Kamil Janicki „Damy polskiego imperium. Kobiety, które
zbudowały mocarstwo”, Znak Horyzont 2017, ISBN 978-83-240-4248-7, stron 400
Opis
wydawcy: Święte królowe, które pokochały władzę. Gdy zabrakło dynastii, tylko
one mogły zapewnić Polsce przyszłość. Kontynent pustoszony zarazą, jakiej
ludzkość jeszcze nie widziała. Czasy naznaczone upadkiem najpotężniejszych
rodów. Epoka potrzebująca prawdziwych bohaterek. Kobiet zdolnych położyć
podwaliny nowego polskiego imperium.
Bez Jadwigi nie byłoby królestwa. Gdy męża wygnano z kraju, to na jej barki spadła walka o przetrwanie dynastii. Gdy zaś wróg stanął u bram Wawelu, ona osobiście dowodziła ostatnim bastionem Piastów.
Elżbieta nie zasłaniała się żadnym mężczyzną. Straciła dłoń, broniąc rodziny przed atakiem oszalałego zamachowca. A gdy jej brat umarł, to ona stała się ostatnią nadzieją królestwa. I jedyną w historii Polski kobietą, która nikomu nie oddała choćby krztyny swej władzy.
Jadwiga Andegaweńska po prababce odziedziczyła nie tylko imię, ale też hart ducha. Zrobiono z niej króla, licząc, że będzie bezwolną marionetką. Ale to ona utorowała drogę do polskiej potęgi.
Pokora, pobożność i nieposkromiona ambicja. Przełomowy moment dziejów. I wybitne damy, bez których nie byłoby Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Bez Jadwigi nie byłoby królestwa. Gdy męża wygnano z kraju, to na jej barki spadła walka o przetrwanie dynastii. Gdy zaś wróg stanął u bram Wawelu, ona osobiście dowodziła ostatnim bastionem Piastów.
Elżbieta nie zasłaniała się żadnym mężczyzną. Straciła dłoń, broniąc rodziny przed atakiem oszalałego zamachowca. A gdy jej brat umarł, to ona stała się ostatnią nadzieją królestwa. I jedyną w historii Polski kobietą, która nikomu nie oddała choćby krztyny swej władzy.
Jadwiga Andegaweńska po prababce odziedziczyła nie tylko imię, ale też hart ducha. Zrobiono z niej króla, licząc, że będzie bezwolną marionetką. Ale to ona utorowała drogę do polskiej potęgi.
Pokora, pobożność i nieposkromiona ambicja. Przełomowy moment dziejów. I wybitne damy, bez których nie byłoby Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Tym razem mamy możliwość przyjrzenia się bliżej Jadwidze
Kaliskiej, żonie Władysława Łokietka, matce przyszłego Kazimierza Wielkiego
oraz Elżbiety Łokietkówny, przyszłej królowej Węgier jako żona Ludwika
Węgierskiego. Po Jadwidze i Elżbiecie przyjdzie kolej na wnuczkę tej drugiej,
Jadwigę Andegaweńską, koronowaną na króla, nie na królową, przyszła żonę
Władysława Jagiełły.
Zaznajomieni z twórczością Kamila Janickiego wiedzą,
że swoje książki pisze w specyficznej
konwencji – nie traktuje ich jako prac
naukowych, ale jednocześnie opiera się na źródłach i literaturze historycznej;
w żadnym przypadku nie można ich także nazwać powieściami – lekko
zbeletryzowana forma ma jedynie wzbogacić narrację. Mnie taka formuła odpowiada
bardzo i biorąc do ręki kolejne dzieło autora, po prostu przepadam dla świata.
„Damy polskiego imperium” nie odbiegają w tym względzie od poprzedniczek, a żal
budzi tylko fakt, że lektura skończyła się tak szybko. Wam serdecznie polecam,
a samej pozostaje mi czekać na kolejną jesień.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Znak.
Karolina Wilczyńska „Zamarznięte serca”, Czwarta
Strona 2017, ISBN 978-83-7976-779-3, stron 312
Opis
wydawcy: Zima przychodzi nieoczekiwanie. A z nią mróz tak
wielki, że mrozi serce. Wtedy potrzebujemy kogoś, kto otuli je ciepłem, roztopi
lód i pozwoli uwierzyć w nadejście wiosny. Liliana stoi przed trudnym zadaniem: musi zaopiekować się córką
kuzynki, która zatrzymuje się u niej na jakiś czas. Nastolatka sprawia sporo
kłopotów i gdy Liliana postanawia z nią poważnie porozmawiać, dowiaduje się o
traumatycznych przeżyciach dziewczyny. Pod adresem partnera Liliany padają
poważne oskarżenia. Niespodziewanie okazuje się też, że Liliana musi zmierzyć
się z własną, trudną przeszłością. Jakie decyzje podejmie? I czy ostatecznie
uda jej się odnaleźć wspólny język z zamkniętą w sobie nastolatką? Najnowsza
powieść Karoliny Wilczyńskiej to próba zrozumienia, że przeszłość zawsze nas
odnajdzie, nie możemy od niej uciec.
„Zamarznięte serca” to druga część rozpoczętej
niedawno serii „Rok na Kwiatowej”. W „Wędrownych ptakach” Karolina Wilczyńska
przedstawiła nam cztery kobiety, które mimo różnic charakterów i podejścia do
życia, połączy przyjaźń i przekonanie, że mogą na siebie liczyć. Teraz
powracamy do Liliany, Malwiny, Wioli i Róży, i przyznam szczerze, że bardzo czekałam
na to drugie spotkanie. Nowy cykl bardzo przypadł mi do gustu, ale w sumie nie
ma się co dziwić, bo jeszcze się nie zdarzyło, żeby Wilczyńska w czymś zwiodła.
Każda jej książka to plaster na obolałą duszę, bo nawet jeśli bohaterki mają
problemy i borykają się z różnymi przeciwnościami losu, to zawsze pojawia się
promyk słońca i nadzieja. I właśnie takiego przesłania oczekuję, gdy sięgam po
nowy utwór tej pisarki: wiary w lepsze jutro, otuchy, przekonania, że
najważniejsza jest miłość, przyjaźń i choćby jedna przyjazna dusza obok nas.
Druga część „Roku na Kwiatowej” koncentruje się
właściwie na Lilianie i jej podopiecznej, czyli Agnieszce. Nie znaczy to
jednak, ze autorka pozwoliła pozostałym postaciom na nudę i nic się u nich nie
będzie działo. Chyba najbardziej cenne u autorki jest to, że wyzwania, jakie
stawia przed bohaterkami, są bardzo rzeczywiste i właściwie mogłyby spotkać
każdą z nas, czytelniczek. Nie ma tu nic wydumanego i wymyślnego, a to rodzi
bliskość, i z postaciami powieściowymi, i z samą pisarką, która jawi się jako
osoba, której można by się zwierzyć, a ona znalazłaby właściwe słowa, by
pocieszyć, ale też zmotywować do działania i zmiany sytuacji.
Jak zwykle nie chciałam kończyć, ale „Zamarznięte
serca” nie pozwoliły odłożyć się nawet na moment i lektura zajęła mi jedno
popołudnie. Jestem przekonana, że po poznaniu przyjaciółek z Kwiatowej razem ze
mną będziecie odliczać dni do premiery „Dotyku słońca”.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Książkę Karoliny Wilczyńskiej z chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńChętnie i ja przeniosę się na Kwiatową:)
OdpowiedzUsuń