Kamil Janicki „Niepokorne damy. Kobiety, które
wywalczyły niepodległą Polskę”, Znak Horyzont 2018, ISBN 978-83-240-5476-3,
stron 432
Opis
wydawcy: Niepokorne
damy. Kobiety, które wywalczyły niepodległą Polskę.
Przekonywano je, że są słabe, chwiejne, pozbawione właściwej tylko mężczyznom determinacji oraz siły. Nie uwierzyły.
Olka na niebezpieczeństwo patrzyła z pogardą. Zarządzała tajnym arsenałem, w którym trzymano tysiące sztuk broni. Szmuglowała karabiny, rewolwery i prowizoryczne bomby. Gdy inni stchórzyli, ona osobiście przerzuciła przez granicę setki tysięcy rubli zrabowanych z pociągu. Igrała z carską ochraną i z niemiecką policją. Zawsze o krok przed wrogiem.
Maria niezwykły szyk i grację łączyła z żelazną wolą i niezłomną wiarą w Wielką Sprawę. Mało kto wiedział, że sławna lwica salonowa, łamiąca serca niezliczonych adoratorów, to jednocześnie bojowniczka o niezwykłym harcie ducha. Nie dała się złamać, nawet gdy zamknięto ją w ponurych lochach Cytadeli warszawskiej.
Wanda od dziecka marzyła tylko o jednym: by ruszyć na wojnę w mundurze polskiego żołnierza. Nie zdołały jej zniechęcić drwiny kolegów ani rechot dowódców, którzy w armii nie widzieli miejsca dla żadnej kobiety. Wiedziała, że udowodni im, jak bardzo się mylili. Nawet jeśli będzie musiała to zrobić w męskim przebraniu i pod fałszywym nazwiskiem.
Kobiet takich jak one były setki. Niepokornych i nieugiętych. Prawdziwych wojowniczek, bez których nie byłoby wolnej Polski.
Przekonywano je, że są słabe, chwiejne, pozbawione właściwej tylko mężczyznom determinacji oraz siły. Nie uwierzyły.
Olka na niebezpieczeństwo patrzyła z pogardą. Zarządzała tajnym arsenałem, w którym trzymano tysiące sztuk broni. Szmuglowała karabiny, rewolwery i prowizoryczne bomby. Gdy inni stchórzyli, ona osobiście przerzuciła przez granicę setki tysięcy rubli zrabowanych z pociągu. Igrała z carską ochraną i z niemiecką policją. Zawsze o krok przed wrogiem.
Maria niezwykły szyk i grację łączyła z żelazną wolą i niezłomną wiarą w Wielką Sprawę. Mało kto wiedział, że sławna lwica salonowa, łamiąca serca niezliczonych adoratorów, to jednocześnie bojowniczka o niezwykłym harcie ducha. Nie dała się złamać, nawet gdy zamknięto ją w ponurych lochach Cytadeli warszawskiej.
Wanda od dziecka marzyła tylko o jednym: by ruszyć na wojnę w mundurze polskiego żołnierza. Nie zdołały jej zniechęcić drwiny kolegów ani rechot dowódców, którzy w armii nie widzieli miejsca dla żadnej kobiety. Wiedziała, że udowodni im, jak bardzo się mylili. Nawet jeśli będzie musiała to zrobić w męskim przebraniu i pod fałszywym nazwiskiem.
Kobiet takich jak one były setki. Niepokornych i nieugiętych. Prawdziwych wojowniczek, bez których nie byłoby wolnej Polski.
Najwięcej miejsca poświęcono dwóm kobietom, które
związane były z Józefem Piłsudskim. Największym paradoksem „Niepokornych dam”
wydaje się to, że mężczyzna, któremu kraj tak wiele zawdzięcza, który stał się
prawdziwą legendą, którego nazwisko noszą choćby ulice polskich miast, był w
gruncie rzeczy człowiekiem egoistycznym, słabym, który bardzo wiele zawdzięczał
swojej pierwszej żonie, Marii, i drugiej, Aleksandrze Szczerbińskiej, a raczej
tego nie doceniał. Moje ogólne odczucie sprowadza się do wniosku, że żadnej z
nich nie traktował dobrze. A tak właściwie bardzo bliski był przekonaniu, że
kobieta zrobiła swoje, kobieta może odejść, uciekając się do żeńskiej pomocy
wtedy, kiedy było mu to potrzebne i wygodne.
W zasadzie powinnam już skończyć pisać o Marszałku, bo
to nie jego rzecz dotyczy. Ale nie da się o tym nie wspomnieć, gdyż instrumentalne
podejście takie jak Naczelnika, było przecież powszechne nie tylko przed wojną,
ale i w jej trakcie. Niewielu panów było skłonnych przyznać, że kobiety mogą się
do czegoś przydać, przydać do czegoś więcej niż gotowanie, pranie, opatrywanie
rannych, czy tym podobnych czynności. A były takie panie, które nie tylko
widziały się w konspiracji, w wywiadzie, łączności, szmuglowaniu broni, ale też
bezpośrednio na polu walki. I to właśnie ich losy prezentuje autor, próbując
przywrócić im należną pamięć i szacunek. Czemu „próbując”? Ponieważ o zdecydowanej
większości z tych „niepokornych” można mówić tylko ogólnie, pozostają one
jednak anonimowe, nie zadbano o utrwalenie dla przyszłych pokoleń ich nazwisk i
zasług. Piłsudska, Szczerbińska, Wanda Gertz, Zofia Zawieruszanka i jeszcze
kilka, może kilkanaście, zapisało się na kartach historii, ale było ich wiele,
wiele więcej.
Cóż więcej dodać? „Niepokorne damy” to kolejna
znakomita publikacja Kamila Janickiego. Pozostaję pod wrażeniem i w oczekiwaniu
na kolejne tytuły.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Znak.
chyba sobie sprawię na urodziny. Miałam już Janickiego nie tykać, ale co poradzić :P
OdpowiedzUsuń