środa, 4 listopada 2015

Joanna Olczak-Ronikier "Wtedy. O powojennym Krakowie"



Joanna Olczak-Ronikier „Wtedy. O powojennym Krakowie”, Znak 2015, ISBN 978-83-240-3869-5, str. 352

Lata temu natknęłam się w bibliotece na książkę Joanny Olczak-Ronikier „W ogrodzie pamięci”, tę, za którą pisarka otrzymała Nagrodę Nike. Po upływie czasu pozostało we mnie tylko poczucie, że to była znakomita lektura i jakkolwiek uważam, że dziś doceniłabym ją jeszcze bardziej – czyżby czas na powtórkę? – to jednak, kto wie, może to był jakiś znak, zapowiedź tego, jakie książki będę czytała w przyszłości. Ta przyszłość jest teraźniejszością i nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności, by poznać nową publikację współzałożycielki Piwnicy pod Baranami.

„Wtedy” jest swoistą kontynuacją „W ogrodzie pamięci”, co zupełnie nie przeszkadza w tym, by czytać ją bez znajomości poprzedniczki. „W ogrodzie...” „jest rekonstrukcją dziejów rodziny. Zaczyna się w roku 1867” (str. ), a kończy na 1945 r. I właśnie od tego roku rozpoczyna swoją gawędę autorka „Wtedy’. Jej matka, Hanna Mortkowicz-Olczakowa, i babka, Janina Mortkowiczowa, w roku kończącym wojnę trafiają do Krakowa. To tam muszą ułożyć sobie życie na nowo po tym, jak przepadł dorobek ich życia. Straciły wszystko: dach nad głową, księgarnię i siedzibę Wydawnictwa Jakuba Mortkowicza, męża Janiny, który nie żył już od 1931 r. Po okresie ukrywania się, ucieczce ze stolicy po upadku Powstania Warszawskiego, po tułaczce przez liczne wsie, osiadły w kamienicy Domu Literatów przy Krupniczej.

Hanna Olczakowa i jej córka Joanna ostatnie dwa lata okupacji spędziły osobno. Joasia mieszkała wówczas u sióstr niepokalanek, co miało jej zapewnić bezpieczeństwo i przeżycie. Dziewczynka w 1944 r. miała dziesięć lat i po takim czasie rozłąki była przekonana, że najbliższe jej osoby zwyczajnie już nie żyją. Gdy wreszcie przyjechała po nią matka, postawiła jeden warunek wspólnego powrotu do Krakowa: kupno lodów. Od tego momentu zaczyna się nowy rozdział w życiu Joasi Olczakówny. Przeżycia wojenne, to, co widziała, rozstanie, którego doświadczyła, sprawiły, że dopiero wtedy pozwoliła sobie na beztroskie, łobuzerskie dzieciństwo.

Olczak-Ronikier snuje swoje wspomnienia z dwóch perspektyw: dziesięcioletniego dziecka i osoby dorosłej, która zagłębia się w rodzinne archiwum – jej babka i matka od czasu, gdy osiadły w Krakowie, przechowywały wszystko, nie wyrzucając choćby najmniejszego skrawka papieru. Tam, gdzie pozostały tylko nieliczne obrazy, migawki, to właśnie dokumenty i listy przychodzą z pomocą w ich odtworzeniu.

Janina Mortkowiczowa podjęła się w Krakowie reaktywacji rodzinnego wydawnictwa. Dlatego też „Wtedy” to także wycinek z życiorysów polskich literatów. Częstym gościem z mieszkaniu na Krupniczej był Leopold Staff; listy do babki Joasi pisały Maria Dąbrowska czy Maria Kasprowiczowa; a hałas wrotek dziewczynki przeszkadzał w skupieniu Tadeuszowi Różewiczowi. Z jednej więc strony patrzymy na nich oczami dziecka, a z drugiej – na podstawie listów – możemy się przekonać, z jakimi problemami się borykali, czy to artystycznymi, czy może częściej nawet – finansowymi i życiowymi.

Nie da się oceniać czyichś wspomnień, więc tego nie uczynię, mogę tylko powiedzieć o ich największej zalecie – bardzo dobrze się je czyta. Ale to nie wszystko, bo na pewno wywołują szereg emocji. Po pierwsze dlatego, że te niezwykle trudne czasy przybliża nam dziecko, które je przeżyło, a po drugie, że kolejny raz przekonujemy się, co robiła władza w Polsce Ludowej - a choćby nie wiem jak wielki dystans się zachowywało, to zawsze budzi uczucie niesprawiedliwości i tego, jacy ludzie potrafili być podli; przynajmniej u mnie takie refleksje pojawiają się często, ilekroć czytam lekturę dotyczącą tamtych czasów. „Wtedy” to również rzut oka na Kraków, którego już nie ma – jeszcze nie tak zabudowany, nie tak przeludniony. Joanna Olczak-Ronikier zapewniła swoim czytelnikom podróż w czasie i jestem jej za to bardzo wdzięczna. Mogę tylko żałować, że była to podróż dość krótka. Autorka ma dar opowiadania i mogłabym czytać jej wspomnienia godzinami.  

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak. 

http://www.znak.com.pl/


Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

12 komentarzy:

  1. Polecę tę książkę mojemu tacie. On z pewnością znajdzie tu coś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do mnie książka dopiero przyjechała, więc leży na kupce do czytania na już:) Przeczytałam tylko twoje podsumowanie, póżniej po lekturze książki przeczytam pozostałą część recenzji, porównam wrażenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to nawet nie wiem, czy wyszła mi recenzja, czy raczej zbiór luźnych przemyśleń. Ale przeczytać oczywiście warto i czekam na Twoją opinię:)

      Usuń
  3. Ja właśnie czytam ''W ogrodzie pamięci''- przecudowna książka, więc po kontynuację też z pewnością sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skłaniasz mnie coraz bardziej ku myśli, by ją sobie przypomnieć:)

      Usuń
  4. Najpierw chciałabym przeczytać "W ogrodzie pamięci".

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię Kraków i chętnie bym poznała tę książkę. Nie wiedziałam, że to kontynuacja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie też nie, to autorka wyjaśnia w pierwszym rozdziale.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.