Robert Małecki „Porzuć swój strach”, Czwarta Strona 2017,
ISBN 978-83-7976-728-1, stron 448. Premiera 30.08.2017.
Marek Bener, właściciel „Echa Torunia”, dostaje zlecenie
odnalezienia Moniki Żelaznej, tegorocznej maturzystki, która w pewną niedzielę
wyszła z domu na urodziny koleżanki i ślad po niej zaginął. Ojciec dziewczyny
działa w branży informatycznej, pieniędzy mu nie brakuje; ale choć wydaje się
być przejęty całą sytuacją, zwleka z zawiadomieniem policji, czego Bener nie
potrafi zrozumieć. Im więcej dowiaduje się o życiu rodziny Żelaznych, tym mniej
tak naprawdę wie. Prawdziwy szok dziennikarz przeżywa, gdy dociera do zdjęcia
świadczącego, że Monika miała coś, co należało do żony Marka, Agaty. Tymczasem
Aldona Terlecka, współpracownica i przyjaciółka Benera, wpada na trop wielkiej
sprawy związanej z hazardem...
Tym razem wydaje się, że kwestia odnalezienia młodej
dziewczyny nie będzie miała wiele wspólnego z życiem osobistym Benera. Ale to
tylko początkowe pozory, w końcu jego samego właśnie to spotkało, zaginięcie
najbliższej osoby, więc doskonale wie, co czuje ojciec Moniki. A przynajmniej
tak mu się wydaje, biorąc pod uwagę, że mężczyzna zachowuje się co najmniej
dziwnie. Marek nadal nie uporał się ze zniknięciem Agaty, minęło sześć lat, a
bezsilność i bezradność nie maleją. Pojawia się też lęk i wyrzuty sumienia, że
żona w końcu zatrze mu się w pamięci, jej twarz ze wspomnień będzie coraz
bledsza, głos stanie się mniej wyraźny, zapach uleci... To wszystko, do czego z
czasem dociera, pozbawi go spokoju raz na dobre. I wcale się temu nie dziwię,
sama jestem bardzo zaskoczona kierunkiem, w jakim poprowadził tajemnicę
ostatnich dni Agaty autor. Różne domysły przewijały mi się przez głowę, ale
taka wersja okazała się być wielką niespodzianką: z jednej strony trochę
przykrą, gdy wyobraziłam sobie siebie na miejscu Marka i pomyślałam, jak on
musiał się poczuć, ale z drugiej bardzo frapującą pod względem czytelniczym, bo
nadal nie mam pojęcia, jak pisarz planuje to wszystko rozwiązać i wyjaśnić.
Jedyne, czego jestem pewna, to fakt, iż „Porzuć swój strach”
reprezentuje klasę mistrzowską, tak po prostu, a Robert Małecki za nic ma tzw.
„syndrom drugiej książki”. W świecie rodzimego kryminału nie zaistniał przez
przypadek i widać to doskonale na każdej kartce drugiej części. Umiejętność
kreowania przykuwającej uwagę fabuły, poczucie humoru oraz talent językowy
wyrażający się w lekkim, niewymuszonym stylu to, według mnie, największe atuty
Małeckiego. Pozostaję wierną fanką.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Przeczytam na 100%. 1. tom bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuńTen też Cię nie rozczaruje:)
UsuńNie wczytuje się dogłębnie w Twoją opinię, bo mam wielką chęć przeczytać kontynuację "Najgorszego...". Mówisz, że dobra?
OdpowiedzUsuńBaaardzo dobra:)
UsuńO rety! Już nie mogę się doczekać! Pierwszy tom był rewelacyjny:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Oby udało Ci się przeczytać jak najszybciej:)
UsuńW takim razie trzeba sięgnąć po pierwszą powieść tego autora. Ostatnio ciągle ją widzę na Instagramie, a więc już wcześniej byłam nią zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńNo tak, raczej nie polecałabym zaczynać od drugiej;)
UsuńNie pozostaje mi zatem nic innego jak zacząć od tomu pierwszego.
OdpowiedzUsuńTak jest:)
UsuńO, nie miałam pojęcia o istnieniu takiej serii książek, w dodatku polskiego autora! Opisałaś to w taki sposób, że mam ochotę na czytanie :)
OdpowiedzUsuńMarta
Cieszę się:)
Usuń