Małgorzata Szejnert „Wyspa Węży”, Znak 2018, ISBN
978-83-240-5358-2, stron 400
Opis
wydawcy: To
książka o nas.
Porządkując stare listy, Małgorzata Szejnert trafia na rodzinną zagadkę. W maju 1943 roku wuj Ignacy Raczkowski został pochowany na cmentarzu w Rothesay na wyspie Bute. Dlaczego w domu o tym nie mówiono? Czy jego obecność na wyspie mogła być czymś wstydliwym?
Szukając odpowiedzi, reporterka rusza w podróż śladami wuja – do londyńskich archiwów i do Szkocji. Stopniowo odkrywa kłopotliwy epizod II wojny światowej: obóz odosobnienia dla polskich oficerów prowadzony przez polskie władze wojskowe.
Oficerowie mogli grać w brydża, chodzić na potańcówki i uczyć się angielskiego. Bomby nie spadały na Bute. Czasami widmowe wraki storpedowanych okrętów wpływające do zatoki przypominały, że nie tak daleko świat płonie. Ale przymusowy pobyt na wyspie Polacy przeżywali jako okrutną karę.
Wyspa Węży to przełamująca schematy opowieść o wojnie, która częściej niż walką bywa wyczekiwaniem. Skrupulatnie odtwarzając wydarzenia sprzed ponad siedemdziesięciu lat, Małgorzata Szejnert opowiada o naszej sile i bezsilności, o honorze i skazach na nim. A także o pamięci i niepamięci: osobistej, rodzinnej, zbiorowej. Przede wszystkim jednak kreśli nasz poruszająco aktualny, niepokojący portret własny.
Porządkując stare listy, Małgorzata Szejnert trafia na rodzinną zagadkę. W maju 1943 roku wuj Ignacy Raczkowski został pochowany na cmentarzu w Rothesay na wyspie Bute. Dlaczego w domu o tym nie mówiono? Czy jego obecność na wyspie mogła być czymś wstydliwym?
Szukając odpowiedzi, reporterka rusza w podróż śladami wuja – do londyńskich archiwów i do Szkocji. Stopniowo odkrywa kłopotliwy epizod II wojny światowej: obóz odosobnienia dla polskich oficerów prowadzony przez polskie władze wojskowe.
Oficerowie mogli grać w brydża, chodzić na potańcówki i uczyć się angielskiego. Bomby nie spadały na Bute. Czasami widmowe wraki storpedowanych okrętów wpływające do zatoki przypominały, że nie tak daleko świat płonie. Ale przymusowy pobyt na wyspie Polacy przeżywali jako okrutną karę.
Wyspa Węży to przełamująca schematy opowieść o wojnie, która częściej niż walką bywa wyczekiwaniem. Skrupulatnie odtwarzając wydarzenia sprzed ponad siedemdziesięciu lat, Małgorzata Szejnert opowiada o naszej sile i bezsilności, o honorze i skazach na nim. A także o pamięci i niepamięci: osobistej, rodzinnej, zbiorowej. Przede wszystkim jednak kreśli nasz poruszająco aktualny, niepokojący portret własny.
Obozy odosobnienia dla polskich oficerów, stworzone
przez polski rząd emigracyjny, kierowany przez generała Władysława Sikorskiego.
Już sama nazwa nie brzmi dobrze, rzeczywistość była jednak jeszcze gorsza. Na
wyspę Bute trafiali ci, którzy odważali się mieć inne zdanie, niż Naczelny Wódz
i jego otoczenie, i wyrażać je głośno. Szczególnie mocno zwalczani byli
piłsudczycy, którzy uważali, że premier robi wszystko, żeby zaprzepaścić dzieło
Marszałka. Sprzeciw wzbudzała uległość i pokora wobec Wielkiej Brytanii,
postrzeganej cały czas jako sojusznik, mimo zawiedzionych nadziei, jakie w niej
pokładano, oraz późniejsze zbliżenie ze Związkiem Radzieckim (układ
Sikorski-Majski), który przez osadzonych w Rothesay traktowany był jako
największy wróg wolnej Ojczyzny. Cóż, nie będę ukrywać, że nie mam dobrego
zdania o Sikorskim, i „Wyspa Węży” jest kolejną lekturą, która utwierdza mnie w
przekonaniu, jak małym w gruncie rzeczy był on człowiekiem…
Punktem wyjścia była dla Szejnert informacja, że mąż
siostry jej ojca został pochowany na wyspie Bute na dwa lata przed zakończeniem
wojny. W jej domu rodzinnym historia Ignacego Raczkowskiego nie była jednak
obecna, stąd decyzja, by wyruszyć do Anglii i odnaleźć ślady wuja. Dlatego też
narracja koncentruje się na „dzisiaj” i „wtedy”. Całość jest perfekcyjnie
skomponowana i na tyle intrygująca, że ja nie mogłam od „Wyspy Węży” się
oderwać. I jestem pewna, że takie samo doświadczenie stanie się udziałem
wszystkich tych, którzy cenią sobie dobre reportaże, ukazujące nielukrowaną i
„niepopularną politycznie” część polskiej historii...
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Znak.
Wiem komu polecić książkę. 😊
OdpowiedzUsuńMam na nią okropną ochotę. Lubię autorkę, to jak pisze, umiejętnie faktami gra na emocjach
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa taj tajemnicy rodzinnej.
OdpowiedzUsuń