Magdalena Wala „Rozalia”, Czwarta Strona 2017, ISBN
978-83-7976-790-8, stron 376
Opis wydawcy:
Zakazane lektury, niebezpieczne tajemnice i grupy
konspiratorów to niemalże codzienność dla młodziutkiej Rozalii, która w
tajemnicy przed ojcem wyjeżdża do majątku w Czarnowcu. We dworze dzieją
się rzeczy dziwne. Dziewczyna widzi niepokojące światła, kogoś chodzącego w
nocy po ogrodzie, a położone nieopodal ruiny wydają się idealnym siedliskiem
dla spiskowców. Pewnej nocy, gdy postanawia wyjść z dworu i zaspokoić
ciekawość, wpada na tajemniczego mężczyznę. Tymczasem służba plotkuje na temat
Wąpierza, który nawiedza mury Czarnowca. Jednak legendy pozostawić należy tym,
którzy pragną w nie wierzyć. To co czeka Rozalię jest dużo bardziej
przerażające, choć prawdziwe. XIX wiek jeszcze nigdy nie był tak pociągający!
Zanurz się w dworskie intrygi, powstańcze rebelie i miłosne manipulacje.
Kołacze mi się po głowie myśl, że z książki na książkę
autorka jest coraz lepsza. W tych „współczesnych” rozbraja mnie poczuciem
humoru, w tych historycznych zachwyca barwnie odmalowanym tłem dziejowym. Jest
w tym naprawdę świetna. Bardzo podoba mi się to, że swoim bohaterkom dodaje
mocy charakteru i tego pazura, który sprawia, że nigdy nie godzą się pokornie
na wyznaczoną im przez rodzinę czy konwenanse rolę. Taka była Marianna; jej
siostra, choć może bezpośredniego udziału w walce nie bierze, to jednak w
niczym jej nie ustępuje. Młodziutka dziewczyna jest gorliwą patriotką i ani
myśli wychodzić za mąż za narzuconego jej przez ojca Moskala.
Interesującym i przewrotnym zjawiskiem na kartach „Rozalii”
jest to, jak traktowane są kobiety i młode panny. Widzi się w nich płoche
istoty, które nie powinny sobie zawracać głowy wielką polityką i myśleniem o
ojczyźnie, gdy tymczasem bohaterki książki zdają się rozumieć więcej i widzieć
więcej od wszystkich mężczyzn razem wziętych...
Puenta będzie krótka: „Rozalia” jest w mojej ocenie jeszcze
lepsza od „Marianny” i wyrasta na najciekawszą powieść w dorobku Magdaleny
Wali. Czekam z niecierpliwością na „Natalię”.
Agata Przybyłek „Bądź przy mnie zawsze”, Czwarta Strona
2017, ISBN 978-83-7976-777-9, stron 448
Opis wydawcy:
Laura, świeżo upieczona absolwentka psychologii, poznaje
chłopaka ze wsi. Alek prowadzi odziedziczone po rodzicach gospodarstwo rolne.
Choć pochodzą z dwóch różnych światów, wzajemna sympatia bardzo szybko
przeradza się w głębsze uczucie. Ona, zdolna i ambitna, ma przed sobą wyjazd na
zagraniczny doktorat. On, prostolinijny i wielkoduszny, nie zamierza zostawić
spuścizny po nieżyjących rodzicach. Czy łączące ich uczucie będzie w stanie
przetrwać rozłąkę? Róża, urocza starsza pani, po latach emigracji powraca do
ojczyzny. Z braku innej możliwości zatrzymuje się w domu u nieznajomej rodziny.
Chociaż Róża nie znajduje porozumienia z właścicielką, jej wielką sympatię
zyskuje nastoletni syn kobiety. Rodząca się między nimi nić porozumienia
sprawia, że staruszka postanawia pierwszy raz w życiu opowiedzieć komuś swoją
historię. Jest to opowieść o stracie, bólu i cierpieniu, ale także o
ponadczasowej miłości przezwyciężającej nawet śmierć. Jak splotą się te dwie
historie? Czy to, co zdarzyło się kiedyś, może w jakikolwiek sposób wpłynąć na
gnającą do przodu przyszłość?
Przybyłek postanowiła na pewne novum, którym jest sięgnięcie do dalekiej przyszłości. Poznajemy historię, która swymi początkami sięga czasów II wojny światowej. Ten motyw wraz z przeplataniem czasów i oddaniem głosu wszystkim postaciom sprawił, że fabuła wciąga i pochłania się ją w błyskawicznym tempie. Autorce udało się również zachować równowagę i uniknąć nadmiernej podniosłości – mam tutaj na myśli to, że siła uczucia, jakie połączyło Laurę i Alka, jest przedstawiona bez tony lukru i słodyczy.
W przygotowaniu jest już druga część, „W promieniach szczęścia”. Mam nadzieję, że Agata Przybyłek nie zamiesza zanadto w życiu swoich bohaterów.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Żadnej z tych książek nie czytałam. Do końca roku jestem zawalona książkami.
OdpowiedzUsuńObie mocno kuszące :)
OdpowiedzUsuńWali oczekuję z całego serca.
OdpowiedzUsuńMam "Rozalię", więc pewnie któregoś dnia przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńA moim zdaniem najnowsza powieść Przybyłek jest jedną z lepszych w jej dorobku:) Ale to właśnie jest fajne, że czytelnicy tak różnie odbierają daną książkę.
OdpowiedzUsuńSkoro lepsza od "Marianny", to tym bardziej nie mogę doczekać się "Rozalii".
OdpowiedzUsuń