piątek, 22 sierpnia 2014

Grażyna Jagielska "Anioły jedzą trzy razy dziennie"



Grażyna Jagielska „Anioły jedzą trzy razy dziennie”, Znak 2014, ISBN 978-83-240-2870-2, stron 224

W lipcu zeszłego roku przeczytałam książkę Grażyny Jagielskiej „Miłość z kamienia”, w której opisywała swoje próby radzenia sobie z charakterem zawodu wykonywanego przez jej męża, korespondenta wojennego i reportażysty z terenów objętych koszmarem konfliktów zbrojnych. Przyznaję, że jej relacja mną wstrząsnęła, nie potrafiłam – i nawet nie za bardzo chciałam – sobie wyobrazić, co ona przeżywała i jak można żyć w takim napięciu. Nie mogłam pojąć, jak to jest przez dwadzieścia lat przygotowywać się na śmierć męża. Obraz Jagielskiej siedzącej przy piecyku w oczekiwaniu na telefon z wiadomością, że to już, że jest po wszystkim, że teraz może poczuć swoistą ulgę, bo nie musi już czekać, uważam za jeden z najbardziej przejmujących obrazów w polskiej literaturze faktu.

Gdy zobaczyłam zapowiedź nowej książki Jagielskiej oscylującej wokół tego samego tematu, wiedziałam, że koniecznie muszę ją przeczytać, nawet jeśli miała to być równie trudna lektura. I taka się właśnie okazała. I podobnie jak przy „Miłości...” sądzę, że dobrze, iż ma tylko trochę ponad dwieście stron, bo dłuższa przytłoczyłaby już do reszty.

„Anioły jedzą trzy razy dziennie” to opis pobytu autorki w szpitalu psychiatrycznym. Paradoksem wydaje się to, że choć na wojny jeździł Wojciech Jagielski, to objawy stresu bojowego miała jego żona. To ona trafiła do kliniki, gdzie leczyli się także wojenni weterani. To do ich sali chodziła nocami Jagielska po „części męża”. Bo śniło jej się, widziała męża w wizjach, jak leży gdzieś na jakiejś pustej drodze, ale czegoś mu brakuje, więc chodziła po części - po rękę, po nogę, by go „skompletować”. Ta odsłona jej szpitalnych przeżyć i historie powracających z Afganistanu żołnierzy przejmują zgrozą. Szeregowy Mazur ciągle trzyma swojego rannego kolegę, ale chciałby go już odłożyć, komuś oddać. Ratownik we wraku rosomaka szuka nóg przyjaciela kilka razy w tygodniu i stale goli głowę myśląc, że w ten sposób stanie się kimś innym, kto nie będzie widział odciętych rąk czy nóg. Biały w ogóle nie potrafi mówić o tym, co widział; jego żona chciałaby, żeby już wrócił z tego Afganistanu. Ale jak to zrobić? Jak zapomnieć i dalej normalnie żyć? Czy to w ogóle jest możliwe? Pomyślałam sobie nie raz w czasie czytania o tym, jak niektórzy czasem mówią (choć nie jestem pewna, czy to prawda), ile to kasy mają żołnierze jeżdżący na misje. Ja dziękuję za takie pieniądze, jeśli wracają w takim stanie, jak niektórzy z bohaterów – chyba tylko na leczenie mogą się one przydać. Może nie zabrzmi to dobrze, ale dla części z nich chyba lepiej by było, gdyby zginęli, zamiast tak się potem męczyć...

Jest jeszcze Julia, młoda kobieta, która kiedyś spełniała się w pracy i była w niej naprawdę dobra. Aż do pewnego dnia, gdy mały poślizg czasowy na organizowanej przez nią imprezie sprawił, że obcięła sobie ucho. Karolinka była przekonana, że jest aniołem i w gorszych momentach udawała, że jej nie ma. Pani Stasia stała się wrogiem wszystkich pacjentów, gdy nie chciała powiedzieć, dlaczego trafiła do szpitala i dlaczego nie odzywają się do niej własne dzieci. Może kłamała, a kłamać nie wolno, to najważniejsza reguła na oddziale.

Nie potrafię zbyt wiele napisać o tej książce, zastanawiałam się nawet, czy w ogóle tworzyć recenzję, ale jednak chciałam, choćby nieudolnie, wspomnieć o swoich wrażeniach. Wstrząsająca, przerażająca, przejmująca, wszystkich tych określeń już użyłam, ale to one najlepiej pasują do treści i cóż więcej można powiedzieć... Chyba tylko to, że „Anioły jedzą trzy razy dziennie” to na pewno nie jest historia dla każdego, trzeba mieć dużo siły wewnętrznej, by się z nią zmierzyć. 

Wyzwania: „Nie tylko literatura piękna...”, „Polacy nie gęsi”.

32 komentarze:

  1. Nie znam twórczości tej autorki, ale słyszałam, że pisze bardzo wstrząsające historie. Zresztą widzę po twojej recenzji iż tak właśnie jest. Co prawda obecnie nie czuje się na siłach, aby mierzyć się z tak przejmującą tematyką, lecz będę o niej pamiętać, kiedy nadejdzie odpowiedni dla mnie moment.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znam tylko te dwie książki niebeletrystyczne i faktycznie przejmujące są; nie wiem, jak jest z powieściami, więc na własną odpowiedzialność mogę polecić "Miłość z kamienia" i właśnie "Anioły...".

      Usuń
  2. Wstrząsające. Wiem tylko, że chcę przeczytać obie książki Jagielskiej - póki co "Miłość z kamienia" czeka na swoją kolej, a ja coś nie mam odwagi po nią sięgnąć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Ci się wcale nie dziwię, na lekturę jej książek naprawdę trzeba wybrać odpowiedni moment.

      Usuń
  3. Oglądałam wywiad z tą panią jakiś czas temu i trochę obawiam się sięgać po jej książki, wlaśnie za ten mocny przekaz, chociaż nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i właśnie zobacz, jak to jest, Ty się ich obawiasz, mną one wstrząsnęły, a pewnie nawet w części nie umiemy sobie wyobrazić tego, co przeżywała...

      Usuń
  4. Mam w planach "Miłość z kamienia", jednak wciąż nie mogę się za nią zabrać. Bardzo cenię sobie reportaże Wojciecha Jagielskiego i chętnie poznam historię od tej drugiej strony, jego żony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja do jego książek jeszcze muszę dojrzeć.

      Usuń
  5. Okładka kojarzy mi się z kiczowatym romansem, z którym nie chciałabym mieć do czynienia, ale po przeczytaniu Twojej recenzji wszelkie obawy zniknęły, sięgnę po nią, bo chyba warto, prawda?

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że warto.
      Okładka pasuje do treści, przynajmniej moim zdaniem;)

      Usuń
  6. Obydwie książki mam nadzieję przeczytać, bo bardzo mnie ciekawi życie tej drugiej połowy, tzn. nie tej co ryzykuje życie bezpośrednio, ale tej, która pełna niepokoju próbuje prowadzić normalne, codzienne życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Próbuje" to dobre słowo, a czy ono normalne? Raczej nie do końca...

      Usuń
  7. Najpierw mam w planach „Miłość z kamienia”, a potem zobaczę. Nie wiem, czy jej książki mnie trochę nie przytłoczą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę na pewno, albo nawet bardzo trochę, znając Cię już odrobinę (nawet jeśli tylko wirtualnie) myślę, że nie uda Ci się podejść z dystansem.

      Usuń
  8. Czytałam niedawno "Miłość z kamienia" i byłam pod dużym wrażeniem, zarówno szokującej treści jak i stylu autorki - pisze świetnie i nie mogłam się nadziwić, że jest w stanie tak pięknie opowiedzieć swoją tragedię. Na pewno sięgnę po opisany przez Ciebie tekst, choć nie wiem, czy zdobędę się na recenzję - już przy "Miłości..." miałam problem z ubraniem wrażeń w słowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie obydwie te książki są takie, że trudno o nich pisać, więc doskonale Cię rozumiem, przy tej też miałam problem, żeby sklecić jakieś składne zdania.

      Usuń
  9. Trudne tematy, ale też potrzebne. Kiedyś być może przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też właśnie po nią sięgnęłam, czasem o takich niełatwych rzeczach też trzeba poczytać.

      Usuń
  10. Na ten czas to nie jest książka dla mnie - ale będę o niej pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
  11. No to zdziwiłaś mnie tą recenzją, nie wiedziałam, że autorka podejmuje w tej pozycji takie trudne tematy, muszę się z nią zmierzyć !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko czujesz się na to gotowa, to koniecznie.

      Usuń
  12. W czwartek wybieram się do księgarni, mam zamiar zakupić pierwszą część i tę książkę. Wiem, że to trudne lektury, lecz trzeba je poznać. Napisałaś dobrą recenzję, chociaż domyślam się, że niełatwo było napisać o swoich uczuciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam właśnie, że nie podołam, że będę musiała spasować, ale jakoś się udało.

      Usuń
  13. Po "Miłości..." aż boje się po nią sięgnąć... Jak czytać o najciemniejszych tajnikach ludzkiej duszy?

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem czy na chwilę obecną i czy w ogóle to pozycja dla mnie, ale zapamiętam oba tytuły i może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  15. Już słyszałam o tej wstrząsającej książce, dlatego mam na nią coraz większą chęć, muszę znaleźć odpowiedni moment i przeczytać..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inaczej jej się nie da określić, jest wstrząsająca...

      Usuń
  16. ,,Miłość z kamienia" zrobiła na mnie wielkie wrażenie i sądzę, że ,,Anioły..." wywołają we mnie ten sam efekt.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz ślad swojej obecności. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.