wtorek, 25 czerwca 2013

Jan Grzegorczyk "Trufle"; "Cudze pole"


Jan Grzegorczyk „Trufle: przypadki księdza Grosera. T. 2”, Zysk i S-ka 2007 (wyd. II popr.), ISBN 978-83-7506-117-8, stron 358

Jan Grzegorczyk „Cudze pole: przypadki księdza Grosera. T. 3”, Zysk i S-ka 2007, ISBN 978-83-7506-166-6, stron 388

Ksiądz Groser wraca z Francji. Od biskupa dostaje wymagające zadanie: ma stworzyć nową parafię. Jego trzódka stanowi odzwierciedlenie warstw społecznych: od bezdomnych po mieszkańców strzeżonego osiedla. Początkowe obawy zastępuje chęć działania. Obok kaplicy Groser chce wybudować przytulisko dla tych, którym los odebrał miejsce do życia. Nie wszystkim nowa droga ks. Wacława będzie się podobać.

Taką sytuację zastajemy w „Truflach”. Z kolei w „Cudzym polu” nasz bohater wypełnia powierzoną mu misję, walcząc nieraz o przetrwanie, zarówno swoje własne, jak i rodzącej się wspólnoty. Pozostaje postacią budzącą kontrowersje, dla jednych znienawidzoną, dla innych wzorem, autorytetem, wyznacznikiem.

Weekend spędziłam w towarzystwie ks. Wacława. Postanowiłam o dwóch tomach trylogii napisać razem, żeby uniknąć powtarzania się. Spotykamy w nich ponownie te osoby, które odegrały w życiu Grosera ważną rolę. Towarzyszymy więc PKWN, czyli irytującemu i wrednemu Krystianowi, będącemu trochę w rozkroku Norbertowi i Piotrowi – w jego przypadku zabrakło mi jednoznacznego rozwiązania zaistniałej sytuacji; jak na znaczenie, jakie autor nadał mu w pierwszym tomie, tutaj został potraktowany po macoszemu. Jest też Zuzanna i Magda, obydwie poszukujące swojego patentu na życie, drogi, która dałaby szczęście. Jest mała, rozczulająca Agatka i jej ojciec. Mamy jowialnego Mackiewicza i Zbinia. Zagubiony ks. Leszek, ks. Paweł, przełamujący stereotypowe wyobrażenie ks. Franek. Galeria postaci, z których każda wywołuje emocje, często zupełnie skrajne. Ich mocowanie się z życiem pozwala autorowi ukazać odwieczne ścieranie się dobra i zła, tej lepszej i ciemniejszej strony natury ludzkiej.

Trylogię o księdzu Groserze czyta się dobrze. Myślę, że jest na tyle wszechstronna, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jest miłość i nienawiść, zbrodnia i seks, wiara i zwątpienie, pieniądze i służba, a wszystko to w środowisku, do wnętrza którego nie mamy zbyt wielkiego dostępu. Choć książki te nie są oparte na faktach i jak pisze sam Grzegorczyk: „ Nie czuję się ekspertem w sprawach księżowskich, a moje pisanie w żaden sposób nie miało na celu stworzenia panoramy polskiego Kościoła” (str. 381), to jednak wydają się być bardzo bliskie rzeczywistości, a przede wszystkim ludzkie, dające bohaterom rys krwi i kości. „Kapłan niesie Jezusa, ale ta prawda nie może blokować innej – że jest on człowiekiem jak my wszyscy” (str. 382). Ten aspekt najbardziej rzuca się w oczy w trakcie lektury. Tutaj nikt nie jest wyidealizowany, wszyscy mają swoje słabości i mocne strony, każdy musi się z czymś mierzyć, o coś walczyć, z czegoś się cieszyć. Jak to w życiu.

Która część najlepsza? Moim zdaniem trzecia. W pierwszej wprowadzaniu w życie Grosera towarzyszy odrobina chaosu; w drugiej denerwowały mnie fragmenty dziejące się w klasztorze; trzecia rozwija wątki w najbardziej dojrzały sposób. Zakończenie jest otwarte i można samemu snuć rozważania, co dalej z naszym bohaterem.

Komentarze pod wczorajszą opinią pokazały mi, że wiele osób ma podobne do mojego zdanie na temat polskiego kleru. Nie zmieniam swojego poglądu, że księża są tylko ludźmi, ale niestety coraz więcej jest argumentów za tym, że zapominają o tym oni sami, stawiając się ponad prawem i ludzką przyzwoitością. Wybór seminarium jako drogi życiowej, posługa księdza do czegoś zobowiązują i powinny rodzić świadomość, że pewnych rzeczy trzeba się wyrzec. A dla niektórych wcale nie jest to oczywiste. Nie chcę generalizować w żadną stronę – bo są i księża z prawdziwego zdarzenia, i ci, którzy tylko gorszą - ale coraz liczniejsze doniesienia medialne o „występkach” księży utwierdzają mnie w przekonaniu, że wiara tak, ale wobec środowiska duchownych - dystans. 

Książki biorą udział w wyzwaniu „Czytamy powieści obyczajowe”. 

14 komentarzy:

  1. Moje zdanie na temat duchownych znasz, ale nie przeczę, że owa trylogia jest godna uwagi, dlatego z ciekawości ją przeczytam w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, gdyby pojawił się choć cień jakiegoś usprawiedliwiania księży, czy jakiejś oceny, to pewnie nie doczytałabym do końca. Ale autor ocenę pozostawia czytelnikom, na szczęście.

      Usuń
  2. Powtórzę swoje zdanie, to lektura nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy przeczytałam poprzednią recenzję stwierdziłam ze książka może byc dobra, chociaż zaczynam wątpić w księży i ich świętość. Rozumiem, iż są to tylko ludzie, ale... Co do kolejnych tomów mam mieszane uczucia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spróbujesz, nie przekonasz się. Tak jak pisałam wyżej do Cyrysi, plusem jest to, że autor nie ocenia ich postaw, zostawiając to nam.

      Usuń
  4. Nie wiem, ostatnio rozmawiałam z kuzynką właśnie na temat księży, jedni kompletni materialiści, podli osądzający, nie dający szansy człowiekowi (jak w przypadku mojego proboszcza) dzięki niemu odechciało mi się chodzić do kościoła, skutecznie mnie zraził swoją pazernością pieniędzy. Kiedyś mu za to podziękuję. Może będzie z siebie dumny. Znowu też znam osobiście super księdza, człowieka, powiernika, który uspokaja samą swoją obecnością.
    Ktoś mógłby zrobić jakąś "selekcje" i wywalić z kręgu. Się wyżaliłam:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mojej poprzedniej parafii poprzedni proboszcz też bardzo skutecznie odrzucał od kościoła. Najgorsze, że te wszystkie afery z księżmi przesłaniają obraz tych prawdziwych kapłanów z powołaniem.
      Żal się, Aguś, ile chcesz;)

      Usuń
  5. Na temat księży, to ja się w ogóle nie będę wypowiadać. Szkoda nerwów. Choć znam jednego, którego bardzo lubię i szanuję, choćby dlatego, że on szanuje mnie i moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale Ci się nie dziwię;)
      To dobrze, że jest taki chociaż jeden.

      Usuń
  6. Duchowieństwo to nadal problematyczny temat i nic nie wskazuje na jakąkolwiek pozytywną zmianę w tym zakresie. Niestety! Najwyższa pora, aby ktoś zrobił generalne porządki.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej, że średnio raz w tygodniu przeczytam na ich temat coś, co mnie zdenerwuje, więc absolutnie się zgadzam, że sytuacja powinna ulec zmianie.

      Usuń
  7. Szkoda, że większość księży nie jest choć troszkę podobna do naszego obecnego papieża. może wtedy kościół przeżyłby odrodzenie:)
    A książki i tak mam zamiar przeczytać!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie same refleksje, tylko gorzej mi się robi, jak czytam jakieś doniesienia, jak to nie wszystkim księżom podobają się pomysły papieża.
      Cieszę się, Aguś:) Wyrobisz sobie swoją własną opinię:)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.