Bartek Dobroch „Artur Hajzer. Droga Słonia”, Znak
2018, ISBN 978-83-240-4949-3, stron 544
Artur Hajzer, znany także jako Słoń. Niektórzy mówili, że Kukuczka zastąpił mu ojca. Był najmłodszy spośród tych, którzy odnosili wielkie sukcesy w złotej erze polskiego himalaizmu. Starsi koledzy cenili go za upór, determinację i za to, że umiał załatwić wszystko. By ratować kolegę odciętego od świata na przełęczy pod Everestem, poruszył nawet machiny międzynarodowej dyplomacji. Zginął w tajemniczych okolicznościach na stokach Gaszerbruma I, gdy Polska nie ochłonęła jeszcze po tragedii na Broad Peaku, a on sam dźwigał ciężar oskarżeń o ryzykowanie zdrowiem i życiem kolegów.
Autor wyruszył śladem Słonia do Katmandu i doliny Rolwaling w Nepalu. To właśnie tam Hajzer przekroczył himalajski rubikon. Biografia powstała dzięki wielogodzinnym rozmowom z jego rodziną i przyjaciółmi, partnerami wspinaczkowymi i biznesowymi, podopiecznymi i krytykami programu Polski Himalaizm Zimowy, sławami himalaizmu i wspierającymi ich Szerpami.
Bartek Dobroch – dziennikarz, podróżnik, reporter od 2002 roku współpracujący z „Tygodnikiem Powszechnym”. Laureat kilku nagród dziennikarskich za cykl tekstów o tragedii na Broad Peaku w 2013 roku, nagrody Amnesty International „Pióro Nadziei”, nominowany do Grand Press. Przewodnik tatrzański, międzynarodowy przewodnik górski, miłośnik narciarstwa i alpinizmu. Współautor bestsellera Broad Peak. Niebo i piekło. Przez ostatnie trzy lata pracował nad biografią Artura Hajzera.
Z nazwiskiem Artura Hajzera zetknęłam się po raz
pierwszy w czasie lektury książki Martyny Wojciechowskiej „Przesunąć horyzont” –
Hajzer był dla dziennikarki wsparciem – w najszerszym tego słowa znaczeniu –
gdy zdobywała Mount Everest. Potem przyszedł rok 2013 i tragedia na Broad
Peaku, gdzie zginęło dwóch z czterech wspinaczy na wyprawie realizowanej w
ramach programu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015 – jego twórcą był właśnie Artur
Hajzer. To on w największej mierze wziął wówczas na siebie ciężar zarzutów i
krytyki. A jeszcze później nastał lipiec i nadeszła ta wiadomość nie do
uwierzenia: Hajzer zginął na stokach Gaszerbruma I. Do tej pory pamiętam te
odrealnione uczucia i myśli – uciekł w góry, by odciąć się od medialnego zgiełku
i nagonki, i sam został w nich na zawsze. Nie mogły pomieścić mi się w głowie
okoliczności tej śmierci. Trochę zgłębiłam wówczas życiorys himalaisty, ale pomyślałam
sobie, że to mało, że dobrze by było, gdyby ktoś podjął się napisania jego
biografii. I oto pojawiła się publikacja Bartka Dobrocha, współautora „Broad
Peak. Niebo i piekło” (skądinąd znakomita książka). Jej zapowiedź
podekscytowała mnie bardzo, nie mogło jej zabraknąć na mojej półce. Dołączyła również
do najlepszych, moim zdaniem, przedstawicielek literatury wysokogórskiej, obok
biografii Wandy Rutkiewicz pióra Anny Kamińskiej, życiorysu Jerzego Kukuczki
autorstwa Dariusza Kortko i Marcina Pietraszewskiego czy „Zwyciężyć znaczy
przeżyć” Aleksandra Lwowa.
Nie znajduję innego słowa na opisanie tego tytułu, jak
„przejmujący”. Zrobił na mnie piorunujące wrażenie i przez cały czas obcowania
z nim byłam mocno przejęta. Wstrząsającą formę ma już sam prolog; na wyobraźnię
działają także ostatnie rozdziały przedstawiające schyłek życia bohatera
Dobrocha. Choć sam Hajzer nie wierzył w żadną mistykę gór, ani tym bardziej
jakieś znaki, trudno oprzeć się myślom, że było kilka ostrzeżeń, że może tego
odejścia dało się uniknąć…
„Droga Słonia” jest o tyle cenna, że nie jest pisana w
pochwalnym tonie laurki, bo niby o zmarłych tylko dobrze. Autor, zgodnie z
życzeniem samej wdowy po Hajzerze, nie unika pisania o tych trudnych cechach charakteru
himalaisty oraz wydarzeniach, które mogą być różnie odebrane. To przeplatany
opis wad i zalet, sporządzony solidnie, po reportersku, wnikliwie, ale i
błyskotliwie. Trzy lata pracy Bartka Dobrocha dały naprawdę znakomity efekt i
mogę tylko gorąco namawiać do lektury. Według mnie to jedna z najlepszych
książek, jakie czytałam w tym roku.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Znak.
To już druga recenzja tej książki czytana przeze mnie w blogosferze. Recenzja bardzo zachęcająca. Pozdrawiam znad filiżanki kawy :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mojego znajomego. 😊
OdpowiedzUsuń