poniedziałek, 16 listopada 2015

Beata Chomątowska "Pałac. Biografia intymna"



Beata Chomątowska „Pałac. Biografia intymna”, Znak 2015, ISBN 978-83-240-3494-9, stron 336

Od czasu do czasu przez media przewija się kolejny akt namiętnej dyskusji na temat dalszych losów Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Spór toczy się między dwiema frakcjami: są tacy, którzy uważają, że powinno się go zburzyć, by raz na zawsze przestał być symbolem narzuconego siłą ustroju; ale są i ci, którzy niezależnie od konotacji traktują go jako część polskiej historii, jako zabytek (którym zresztą jest) i nieodłączny element tkanki stolicy. W Warszawie nie mieszkam, Pałacu nie widziałam, więc nie wiem tak do końca, czy mam prawo się wypowiadać w tej kwestii, ale osobiście skłaniałabym się raczej ku tej drugiej opcji, by budynek pozostał. Bo trzeba chyba pamiętać, że to nie jest tylko kupa cegieł ułożonych w wymyślny kształt, to przede wszystkim pamięć ludzi, którzy tworzyli historię tego miejsca, będąc jednocześnie świadkami zmieniającej się Polski pierwszej i drugiej połowy XX wieku. Beata Chomątowska, dziennikarka i pisarka, oddaje nam do rąk zbiór tekstów będących właśnie takim osobistym spojrzeniem na Pałac ludzi z nim związanych.

W listopadzie 1953 r. zamontowano iglicę wieńczącą kopułę Pałacu. Dziś w sumie trudno uwierzyć, że budowę tego kolosa rozpoczęto zaledwie w maju 1952 r. Z drugiej jednak strony, chyba nie ma się co dziwić tempu prac, jeśli do budowy ściągnięto tłumy ludzi, tylu, że powstało nawet osiedle dla budowniczych PKiN – nazywało się „Przyjaźń” i usytuowano je na warszawskich Jelonkach. Nie można też zapominać, jakie to były czasy – wtedy wszystko robiło się ku chwale ludowej ojczyzny, a praca przy budowie takiego imponującego daru od radzieckich przyjaciół dla polskich traktowana była jako zaszczyt i nobilitacja. To właśnie niektórym z tych pracowników poświęcony jest reportaż „Goście”. „Łącznik” z kolei to opowieść o losach braci Sigalinów, architektów. „Jeden myślał, że wybuduje w stalinowskiej Moskwie największy pałac na świecie. Rosjanie wyróżnili projekt, ale gdy przyjechał pracować na rzecz ich ojczyzny, uznali, że szpieg, i wsadzili do tiurmy. Potem rozstrzelali. Drugi za mundur polskiego oficera dostał od nich kulkę w potylicę. Wrzucono go razem z innymi do jamy w charkowskim lesie” (str. 9). Najmłodszy, Józef Sigalin, w 1951 r. został pełnomocnikiem polskiego rządu do spraw budowy Pałacu...

O historii „snu pijanego cukiernika”, jak bywa nazywany Pałac, chyba nikt nie wie więcej, niż Halina Szczubełek, jego kronikarka. Pracę rozpoczęła w 1960 r., a wybrała akurat to miejsce, bo tam miała najbliżej z domu. Zatrudniona jako pracownik biurowy, z czasem dostała zadanie utrwalania historii Pałacu, „krótko, zwięźle, bez skrótów nazw i organizacji, bo tego będzie sporo. Zapis w czasie przeszłym, w formie, jaką uzna pani za stosowną, ale bez własnych komentarzy, i w ciepły sposób, ma się rozumieć” (str. 178). I tak przez lata, dokładniej: przez trzydzieści pięć lat, na które złożyło się czterdzieści siedem tomów kronik.

Oprócz tego, w innych tekstach znajdziemy fragmenty listów, jakie były pisane do Pałacu – celowo tak napisałam, bo część z nich nie przychodziła do Pałacu, ale pisana była bezpośrednio do niego, traktowanego jako co najmniej osoba, a czasami nawet i bóstwo o nadprzyrodzonych możliwościach. Prześledzimy również drogę od pomysłu stworzenia Muzeum Komunizmu po... upadek tej koncepcji. Poznamy zbiory kolekcjonera, którzy gromadzi pocztówki i gadżety związane z Pałacem. Jeden reportaż to również przypadki osób, które zostały wywłaszczone z ziem w okolicach Pałacu. A jego mroczna strona to losy samobójców, którzy zeń skakali. I na koniec – PKiN to nie tylko ludzie, ale także żyjące w jego podziemiach koty.

Kiedyś ubolewałam, że tak mało czytam zbiorów reportaży, dlatego też tak bardzo ciągnęło mnie do publikacji Beaty Chomątowskiej. Wiadomo, jak to jest z takim zestawieniem: jedne teksty podobają się bardziej, drugie porywają mniej – w tym przypadku jednak ogólny bilans wypada bardzo pozytywnie. Mnie autorka potrafiła zaciekawić. Ale to, za co jestem jej szczególnie wdzięczna, to przede wszystkim perspektywa jednostki. Cenię sobie niezmiernie taki właśnie relacje, które oddają czyjś subiektywny punkt widzenia na fakty czy zjawiska związane z wielką historią. Myślę, że nie sztuką byłoby napisać relację z dziejów Pałacu tak, by przedstawić etapy jego działalności, ale wówczas moglibyśmy otrzymać tekst suchy, podręcznikowy, pełen statystycznych szczegółów. A to nie o to chodzi, bo chyba każdego interesują bardziej jakieś niuanse, ciekawostki, paradoksy. Beata Chomątowska postawiła na indywidualizm i dzięki temu wygrała.           

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Księgarni Bookmaster. 


http://bookmaster.com.pl/

10 komentarzy:

  1. Nie chciała bym, aby zburzono Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. To jednak część naszej historii.
    Odnośnie powyższej publikacji, o dziwo jestem nią zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskakujesz mnie, Krysiu:) Zakładałam, że co jak co, ale do tego tytułu Cię nie przekonam;)

      Usuń
    2. Kobieta zmienną jest, a jeszcze Ty tak skutecznie kusisz. Poza tym odkąd pamiętam na swój sposób zachwycam się Pałacem i dlatego chciałabym dowiedzieć się na jego temat czegoś więcej.

      Usuń
    3. Najważniejsze, że mimo wszystko nie zamykasz się na inne gatunki, takie, które niezbyt często u Ciebie goszczą:)
      A kusić historią to ja uwielbiam:)

      Usuń
  2. Moim zdaniem PKiN powinien zostać. Nie wyobrażam sobie wytaczać się z dworca i nie mieć widoku na Pałac. A co do samej książki - trudno mi wyczuć, czy by mnie zainteresowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli głos zabrały tylko zwolenniczki utrzymania stanu obecnego;) Ja mogę tylko przypuszczać, że znalazłabyś tutaj coś dla siebie, choćby reportaż o kotach;)

      Usuń
  3. PKiN musi zostać :-) Po pierwsze: lubię socreal, te monumenty, ten patos - ot, podoba mi się. Może nie mam gustu? :-) A po drugie, jak Cyrysia zauważyła, to nasza historia... A książka na ten temat bardzo mnie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gust nie gust, myślę, że ważniejsza jest jednak historia:) I Pałac powinno się uszanować jako jej część;)

      Usuń
  4. Hmm obecnie nie mam ochoty na taką publikację, ale przyznam, że mnie zaciekawiłaś i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli cel osiągnęłam, nawet jeśli realizacja odwlecze się w czasie;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.