Przemysław Borkowski „Zakładnik”, Czwarta Strona 2017, ISBN
978-83-7976-648-2, stron 457
Psycholog Zygmunt Rozłucki po rodzinnej tragedii powoli
wraca do życia. Prowadzi psychoterapię, ale raczej sam jej jeszcze potrzebuje.
Na prośbę swojego szefa ma wystąpić w telewizji, w programie porannym. Do
studia wkracza uzbrojony mężczyzna i gości programu bierze jako zakładników.
Żąda możliwości wygłoszenia na żywo oświadczenia, a gdy już to robi, popełnia
samobójstwo. Rozłucki i dziennikarka Karolina Janczewska, która także była w
studiu, próbują opowiedzieć na pytanie, co Dariusza Jakubca, zwyczajnego
człowieka, męża i ojca, pchnęło do tak desperackiego kroku. Psycholog i jego
towarzyszka wpadają na trop tajemnicy sprzed lat, mocno rzutującej na
teraźniejszość.
Zaczynając od końca, od razu powiem, jak mocno cieszy mnie
fakt, iż „Zakładnik” zapowiada serię z psychologiem Rozłuckim – już czekam
niecierpliwie na kolejny tom. Jak na serię przystało, mamy wiodącego bohatera,
który ma swój emblemat, jakąś cechę charakterystyczną. Zygmunt Rozłucki jest
smakoszem whisky, ale żadne tam Jasie Wędrowniczki, a na jego podejście do
życia znacząco wpływa to, że jest nosicielem genu samobójstwa, jeśli można tak
to ująć. Z tego też powodu na pewno nie można nazwać go wesołkiem czy choćby
zwyczajnie optymistą, ale nie jest przy tym szczególnym malkontentem, nie
zauważyłam również, by był bardzo cyniczny wobec życia. W gruncie rzeczy to
taki zwyczajny facet, choć targany wątpliwościami, głównie w tym względzie, czy
na pewno dobrze wykonuje swój zawód. Dobrym pomysłem było stworzenie mu
partnerki o odmiennej osobowości, energicznej, która nie poddaje się przy
pierwszych trudnościach, nie odpuszcza i gdy postawi przed sobą jakiś cel,
konsekwentnie do niego dąży.
Inna sprawa, że Rozłuckiego i Karolinę łączy przeżyta
trauma. Prowadzone, wcale nie tak po amatorsku, śledztwo ma być dla nich
sposobem na poukładanie emocji powstałych pod wpływem wydarzeń w telewizji.
Coś, co zaczyna się bardzo medialnie, wiedzie bohaterów do tajemnic,
niewielkiej w gruncie rzeczy, grupy osób. Cała intryga jasno pokazuje, jak
silne potrafią być niektóre uczucia, a mijający czas wcale nie osłabia ich
mocy.
„Zakładnik” wyróżnia się sprawnie poprowadzoną narracją.
Krótkie w sumie rozdziały powodują, iż książkę czyta się w tempie
błyskawicznym. Niby nie dzieje się nic szczególnie spektakularnego, mimo to
akcja nie zwalnia, a czytelnikowi towarzyszy jakieś podskórne napięcie; tym
samym o nudzie nie może być mowy. Jestem mile zaskoczona inną odsłoną
Przemysława Borkowskiego (i tym, że to w ogóle jest jego trzecia powieść, a ma
jeszcze na swoim koncie zbiór opowiadań) i chcę więcej.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Przyznam szczerze, że początkowo nie skojarzyłam nazwiska autora, dopiero jak książka trafiła w moje ręce i zobaczyłam biogram, to przyszło olśnienie :) Muszę czym prędzej poznać inną odsłonę znanego kabareciarza :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że nie tylko ja byłam taka trochę niedomyślna;)
UsuńZ chęcią przeczytam, gdyż poznałam już prozę autora.
OdpowiedzUsuńDopiero po Twoim komentarzu przypomniało mi się, że przecież kojarzę okładkę innej jego książki.
UsuńJa też przekonuję się do tego wydawnictwa, naprawdę mają oni same perełki. Muszę zapisać na listę :)
OdpowiedzUsuńO tak, i są coraz lepsi:)
UsuńMam na oku, czytałam już kilka recenzji i też chwaliły tę powieść.
OdpowiedzUsuńBo naprawdę zasługuje na pochwały.
UsuńNie czytałam zbyt wielu książek tego wydawnictwa i nie znam autora. Muszę to koniecznie zmienić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Justyna z www.w-temacie.blogspot.com
Koniecznie to właściwe słowo w tym kontekście.
UsuńO popatrz, jakoś nie widziałam zapowiedzi albo nie zwróciłam uwagi. Niemniej chyba powinnam zapoznać z autorem, od innej strony niż z kabaretowej:)
OdpowiedzUsuńPowinnaś, może Ci się spodobać.
UsuńOstatnio widziałam konkurs z tą książką. teraz wiem, że warto o nią powalczyć.
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki:)
UsuńI kolejny tytuł godny uwagi, ahh kiedy ja nadrobię wszystkie zaległości :)
OdpowiedzUsuńJa już nawet na to nie liczę...
Usuń