poniedziałek, 29 czerwca 2015

Hanna Lis, Paweł Lis "Kuchnia Słowian czyli o poszukiwaniu dawnych smaków"



Hanna Lis, Paweł Lis „Kuchnia Słowian czyli o poszukiwaniu dawnych smaków”, Nasza Księgarnia 2015, ISBN 978-83-10-12652-8, stron 320

Od pięciu lat mieszkam w mieście, ale wychowywałam się na wsi. Gdy byłam mała, nie było nic dziwnego ani rzadko spotykanego w tym, że w czasie zabawy, gdy biegało się po łąkach, zrywało się liście szczawiu i zajadało, aż się uszy trzęsły, a buzia krzywiła. Lata minęły i cóż, chyba mogłabym się podpisać pod tymi zdaniami: „Obecnie wszyscy doskonale rozpoznajemy logotypy i marki różnych firm, w tym spożywczych, nie rozpoznajemy natomiast podstawowych roślin, z których zrobione jest jedzenie. Ufamy produktom sterylnie zapakowanym w plastikowe opakowania i przetworzonym w wielkich fabrykach, boimy się natomiast zjeść roślinę zerwaną na łące” (str. 28). Na szczęście jednak nie jest ze mną aż tak źle, by nie odróżnić grochu od kukurydzy, o czym w swoim felietonie wspominają Hanna i Paweł Lisowie. Mogę się jeszcze pochwalić, że wiem, jak smakuje własnoręcznie zrobiony i uwędzony żółty ser lub domowe piwo – a to wszystko dzięki mojemu mężowi, który jest zafascynowany stylem życia, w którym wiele rzeczy można robić samemu. „Kuchnia Słowian” miała być więc częściowo lekturą dla niego.

Ale nie tylko mąż jest zadowolony z tej wyjątkowej publikacji; na jej przykładzie widać, że moja miłość do historii zatacza coraz szersze kręgi. Wprawdzie pozostaję wierna dwóm ulubionym epokom, ale jednak nie ograniczam się i staram podążać za tym, co mnie zaciekawi, a w kolejnych książkach popularnonaukowych baczną uwagę kieruję w stronę bibliografii. O kuchni średniowiecznej mogłam poczytać już u Mai i Jana Łozińskich w „Historii polskiego smaku”, ale to publikacja poświęcona zwyczajom kulinarnym wyłącznie Słowian mocno mnie zaintrygowała. A użyte wyżej słowo „wyjątkowa” okazało się jak najbardziej zasadne.

Hanna i Paweł Lisowie pracują w Muzeum Nadwiślańskim w Kazimierzu Dolnym, w oddziale, jakim jest Grodzisko Żmijowiska. Oboje popularyzują wiedzę archeologiczną oraz zajmują się archeologią doświadczalną. Na potrzeby niniejszej książki odtworzyli receptury blisko stu dwudziestu potraw wywodzących się ze średniowiecza. Znajdziemy wśród nich przepisy na kasze, mięsa czy napoje. I powiem Wam jedno: jak na osobę, która nie lubi gotować, nigdy bym nie przypuszczała, że z takim zachwytem będę czytała książkę, jak by na to nie patrzeć, kucharską. Że już nie wspomnę o tym, jak bardzo robiłam się miejscami głodna, tym bardziej że większość dań na załączonych zdjęciach wyglądała baaardzo apetycznie. Aż chciałoby się popróbować tych przysmaków przygotowanych przez autorów, a później samemu podjąć wyzwanie ich ugotowania. Część przepisów opatrzona jest komentarzem, jak poradzić sobie współcześnie, ale tak naprawdę mocno wierzę autorom, że aby dogłębnie poznać słowiańskie smaki, lepiej jest włożyć w to trochę więcej wysiłku i najpierw zaopatrzyć się w odpowiednie garnki, a potem rozpalić ognisko czy wykopać ziemną jamę. Warto jeszcze podkreślić, że odtworzone przez państwa Lisów potrawy były badane pod kątem ich wartości odżywczej. I okazało się, że słowiańska dieta wcale nie była tak uboga, jak by się to nam mogło wydawać.    

No właśnie, bo oprócz samych przepisów, „Kuchnia Słowian” zawiera także część, nazwijmy ja, teoretyczną. Autorzy prezentują w niej nie tylko swoje doświadczenia, ale również wnioski, jakie płyną z licznych badań nad obyczajowością Słowian. To dzięki niej dowiemy się, jak wyglądała kuchnia słowiańska „od kuchni”, czyli jakich naczyń i urządzeń używano, jakie stosowano techniki przygotowywania i konserwowania żywności oraz czym przyprawiano dania. I chyba najbardziej zadziwia to, że część zabiegów, które sami dzisiaj stosujemy, bo uważamy, że tak jest zdrowo – a zarazem tradycyjnie – nasi przodkowie czynili intuicyjnie; mało tego, chyba nie od rzeczy będzie refleksja, czy aby oni nie stosowali bardziej urozmaiconej diety, niż my obecnie (pamiętając oczywiście, że nasi antenaci na pewno nie rozmyślali nad tym w takich kategoriach, że stosują jakąś dietę czy że prowadzą zdrowy tryb życia).

Chciałam jeszcze wyrazić moje wielkie uznanie dla Wydawnictwa (i oczywiście wszystkich tych, którzy przyczynili się do kształtu, jaki ma ta publikacja) za edycję i szatę graficzną. „Kuchnia Słowian” to jedna z najpiękniej wydanych książek, jakie miałam przyjemność trzymać w swoich dłoniach. Nie oszukujmy się, lektura nie byłaby tak, hm, smakowita i pyszna, gdyby nie kolorowe zdjęcia towarzyszące przepisom – czarno-biała kolorystyka na nikim nie zrobiłaby wrażenia – oraz przedstawiające grodzisko w różnych porach dnia i ludzi w nim pracujących – szczególnie to piękna i cenna rzecz dla tych, którzy mają słabość do takich klimatów. 

„Kuchnię Słowian” polecam z całą mocą. Myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie; nawet jeśli nie zainteresuje go warstwa historyczna, to na pewno nie przejdzie obojętnie obok receptur na średniowieczne dania. Hannie i Pawłowi Lisom należy się ogromna wdzięczność, że zechcieli uchylić furtki do swojego świata i podzielić się swoją pasją z czytelnikami. Ich pisana z polotem, pełna ciekawostek książka jest jedną z najlepszych, jakie czytałam w tym roku. I na pewno będę do niej wracać.

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia.

http://nk.com.pl/

Wyzwanie: „Polacy nie gęsi”.

17 komentarzy:

  1. Hmm świetny pomysł. Ja akurat nie spędzam zbyt dużo czasu w kuchni i jakoś nie często eksperymentuje, ale na pewno warstwa historyczna mogłaby mnie zainteresować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie gotować nie lubię, choć czasem ochota na eksperymenty mnie najdzie. Teraz już wiem, gdzie można szukać inspiracji:)

      Usuń
  2. Te receptury na średniowieczne dania bardzo mnie kuszą, dlatego też będę miała na uwadze niniejszą pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany! Chyba tę książkę ktoś dla mnie napisał! Uwielbiam gotować, a wszystko co słowiańskie jest w kręgu moich zainteresowań!
    /Pozdrawiam,
    Szufladopółka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, czyli Wydawnictwo miało świetny pomysł z wydaniem tej książki:) Sama się z tego bardzo cieszę;)

      Usuń
  4. Jak tylko pokazałam tę książkę mężowi jakiś czas temu to powiedział, że koniecznie musi ona się u nas pojawić - wszystko co w kręgu Słowian nas interesuje, a jeszcze świetne przepisy!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę więc, że oboje będziecie zachwyceni, tak jak my:)

      Usuń
  5. Książka wydaje się być bardzo, ale to bardzo interesująca :) przeczytałabym :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tego typu książkom już dawno powiedziałam nie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, według mnie możesz tylko żałować;)

      Usuń
  7. Promowana jest ta pozycja ostatnio w telewizji i tam po raz pierwszy zwróciłam na nią uwagę. Twoja recenzja utwierdziła mnie, w przekonaniu, że powinnam ją przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba za mało oglądam telewizji, bo nie widziałam. W każdym razie uważam, że książka powinna być promowana, bo warto ją poznać:)

      Usuń
  8. To może być ciekawa lektura :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi super. Nie wiedziałam o niej, chętnie bym ją znalazła na wlasnej półce. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.