piątek, 27 listopada 2015

Łukasz Orbitowski "Inna dusza"



Łukasz Orbitowski „Inna dusza”, Od Deski do Deski 2015, ISBN 978-83-65157-00-3, stron 432

Bydgoszcz, ostatnia dekada XX wieku. Jędrek, Krzysiek i Darek, trójka kumpli, którzy próbują razem mierzyć się z życiem i swoim dorastaniem. Jędrek i Darek wywodzą się z podobnych rodzin, można powiedzieć, że z tych lepszych, szczególnie ojciec Jędrka dba o swoją pozycję, a jego bliscy mają mu w tym pomagać, by sąsiedzi darzyli ich należytym szacunkiem. Tylko Krzysiek ma gorzej, jego ojciec jest alkoholikiem – jednym z tych, którzy stale obiecują zerwać z nałogiem, a matkę wyraźnie przerasta rzeczywistość i z czasem coraz bardziej będzie uciekać we własny świat. Chłopcy po szkole włóczą się między ulicami miasta. Któregoś dnia dochodzi do sytuacji, która na zawsze zmieni życie całej trójki.

Łukasz Orbitowski to pisarz kompletnie mi nieznany, podobnie jak raczkująca na polskim rynku wydawniczym oficyna Od Deski do Deski. Dlaczego więc „Inna dusza”? Głównie z tego powodu, że ukazała się w serii „Na F/Aktach” – publikacje wydawane w jej ramach są oparte na prawdziwych wydarzeniach. Autorzy, „na podstawie dokumentów, doniesień z sal sądowych oraz zeznań i artykułów prasowych, stworzyli sfabularyzowane historie głośnych zbrodni, które popełniono w ciągu ostatnich dekad” (skrzydełko okładki). Tak serię przedstawia założyciel wydawnictwa, Tomasz Sekielski. I tak prawdę mówiąc, to najpierw chciałam przeczytać powieść Janusza Leona Wiśniewskiego, ale Ania z bloga „Myśli i słowa wiatrem niesione” napisała, że ma w stosunku do niej mieszane uczucia, więc najpierw sięgnęłam po Orbitowskiego. Przeważyła także chęć poznania nowego (dla mnie) autora.

„Inna dusza” to powieść, hm, specyficzna. Przyznaję, że początek był dla mnie dość trudny i pomyślałam sobie, że jak tak będzie dalej, to będzie zwyczajnie nudno. Po pierwszych sześćdziesięciu stronach niepostrzeżenie poczułam, że moja ciekawość rośnie i krajobraz Bydgoszczy widziany oczami Orbitowskiego zaczyna mnie wciągać. Od razu jednak zaznaczę, że nie ma tutaj spektakularnej akcji, a wydarzenia toczą się raczej powolnym – by nie powiedzieć, że leniwym, gdyby nie to, że jakoś „leniwy” nijak mi nie pasuje do fabuły, z uwagi na inne uczucia, jakie wzbudza – tempem. Pisarz prezentuje wizję codzienności nastolatków końca lat dziewięćdziesiątych i odnosiłam wrażenie, że cofnęłam się w czasie do dzieciństwa, w tym sensie, że wtedy, jestem pewna, czas nie biegł tak szybko; przecież gdy chodziłam do podstawówki, rok szkolny ciągnął się niemiłosiernie – tylko wakacje zlatywały migiem; dopiero chyba od studiów zaczęłam dostrzegać ten upływ czasu i przybywające lata. „Inna dusza” jest, według mnie, pisana właśnie w takim stylu, by pokazać zwyczajne, codzienne życie. Równocześnie jednak zrodziła się we mnie refleksja, że Orbitowski nie dopuszcza swojego czytelnika do stanu, w którym mógłby się w nim obudzić sentyment do przeszłości, jakaś tęsknota czy melancholia. Owszem, są u niego elementy charakterystyczne dla ówczesnej Polski, rzeczy i zjawiska ewidentnie kojarzące się z latami dziewięćdziesiątymi, a jednak ani razu nie pojawiła się we mnie myśl: kurczę, ale wtedy było fajnie. Nawet jeśli rzeczywiście tak myślę i faktycznie z sentymentem wspominam dzieciństwo oraz dorastanie właśnie w tamtych latach, to tę powieść odebrałam jako trochę surową, a czasem ironiczną ocenę tamtej dekady.

Być może ten brak sentymentów wynika z ogólnego nastroju „Innej duszy”. Dla mnie ona jest cholernie mroczna; cały czas towarzyszyło mi napięcie, bo czekałam na to, co miało się zdarzyć, w końcu to książka o morderstwie. Ale nie tylko o samą zbrodnię tu chodzi, bo Orbitowski pokazał przede wszystkim tę brzydką i brudną stronę życia społeczeństwa doby transformacji, tych ludzi, którzy nie odnaleźli się w nowej rzeczywistości, którzy nie mieli za co utrzymać rodziny, a życie wydawało im się trudne do udźwignięcia. Przerażenie rodziło także obserwowanie sylwetki i postawy głównego bohatera. Nie chcę tu za dużo pisać o wszystkich moich przemyśleniach związanych z jego osobą, bo zdradziłabym sedno powieści, powiem więc tylko, że nie mogłam sobie w głowie poukładać tego obrazu. I z tym wiąże się chyba najbardziej niepokojące pytanie, jakie można sobie postawić po lekturze niniejszej powieści: czy faktycznie jest jakaś inna dusza, która potrafi przejąć władzę nad człowiekiem i kazać mu kogoś zabić? I czy w takim razie każdy człowiek może zostać mordercą...?

„Inna dusza” jest powieścią wyjątkowo dobrą, ale powiedziałabym, że na pewno nie z gatunku tych tylko do „podobania się”. Ukazuje nam dwa bieguny: tajemnice, mrok, przerażenie, a z drugiej strony zwyczajne życie nastolatka, chłopaka, który miał być cukiernikiem, a został mordercą i więźniem. Łukasz Orbitowski konfrontuje swoich odbiorców z demonami tkwiącymi w człowieku, takim, którego nie posądzałoby się o zdolność do popełnienia tak okrutnego czynu, jakim jest pozbawienie kogoś życia, oraz do późniejszego zachowania, jakby się nic nie stało. „Inna dusza” to dopracowana, solidna warsztatowo powieść, którą warto poznać.       

9 komentarzy:

  1. Ciągle jeszcze przygoda poznawania Orbitowskiego przede mną. Po Twojej recenzji wiem, że warto zacząć od tego tytułu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O innych się nie wypowiem, bo ich nie znam, ale "Inna dusza" sprawiła, że teraz mam ochotę poznać "Szczęśliwą ziemię". To chyba więc najlepsza rekomendacja - że ta powieść robi ochotę na więcej;)

      Usuń
  2. Czyli trzeba przetrwać nudny początek. Będę o tym pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On mógł być nudny tylko w moich oczach, może Ciebie wciągnie od razu;)

      Usuń
  3. Skoro Twoim zdaniem to dość specyficzna powieść, to ja jednak spasuje, bo mam obecnie ochotę na coś znacznie mniej ambitnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubię takie powieści :)

      Usuń
    2. To już rzecz gustu:) Krysię rozumiem, a Fiolkę zachęcam:)

      Usuń
  4. Aż jestem ciekawa, jak ocenisz Wiśniewskiego. :)
    A tymczasem bardzo się cieszę, że Orbitowski przypadł Ci do gustu. Jak dla mnie, świetny z niego obserwator.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za tydzień powinna być recenzja, choć im więcej razy ją czytam, tym bardziej się zastanawiam, czy nie miesza mi się życie z powieścią...
      Masz rację. I na pewno jest to autor, któremu warto się przyglądać.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.