Agata Przybyłek „Jeszcze raz”, Czwarta Strona 2017, ISBN
978-83-7976-672-7, stron 360
Tekst zawiera spoilery. Nie czytaj, jeśli masz w planach
lekturę „Bez Ciebie”.
Agata Przybyłek jest autorką komediowych powieści
obyczajowych, które aż roją się od barwnych postaci: Iwonka, jej nieobliczalna
mamusia Halinka (obydwie z serii o Sosenkach) czy Zuza, w dwóch książkach
ratująca swoje małżeństwo z pochłoniętym szukaniem skarbów Ludwikiem. Autorka
na też na swoim koncie książkę, którą osobiście uważam za najlepszą w całym jej
dotychczasowym dorobku, czyli „Bez Ciebie”. Poważna, przedstawiająca w
perfekcyjny sposób zjawisko przemocy domowej, zrobiła na mnie kolosalne
wrażenie; strasznie okrutne natomiast było jej zakończenie i do tej pory nie
mogę go przeboleć. To znaczy może inaczej, ponieważ wtedy ten najważniejszy
wątek nie został tak ostatecznie potwierdzony, mogłam się jeszcze trochę
łudzić, że jednak zdarzył się cud – ale tak naprawdę od razu założyłam
najgorsze. I dlatego byłam tak bardzo przejęta takim epilogiem. Ale, jak mówię,
mogłam się łudzić, mieć jakąś nikłą nadzieję. „Jeszcze raz” dobitnie mi ją
odebrało. Cud nie miał miejsca, Katarzyna zginęła, Alan został sam ze
wspomnieniami...
Przybyłek w słowach od siebie pisze, że „Bez Ciebie” miało
się zamknąć w jednej książce, że nie planowała kontynuacji. I cóż, jeśli mam
być szczera, dla mnie było to najlepsze rozwiązanie. Nie jestem jedną z tych
czytelniczek, które prosiły o więcej. Owszem, do pewnego stopnia zostałam ze
strzaskanym sercem, ale jednak wolałabym taką kropkę nad i, niż ciąg dalszy.
Dodam od razu, żeby była jasność: „Jeszcze raz” to jest dobra książka,
Przybyłek sprawnie posługuje się stale rozwijanym warsztatem; ma też tę
umiejętność, że bardzo wiarygodnie kreśli stany emocjonalne swoich bohaterów –
a i tu, i w „Bez Ciebie” pisze o trudnych uczuciach: bólu, cierpieniu, żalu,
stracie i żałobie, strachu, lęku. Ale moim zdaniem kontynuacja niekoniecznie
musiała powstać.
Zapytać ktoś może: skoro miałam na dzień dobry takie
podejście, to po co w ogóle sięgnęłam po „Jeszcze raz”? Ano właśnie z uwagi na
przywołany przed chwilą warsztat. Zwyczajnie lubię prozę tej młodej pisarki.
Tworzy tak, że potrafi zaangażować, a każdy jej utwór czymś urzeka: te zabawne
humorem, przez co zapewniają sporą dozę rozrywki; „Bez Ciebie” tym, że przejął mnie
do głębi dramat wiodącej postaci. I właśnie dlatego chciałam poznać „Jeszcze
raz”. Wiedziałam, że nawet o ekstremalnie traumatycznych przeżyciach autorka
napisze po prostu dobrze. I tak właśnie się stało. Trudno nie cierpieć razem z
Alanem; równie mocno przeżywa się to, co dotknęło Agatę w dzieciństwie i w
czasie dorastania – bardzo chce się jej pomóc, zakończyć jakoś ten
niewyobrażalny dla każdego dziecka w jej sytuacji koszmar. Czyli patrząc pod
względem emocji doświadczanych przez Agatę i Alana, absolutnie nie mogę mieć
żadnych zastrzeżeń.
Największy problem mam teraz, bo zwyczajnie nie wiem, czy
polecam najnowszą książkę Agaty Przybyłek. Warsztatowo i literacko „Jeszcze
raz” stoi na wysokim poziomie i autorka kolejny raz dała sobie radę. Ale te
odebrane złudzenia...
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Nie czytałam.. i teraz nie wiem, może sięgnę najpierw po inne cykle tej autorki :)
OdpowiedzUsuńMoże tak będzie lepiej na początek. Albo koniecznie najpierw "Bez Ciebie".
UsuńPiękną okładkę ma ta książka.
OdpowiedzUsuńTo prawda:)
UsuńJa też jestem rozczarowana. Miałam nadzieję, że w drugim tomie moje złudzenia staną się rzeczywistością, a tymczasem zostały definitywnie pogrzebane... Nie godzę się na to!
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że jesteś tego samego zdania...
UsuńNie znam jeszcze pierwszego tomu, więc na razie spasuję.
OdpowiedzUsuńNa pewno to lepsza decyzja.
UsuńKsiążka mnie ogromnie kusi. Myślę jednak, że chyba najpierw skuszę się na coś innego tej autorki :)
OdpowiedzUsuńJa też zaczynałam od tych humorystycznych.
Usuń