piątek, 13 kwietnia 2018

Małgorzata Łatka "Matnia"



Małgorzata Łatka „Matnia”, Czwarta Strona 2018, ISBN 978-83-7976-720-5, stron 368


Opis wydawcy: „Matnia” to zaskakujący kryminał, który zaostrzy wasz apetyt na dostrzeganie tego, co niewypowiadane…Makabryczne odkrycie nad Wisłą mobilizuje całą krakowską policję i elektryzuje opinię publiczną. Zmasakrowane ciało uniemożliwia identyfikację. Komisarz Jakub Zagórski i jego partner jeszcze nie wiedzą, że to będzie jedna z trudniejszych spraw w ich karierze.
Czy sięgną po nietypowe rozwiązanie i poproszą o pomoc specjalistkę od mowy ciała – Lenę Zamojską, która właśnie pojawiła się w Krakowie?
Lena chce ułożyć sobie na nowo życie. Jej wiedza na temat mowy niewerbalnej już raz pomogła policji zidentyfikować zabójcę zwanego Kamforą, lecz kobieta od czasu spotkania z nim twarzą w twarz żyje w ciągłym strachu. Chcąc uporać się z demonami przeszłości, na własną rękę zaczyna zgłębiać sprawę sprzed lat, dotyczącą Kamfory i jego obsesji… ROZPOZNAJ MORDERCĘ, NIM BĘDZIE ZA PÓŹNO.



Małgorzata Łatka w zeszłym roku oddała nam do rąk pierwszy tom serii z wiodącą bohaterką, Leną Zamojską, specjalistką od mowy ciała. Nie mogłam sobie wtedy odmówić tej lektury, jako że „Kamfora” miała być kryminałem. Niestety to pierwsze spotkanie z autorką nie okazało się być tak udane, jak bym sobie tego życzyła. Stąd też trochę się wahałam, czy w ogóle zaczynać kontynuację. Ale skoro do mnie dotarła, uznałam, że dam jej szansę – w końcu w moich oczach „Kamfora” była jedynie nudna, a nie ogólnie zła. 

„Matnia” wciągnęła mnie trochę bardziej niż pierwsza część, choć to ciągle nie jest ten nastrój i klimat, jakiego oczekuję po powieści kryminalnej. Niby mamy zbrodnię – i to dosyć makabryczną – oraz śledztwo prowadzone przez komisarza znanego już z „Kamfory”; niby mamy tajemnicę, którą próbuje rozwikłać Lena, ale mnie nadal brakuje atmosfery napięcia, jakiegoś elementu, który jeżyłby włosy na głowie. W tym tomie Zamojska w dalszym ciągu mierzy się z traumą, a na dodatek ma wrażenie, że po powrocie do Krakowa jest obserwowana, a ja nie czuję żadnych emocji. „Kamfora” broniła się jeszcze informacjami o mowie werbalnej – te fragmenty wzbudziły moje autentyczne zainteresowanie - w „Matni” jest ich zdecydowanie mniej.

Skąd więc taki odbiór, trochę lepszy, niż tej pierwszej książki? Nie potrafię określić, dlaczego taka ocena, może wiedziałam już, jak Łatka pisze i stąd nie nastawiałam się nie tylko na fajerwerki, ale w ogóle na nic? Może brak oczekiwań sprawił, że w miarę dobrze czytało mi się kolejne strony? Nie wiem, w każdym razie na pewno mogę przyznać, że „Matnia” ma jeden atut, który sprawia, że nad lekturą trzeciego tomu już się nie będę zastanawiała: intrygujące zakończenie. Muszę się dowiedzieć, co autorka zaplanowała dla swoich bohaterów. 

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.  

http://czwartastrona.pl/ksiazki/matnia/


3 komentarze:

  1. Nie czytałam jeszcze nic pani Łatki. Nie przepadam jednak za kryminałami, mam wrażenie, że "zalały" rynek czytelniczy..

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czuję przekonania co do tego tytułu. Istnieje tyle cudownych kryminałów i thrillerów, że wolałabym sięgnąć po jakieś pewniaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze się zastanowię, ale może dam szansę tej autorce ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.