Małgorzata Mroczkowska „Dziennik przetrwania. Zapiski
niedoskonałej matki”, Czwarta Strona 2018, ISBN 978-83-7976-943-8, stron 536
Mój staż w roli matki jest na razie niedługi, ale w
niektórych sytuacjach przedstawionych przez Małgorzatę Mroczkowską, doskonale
się już odnalazłam; inne dopiero przede mną. Autorka sama ma dzieci, więc na
każdej stronie widać, że wie, o czym pisze. Myślę, że mnóstwo kobiet zobaczy
niekiedy w Sylwii samą siebie i swoją codzienność – to ciągłe zmęczenie,
niewyspanie, ale i radość wywołaną uśmiechem czy słowem swojego dziecka.
Niezmiernie przypadła mi do gustu forma tej książki. W
tytule mamy „dziennik”, ale narracja typowego dziennika nie odzwierciedla – nie
ma podziału na daty, nie ma chronologii, bo dzieci raz są małe, a za chwilę już
trochę starsze, i tak na zmianę. Dzięki temu, ale także dzięki przyjemnemu w
odbiorze językowi, strony same uciekają, a lektura nie zajmuje zbyt wiele czasu
– mnie akurat dziecko pozwoliło poczytać, ucinając sobie długą drzemkę, a mamie
fundując chwilę dla siebie.
„Dziennik przetrwania” mnie zawojował. To portret
matki, która może i nie jest idealna, ale kocha swoje dzieci prawdziwą miłością.
Małgorzata Mroczkowska postawiła na humor i ironię, dlatego sądzę, że jej
powieść przypadnie do gustu raczej tym, którzy razem z nią będą potrafili
puścić oko do rzeczywistości. Mnie się ogromnie podobało i z czystym sumieniem
polecam.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Kochana, a kiedy zostałaś mamą? Nawet nie wiedziałam, gratuluję! :) Uwielbiam książki o macierzyństwie, więc po tę sięgnę na pewno.
OdpowiedzUsuńW marcu, mam cudowną córeczkę:) Dziękuję:)
UsuńKochana, to gratuluję! :*
UsuńPolecę tę książkę mojej siostrze, która jest młodą mamą. 😊
OdpowiedzUsuńNo ten, także wiadomo, że ja w tej książce słabo moge się odnaleźć. Niby mam doświadczenie z dziećmi, ale jak to mówią - swoje to swoje:)
OdpowiedzUsuńMoja siostra jest młodą mamą, więc jej polecę . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię określenia "fajna", ale czasami po prostu rzeczy takie są. A na książkę mam ochotę.
OdpowiedzUsuń