sobota, 13 maja 2017

Przemysław Borkowski "Zakładnik"



Przemysław Borkowski „Zakładnik”, Czwarta Strona 2017, ISBN 978-83-7976-648-2, stron 457

Psycholog Zygmunt Rozłucki po rodzinnej tragedii powoli wraca do życia. Prowadzi psychoterapię, ale raczej sam jej jeszcze potrzebuje. Na prośbę swojego szefa ma wystąpić w telewizji, w programie porannym. Do studia wkracza uzbrojony mężczyzna i gości programu bierze jako zakładników. Żąda możliwości wygłoszenia na żywo oświadczenia, a gdy już to robi, popełnia samobójstwo. Rozłucki i dziennikarka Karolina Janczewska, która także była w studiu, próbują opowiedzieć na pytanie, co Dariusza Jakubca, zwyczajnego człowieka, męża i ojca, pchnęło do tak desperackiego kroku. Psycholog i jego towarzyszka wpadają na trop tajemnicy sprzed lat, mocno rzutującej na teraźniejszość. 

Czwarta Strona wyrosła już dawno na jedno z moich ulubionych wydawnictw. Książki sygnowane przez tę markę zazwyczaj biorę w ciemno. Debiuty, nowe nazwiska – w tym oficyna nie ma sobie równych. Gdy zobaczyłam zapowiedź „Zakładnika”, od razu byłam przekonana, że to coś idealnie w moim guście. Do tego „polecanka” Roberta Małeckiego, autora Czwartej Strony, który podbił mnie swoim „Najgorsze dopiero nadejdzie” (a w „Zakładniku” zakładka z tytułem i okładką drugiej części serii z Markiem Benerem, ha!). Samo nazwisko Przemysława Borkowskiego nic mi nie powiedziało, dopiero gdy zobaczyłam na Instagramie wydawcy fotografię z sesji, dotarło do mnie, że to ten Przemysław Borkowski, jeden z członków Kabaretu Moralnego Niepokoju. Kabareciarz autorem kryminałów? W sumie dlaczego nie, pomyślałam i z ciekawością przystąpiłam do lektury.

Zaczynając od końca, od razu powiem, jak mocno cieszy mnie fakt, iż „Zakładnik” zapowiada serię z psychologiem Rozłuckim – już czekam niecierpliwie na kolejny tom. Jak na serię przystało, mamy wiodącego bohatera, który ma swój emblemat, jakąś cechę charakterystyczną. Zygmunt Rozłucki jest smakoszem whisky, ale żadne tam Jasie Wędrowniczki, a na jego podejście do życia znacząco wpływa to, że jest nosicielem genu samobójstwa, jeśli można tak to ująć. Z tego też powodu na pewno nie można nazwać go wesołkiem czy choćby zwyczajnie optymistą, ale nie jest przy tym szczególnym malkontentem, nie zauważyłam również, by był bardzo cyniczny wobec życia. W gruncie rzeczy to taki zwyczajny facet, choć targany wątpliwościami, głównie w tym względzie, czy na pewno dobrze wykonuje swój zawód. Dobrym pomysłem było stworzenie mu partnerki o odmiennej osobowości, energicznej, która nie poddaje się przy pierwszych trudnościach, nie odpuszcza i gdy postawi przed sobą jakiś cel, konsekwentnie do niego dąży.

Inna sprawa, że Rozłuckiego i Karolinę łączy przeżyta trauma. Prowadzone, wcale nie tak po amatorsku, śledztwo ma być dla nich sposobem na poukładanie emocji powstałych pod wpływem wydarzeń w telewizji. Coś, co zaczyna się bardzo medialnie, wiedzie bohaterów do tajemnic, niewielkiej w gruncie rzeczy, grupy osób. Cała intryga jasno pokazuje, jak silne potrafią być niektóre uczucia, a mijający czas wcale nie osłabia ich mocy.

„Zakładnik” wyróżnia się sprawnie poprowadzoną narracją. Krótkie w sumie rozdziały powodują, iż książkę czyta się w tempie błyskawicznym. Niby nie dzieje się nic szczególnie spektakularnego, mimo to akcja nie zwalnia, a czytelnikowi towarzyszy jakieś podskórne napięcie; tym samym o nudzie nie może być mowy. Jestem mile zaskoczona inną odsłoną Przemysława Borkowskiego (i tym, że to w ogóle jest jego trzecia powieść, a ma jeszcze na swoim koncie zbiór opowiadań) i chcę więcej.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.  

http://czwartastrona.pl/

16 komentarzy:

  1. Przyznam szczerze, że początkowo nie skojarzyłam nazwiska autora, dopiero jak książka trafiła w moje ręce i zobaczyłam biogram, to przyszło olśnienie :) Muszę czym prędzej poznać inną odsłonę znanego kabareciarza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja byłam taka trochę niedomyślna;)

      Usuń
  2. Z chęcią przeczytam, gdyż poznałam już prozę autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero po Twoim komentarzu przypomniało mi się, że przecież kojarzę okładkę innej jego książki.

      Usuń
  3. Ja też przekonuję się do tego wydawnictwa, naprawdę mają oni same perełki. Muszę zapisać na listę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam na oku, czytałam już kilka recenzji i też chwaliły tę powieść.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam zbyt wielu książek tego wydawnictwa i nie znam autora. Muszę to koniecznie zmienić :)

    Pozdrawiam, Justyna z www.w-temacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie to właściwe słowo w tym kontekście.

      Usuń
  6. O popatrz, jakoś nie widziałam zapowiedzi albo nie zwróciłam uwagi. Niemniej chyba powinnam zapoznać z autorem, od innej strony niż z kabaretowej:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio widziałam konkurs z tą książką. teraz wiem, że warto o nią powalczyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. I kolejny tytuł godny uwagi, ahh kiedy ja nadrobię wszystkie zaległości :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.