wtorek, 23 maja 2017

W skrócie



Wojciech Chmielarz „Osiedle marzeń”, Czarne 2016, ISBN 978-83-8049-349-0, stron 368

Opis wydawcy:

Jedno z eleganckich zamkniętych osiedli w Warszawie, mały raj na ziemi, o jakim marzy co drugi Polak, budzi się ze snu. Ten dzień sprawi, że nic już nie będzie takie samo. Śmierć studentki, której zwłoki nad ranem znajduje ochroniarz, da początek serii zaskakujących wydarzeń. Życie mieszkańców przybierze dramatyczny obrót, a raj zmieni się w piekło. W tym miejscu, jak w Polsce w miniaturze, spotkają się polityka i mafia, seks i narkotyki, ambicje i aspiracje, tajemnice i marzenia, które czasem bywają zabójcze.
Komisarz Jakub Mortka wraca, by rozwikłać kolejną zagadkę. U jego boku stanie aspirantka Suchocka, która sama ma w zanadrzu kilka tajemnic…

Najgorzej to jak się człowiekowi coś „uwidzi”. Mnie się uwidziało, że „Osiedle marzeń” to pierwsza część cyklu z komisarzem Jakubem Mortką. W zeszłym roku poznałam „Farmę lalek”, drugą z kolei, i obiecałam sobie, że nadrobię pozostałe tomy. Gdy w bibliotece zobaczyłam tę, ucieszyłam się wielce, wzięłam z półki i... żebyście widzieli moje zaskoczenie, że to jednak nie początek, a tom numer cztery... Ale nic to, widać pisane jest mi czytać tego autora nie tak, jak należy.
Bez wątpienia Wojciech Chmielarz ma swój własny styl. Nie epatuje drastycznymi szczegółami zbrodni, nie są mu one potrzebne, by zainteresować czytelnika i wywołać w nim rosnące z każdą stroną napięcie. A „Osiedle...”dla mnie jest przede wszystkim powieścią o tym, jak prawdziwe jest czasem powiedzenie „znaleźć się w złym czasie w złym miejscu”. Tylko raz wdepniesz w bagno, nadepniesz komuś na odcisk i właściwie już cię nie ma, podpisałeś na siebie wyrok. U Chmielarza niepewne jest tylko to, kto go wykona. Tytułowe osiedle dalekie jest od marzeń: obok siebie mieszka polityk z przetrąconą karierą i „kark” na usługach mafii, a wszystko kręci się wokół pieniędzy, seksu i narkotyków, tych ludzkich namiętności i nałogów, które potrafią oblepić brudem.

Myślę, że czwartą część cyklu o komisarzu Mortce można z powodzeniem czytać bez znajomości poprzednich. Dla mnie wynika to przede wszystkim z faktu, iż tym razem mało jest wątków prywatności głównego bohatera, fabuła koncentruje się na prowadzonej przez niego sprawie, a nie na przeżyciach policjanta – tych było zdecydowanie więcej w „Farmie lalek”. Przy tamtej książce stwierdziłam, że nie poznałam Jakuba zbyt dobrze i cóż, „Osiedle...” też nie dało mi takiej szansy, co nie zmienia faktu, że jest to postać w jakimś stopniu intrygująca, frapująca i niewychodząca z głowy tak łatwo. Mam więc nadzieję, że zanim ukaże się tom piąty (który podobno się pisze), ja będę mieć już za sobą część pierwszą i trzecią, może nawet we właściwym porządku...

Joanna Szwechłowicz „Siła wyższa”, Prószyński i S-ka 2016, ISBN 978-83-8069-408-8, stron 288

Opis wydawcy:

Marzec 1939 roku. Poznański proboszcz, ksiądz Wojciech Kalinowski, znika w tajemniczych okolicznościach. Aby uniknąć skandalu, zamiast policji śledztwo mają poprowadzić benedyktyni − ojciec Aleksander Herbst, dyskretny i obdarzony umiejętnością rozwiązywania zagadek, oraz ojciec Florian Myszkowski, przekonany, że ważniejsze od odkrycia prawdy jest „dobro Kościoła”. Ślady prowadzą ich do Krynicy, do pensjonatu panien Malickich, które nie tracą nadziei na zamążpójście i każdego gościa płci męskiej oceniają z tej perspektywy. Zakonnicy w średnim wieku, którzy dla dobra śledztwa wchodzą w role urzędników państwowych, nie stanowią dla nich wyjątku. W pensjonacie bracia spotykają rozmaite indywidua. Jest wśród nich sam ksiądz Wojciech, który przyjechał tu targany wyrzutami sumienia po śmierci swojego wikariusza, bratanka sióstr Malickich.
Zanim jednak sprawę uda się wyjaśnić, benedyktyni stają w obliczu kolejnej zagadki – tym razem z morderstwem w tle...

Na moją opinię o tej książce mocno wypłynął fakt, że całkiem niedawno czytałam inny kryminał retro i to autorki, którą uznaję za mistrzynię tego gatunku. Katarzyna Kwiatkowska bardzo wysoko ustawiła poprzeczkę, jeśli chodzi o fabułę przedstawiającą zbrodnię w historycznym anturażu, a mnie trudno teraz uniknąć porównań. Joanna Szwechłowicz znana mi jest ze swojego debiutu pt. „Tajemnica szkoły dla panien”, który bardzo przypadł mi do gustu. Po drodze była jeszcze „Ostatnia wola”, której nie miałam okazji czytać, a „Siła wyższa” jest trzecia z kolei. Akcję swojej książki autorka osadziła tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej, czyli później, niż robi to Kwiatkowska. W „Sile...” nie ma tylu szczegółów historycznych, a sama intryga kryminalna nie jest tak mocno rozbudowana i łatwiej domyślić się rozwiązania.

Mimo że mamy do czynienia z morderstwem, to jednak dla mnie proza Szwechłowicz jest jakby lżejsza i bardziej nastawiona na rozrywkę. W „Zgubnej truciźnie” Kwiatkowskiej mniej przebija się poczucie humoru autorki (które we wcześniejszych powieściach zapewniał głównie kamerdyner Mateusz), jest bardziej poważnie, a niniejszej lekturze towarzyszył mimowolny uśmiech. Może wynikał on z kontrastu, jaki bił od dwóch głównych postaci, zakonników bawiących się w detektywów. Choć tak po prawdzie ojciec Florian powinien wzbudzać we mnie raczej irytację, biorąc pod uwagę jego podejście do życia i przekonanie, że liczy się przede wszystkim dobro Kościoła. Ale bliżej było mi raczej do dobrotliwego uśmiechu politowania niż złości.

Nie twierdzę, że „Siła wyższa” to powieść kiepska, bo przecież naprawdę dobrze się bawiłam. Inna sprawa, że ta zabawa trwała krótko, bo ta niewielka objętościowo książeczka nie zajmuje zbyt dużo czasu. Gdybym nie wiedziała, jak można skonstruować kryminał retro i nie znała prozy Katarzyny Kwiatkowskiej, możliwe, że byłabym bardziej entuzjastyczna w ocenie, a tak – jest dobrze i poprawnie, ale bez szaleństw. Co nie przeszkadza mi mieć ochoty na poznanie „Ostatniej woli”, bo kto mi zabroni...

10 komentarzy:

  1. Ja jeszcze nie czytałam pierwszej części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Chmielarza właśnie zamówiłam w bibliotece.

      Usuń
  2. Kochana, uwielbiam Twoje "W skrócie", które i tak nie są krótkie - za każdym razem obiecuję sobie, że będę pisała krótsze opinie, a potem i tak niewiele z tego wychodzi... Chociaż i tak daleko mi do Ciebie, bo Ty to w ogóle się rozpisujesz. :) Niestety obie książki nie za bardzo przyciągają mnie do siebie, więc tym razem odpuszczę sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo ja tak mam zawsze, obiecuję sobie, że w tych postach naprawdę będzie krótko, a potem i tak mam jakoś dużo do powiedzenia;)
      A ogólnie to chyba nie potrafię pisać krótszych tekstów, choć tu też wiele zależy od książki:)

      Usuń
  3. Mam którąś książkę Szwechłowicz, ale jeszcze nie czytałam.
    A Chmielarz... wiadomo. Klasa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, właśnie zaczęłam "Przejęcie", idzie mi przednio:)

      Usuń
  4. Twórczość Chmielarza znam i lubię, dlatego chętnie zapoznam się z ''Osiedlem marzeń''.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książki Chmielarza mnie bardzo kuszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko zachowaj kolejność, tak z dobroci serca radzę:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.