów z Romami, po pierwszym niefortunnym spotkaniu, zbliża się do rodziny jednej z kobiet, Reginy. W jej domu mieszka biała dziewczynka – Regina twierdzi, że Gwiazdka spadła jej z nieba. Czy sprawa martwego chłopca i białej dziewczynki żyjącej wśród Romów wiążą się ze sobą? Bastian Strzygoń tymczasem, po przejściu do redakcji „Horyzontu”, czuje, że musi się wykazać. Narastające zjawisko napięcia między mieszkańcami Łącka i okolic wydaje mu się idealne, by kolejny raz błysnąć talentem. Ani Bastian, ani Anka nie przypuszczają, w jak wielkie bagno wdepnęli.
                       
Małgorzata i Michał Kuźmińscy mają na swoim koncie dwa kryminały historyczne oraz cykl kryminałów w wersji etno. Pierwsza była „Śleboda”, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie, ponieważ zawierała wszystko to, co lubię: górskie i góralskie klimaty, echa wielkiej historii oraz intrygująco podaną, mroczną zagadkę. Potem był „Pionek”, i to już była prawdziwa petarda, jeszcze lepszy, jeszcze bardziej trzymający w napięciu, nie pozwalający nawet pomyśleć o odłożeniu go choćby na chwilę. Po „wycieczce” najpierw na Podhale, a potem na Śląsk, zastanawiałam się, gdzie zawitamy dzięki autorom w trzecim tomie. Że będzie to Sądecczyzna, kraina jabłkowych sadów oraz łącką śliwowicą płynąca, nie przeszło mi przez myśl, ale wybór okazał się znakomity, także dla przedstawienia wiodącej idei fabuły.

Kuźmińscy tytuły swoich powieści dobierają perfekcyjnie, bo zawsze kryje się za nimi wiele znaczeń. Niniejszy „Kamień” występuje tutaj nie tylko jako nazwa romskiego koczowiska. Kamień to przede wszystkim symbol; symbol tego, jak jednak drobna rzecz – epizod, wydarzenie, plotka, pomówienie – może pociągnąć za sobą lawinę nie do zatrzymania. Najważniejszym fabularnym kamieniem będzie ciało dziecka. To, że znaleziono je w romskiej części wsi, uaktywni tlące się cały czas pod powierzchnią codzienności lęki i spotęguje wrogie nastawienia; przypomni, że „inny” znaczy dla większości „zły”. Inny język, wygląd, kolor skóry, zwyczaje i sposób życia na początku wywołują niezrozumienie, a to, co trudne do pojęcia, często przekształca się w niechęć, a z czasem żywą wrogość i chęć pozbycia się. Właśnie o tym jest „Kamień”, o strachu przed tymi, którzy nie są tacy jak my, są obcy.

„Kamień”, obok warstwy kryminalnej, to głównie spojrzenie na aktualną sytuację polityczną i społeczną – to swoista diagnoza stanu społeczeństwa obecnego czasu. I nie jest to zjawisko przypisane tylko tej części serii; pozostałe dwie również szły w takim kierunku, stając się czymś dużo więcej, niż tylko pisaną ku rozrywce fabułą kryminalną. Konieczność pogłówkowania nad przebiegiem wydarzeń i tożsamością sprawców idzie tutaj w parze z refleksjami dotyczącymi miejsc, w których dochodzi do zbrodni. Najpierw Podhale, gdzie niektórym po dziś dzień trudno zmierzyć się z problemem Goralenvolku i przyznaniem, że byli pod Tatrami tacy, którzy kolaborowali z hitlerowskimi Niemcami. Potem perspektywa na Śląsk, ten czasów transformacji ustrojowej i żywiołowo zmieniający się aktualnie, w którym nadal jednak tkwi mit śląskiego wampira. I wreszcie jeszcze inna część południowej Polski, która niby przyjęła obcych, ale ciągle funkcjonuje, jakby siedziała na bombie i tylko czekała, aż podpali się lont ksenofobicznych obaw.

„Kamień” to, rzecz jasna, nie tylko sprawy zawodowe doktor Serafin i Strzygonia, ale także ich życie prywatne. Szczególnie u Anki dzieje się dużo, zwłaszcza że tworzy związek z człowiekiem równie impulsywnym jak ona. Bastian kolejny raz będzie wypatrywał szans na zaprezentowanie swojego uroku osobistego, czaru i wdzięku, jakim według samego siebie jest obdarzony. To w połączeniu z dochodzeniem sprawia, że „Kamień” jest perfekcyjną, harmonijną całością świetnie dobranych składników. Żywię ogromną nadzieję, że to nadal nie koniec i państwo Kuźmińscy znowu ruszą w Polskę w poszukiwaniu miejsca na akcję kolejnej powieści – potencjał tego cyklu jeszcze się nie wyczerpał.   

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat. 

https://publicat.pl/

10 komentarzy:

  1. Nie znam twórczości Małgorzaty i Michała Kuźmińskich, ale jeśli kiedyś przypadkiem natrafię na jakąś ich książkę, to z czystej ciekawości przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tego cyklu, ale będę mieć go na uwadze ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze nie czytałam żadne książki tego duetu. Czas to więc chyba zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, książka, która dzieje się w moich okolicach! Znam świetnie wioskę, która była pierwowzorem :) Bardzo mnie zaciekawiłaś, niesamowicie mnie interesuje, jak autorzy ukazali Romów w powieści.
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie chyba umknęła wieść o tych autorach. Nie wiem jakim sposobem, ale zaciekawiłaś mnie, muszę poszukać książek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wiem, jak to się stało, ale musisz nadrobić:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.