środa, 26 czerwca 2013

Marcin Gutowski "Trójka z dżemem"


Marcin Gutowski „Trójka z dżemem. Palce lizać! Biografia pewnego radia”, Znak 2012, ISBN 978-83-240-2202-1, stron 256

Nie jestem słuchaczką radiowej Trójki. Gdy byłam młodsza, czasem z siostrą słuchałyśmy „Listy Przebojów” Marka Niedźwieckiego. No właśnie, umieszczenie go na okładce razem z Arturem Andrusem, którego uwielbiam, było świetnym wabikiem na przyciągnięcie uwagi czytelników. Tak było w moim przypadku.

Książka Marcina Gutowskiego faktycznie jest biografią. W sposób chronologiczny przedstawia dzieje stacji radiowej od pierwszej audycji, którą nadano 1 kwietnia 1962 roku. Od zawsze była tym programem, w którym pozwalano sobie na dużo więcej, niż było można w szalejącym ustroju komunistycznym. Skupiała ludzi, którym nie było wszystko jedno. A że  były to same znaczące nazwiska – Pietrzak, Friedmann, Kofta, Janczarski, Zembaty, Stanisławski, Wolski, Fronczewski – to i cenzura miała co robić.

Autor przedstawia rozwój stacji w latach 70-tych, by przejść do trudnego okresu stanu wojennego i kto wie, czy jeszcze nie trudniejszego po upadku komunizmu. Wspomina, jak wielkim wydarzeniem był pierwszy program na żywo z udziałem słuchaczy, bo przecież nie było pewności, co osoba dzwoniąca może powiedzieć. Ciekawe są fragmenty opisujące stronę techniczną, to, jak wyglądało wtedy nagrywanie, montaż, wejścia na antenę. Autor podkreśla, że zawsze dbano o wysoki poziom intelektualny przygotowywanych programów, jak nad nimi pracowano – zawsze w grupie, na zasadzie burzy mózgów. Stacja była więc nie zbiorem indywidualności – choć tworzyli ją ludzie z osobowością i charyzmą – ale wspólnotą. To właśnie atmosfera – którą Gutowskiemu udało się rewelacyjnie oddać – jest tym czynnikiem, który sprawia, że od książki trudno się oderwać.

Dla wiernych słuchaczy tytuł tej pozycji pewnie nie jest niczym zaskakującym; ja się długo zastanawiałam, o co chodzi, ale na szczęście moja ciekawość w tym względzie została zaspokojona. Autor jest reporterem Trójki, co także przełożyło się na odbiór treści. Jego relacja jest osobista - to nie są suche fakty podawane w encyklopedycznym stylu przez kogoś z zewnątrz, ale spisane wspomnienia, anegdoty, żarty i wpadki z perspektywy osoby, która wie, o czym pisze.

Mam tylko jedno zastrzeżenie: dlaczego tak krótko? Już ponad 50-letnia historia radia zasługuje moim zdaniem na zdecydowanie wnikliwsze zgłębienie. I nie mam tu na myśli naukowego opracowania, ale książkę w takim samym stylu, tylko więcej i szerzej. „Trójkę z dżemem” polecam nie tylko jej wielbicielom, ale także wszystkim tym, których interesuje kultura drugiej połowy ubiegłego stulecia. 

Książka bierze udział w wyzwaniu „Nie tylko literatura piękna...”.

22 komentarze:

  1. Nie zwróciłabym na nią uwagi, a po Twojej recenzji czuje, że powinnam rozejrzeć się za tą ksiażką

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam ją na oku ze względu na A. Andrusa na okładce, a kupiłam, bo trafiła się promocja w Znaku za 9,90:)

      Usuń
  2. Nie wiedziałam, że pierwsza audycja została nadana 1 kwietnia 1962 roku. Ileż to już lat minęło. Naprawdę ten czas leci nieubłaganie.
    Ciekawa publikacja, aczkolwiek nie lubię czytać biografii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad upływem czasu staram się nie zastanawiać za często, bo mnie to trochę dołuje.
      Zaryzykuję stwierdzenie, że ta by Ci się podobała:)

      Usuń
  3. Ja też nie słucham Polskiego Radia, choć pewnie jako przyszły dziennikarz powinnam. Ale Artur Andrus na okładce to całkiem niezły wabik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Andrusa to się zgadzam. Ja to w ogóle rzadko włączam jakiekolwiek radio;)

      Usuń
  4. Czytałam kilka miesięcy temu. Bardzo fajna lektura, lekka i z tzw. jajem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, jak pisałaś przy okazji stosiku, że jest świetna i teraz sama się o tym przekonałam:)

      Usuń
  5. A ja bardzo często słucham Trójki. Ciekawa lektura, na pewno przydatna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Może być ciekawa dla mnie :) Faktycznie czas tak szybko płynie..

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam od czasu do czasu lubię posłuchać sobie właśnie tej stacjii :) Książka wydaje mi się interesująca, więc na pewno po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak słuchasz, to na pewno jest to lektura w sam raz dla Ciebie:)

      Usuń
  8. Ja mam zwyczaj ,,skakania" po radiowych kanałach, ale do Trójki odczuwam pewien specyficzny sentyment więc najprawdopodobniej prędzej, czy później zabiorę się za tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to na pewno poczujesz się książką usatysfakcjonowana:)

      Usuń
  9. Z Trójką raczej było mi nie po drodze choć listy czasem słuchałam. Sama raczej się nie skuszę choć nie wątpię że dla wielu czytelników może to być sympatyczna, sentymentalna przygoda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Druga część Twojego zdania wydaje mi się świetnym podsumowaniem:)

      Usuń
  10. Dawno, dawno temu słuchałam tylko trójki i przede wszystkim listy. Świetnie zapowiadająca się pozycja na pewno godna uwagi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie jest. Obiecałam sobie, że kiedyś posłucham i przekonam się, jak teraz wygląda ramówka, ale znając życie, pewnie na postanowieniu się skończy;)

      Usuń
  11. O książce nie słyszałam, ale brzmi bardzo interesująco. Szczególnie przez wspominanego przez Ciebie A. Andrusa- od kilku tygodni słucham jego płyt i ciągle nie mam dość :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płytę kupiłam kiedyś mężowi na urodziny i sama też jej lubię słuchać. A potem chodzę i podśpiewuję:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.