Anna Ficner-Ogonowska „Okruch”, Znak 2018, ISBN
978-83-240-5355-1, stron 704
„To prawda, że jedna iskra wystarczy, by wywołać pożar i zniszczyć wszystko wokół. Ale jeden dobry okruch pamięci wystarczy, by wiele zachować, by karmić się nim przez całe życie. Zrozumiałam, że to moja jedyna nieskończoność.” [fragment książki]
Skąd więc lektura niniejszej powieści? Cóż, trafiła do
mnie przez przypadek, a że nie lubię odkładać książek na półkę, nawet nie
spróbowawszy, postanowiłam sprawdzić, czy dalej jest tak źle, czy może coś
zmieniło. Doszłam do wniosku, że przy pierwszych oznakach rozdrażnienia powiem
pas i tyle.
Hm, było troszkę lepiej. Co prawda pozostaję przy
zdaniu, że pisarka ma skłonności do przegadywania swoich fabuł i tę również
można by spokojnie skrócić o połowę, przez co akcja nabrałaby większej
dynamiki. Więcej wigoru przydałoby się także postaciom. Wprawdzie Sara to nieco
inny kaliber, niż wspomniana wyżej Hanka, ale jej zachowanie też mnie niekiedy
denerwowało; tyle dobrego, że postawa „chciałabym, a boję się” była jej raczej
obca i czasami potrafiła brać sprawy w swoje ręce. Maks z kolei był taki trochę
za bardzo cukierkowy, ale przynajmniej mniej mnie drażnił, niż męski bohater
pierwszej książki Ficner-Ogonowskiej. Ogólnie jednak mam takie wrażenie, że
autorka wykazuje tendencje do przerysowywania swoich postaci. One nie są takie
zwyczajne, ludzkie, tylko zawsze mają jakiś rys nienaturalności: albo są
całkiem dobre, anioły chodzące, albo od razu diabły wcielone, co tutaj widać na
przykładzie męskich bohaterów: Maks jest do rany przyłóż, a Robert z kolei zły
do szpiku kości. Nie ma nic pośrodku…
Zapytać by można, czemu więc skończyłam „Okruch”. Trochę
z rozpędu, a trochę trzymała mnie tajemnica matki Maksa, choć i tu nie było trudno
wpaść na jej rozwiązanie. Mówiąc kolokwialnie, poziom irytacji na zachowanie
bohaterów i całokształt fabuły nie sięgnął zenitu, dlatego dotarłam do końca. Ale
też i nie będę gorliwie namawiać do lektury.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Znak.
Książka już od dawna jest w mojej biblioteczce, ale będzie musiała jeszcze trochę poczekać na swoją kolej. 😊
OdpowiedzUsuńCzytałam tej autorki tylko jakąś powieść o Bożym Narodzeniu.
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tej autorki. Kiedyś kupiłam jakaś powieść zimową, i leży i czeka.
OdpowiedzUsuńŚwiąteczna jest chyba o tej nieszczęsnej Hance, więc ja na pewno odpuszczam;)
Usuń