Robert Małecki „Koszmary zasną ostatnie”, Czwarta
Strona 2018, ISBN 978-83-7976-902-5, stron 424
Opis
wydawcy: Mroźny luty 2017 roku. Podczas śnieżnej zawieruchy Marek Bener
rozpoczyna poszukiwania ofiary mobbingu i chorującego na depresję Jana
Stemperskiego. Mężczyzna zapewne targnął się na życie, dlatego dziennikarz
zamierza szybko odnaleźć jego zwłoki i rozbroić własną, wciąż tykającą bombę
problemów. Parę miesięcy wcześniej dostał zdjęcie, które zrujnowało go
psychicznie, a teraz trzyma w rękach kolejne. Owładnięty strachem i
sparaliżowany niemocą powinien stanąć do walki, której stawką będzie prawda o
losie jego zaginionej żony. Ale Bener sam już nie wie, czy – w obliczu nowych
faktów – woli poznać tę prawdę, czy śnić wciąż na nowo te same koszmary…
Niedługo trwało samo czytanie najnowszej książki
Małeckiego, bo pisarz ten ma to do siebie, że jego styl wciąga, a wykreowane
wydarzenia pochłaniają bez reszty. W „Koszmarach…” widzimy, jak toruński
dziennikarz zbliża się do granic swojej wytrzymałości, jeśli chodzi o dążenie
do poznania prawdy o zaginięciu ukochanej. Skutkuje to tym, że zraża do siebie
ludzi i w końcu uznaje, że został sam, że może liczyć tylko na siebie, a
otaczają go sami wrogowie. Czy taki Marek, postać, do której się przywiązałam i
której kibicowałam od samego początku, może odpowiadać, czy mnie odpowiadał? Nie
do końca, ale z drugiej strony czy można mu się dziwić? Po siedmiu latach życia
w niepewności, co się stało z najbliższą osobą? Na pewno nie.
Tajemnica zniknięcia Agaty została rozwiązana,
wszystko zostało powiedziane, aczkolwiek zakończenie można potraktować jako
otwarte. Czy to oznacza kolejną część cyklu? Tego nie wiem. Czy bym tego
chciała? Z jednej strony tak, bo uczestnictwo w śledztwach Marka Benera to
jedna z większych (choć czasem mrocznych i niełatwych emocjonalnie) przyjemności
literackich, jakich doświadczyłam w ostatnim czasie, ale z drugiej nie chciałabym,
żeby ewentualny czwarty tom sprawiał wrażenie pisanego na siłę – choć jestem
pewna, że Robert Małecki na pewno uniknąłby takiej sytuacji. Cóż, pożyjemy,
zobaczymy. Jedno jest pewne – na kolejną książkę jego pióra czekam z
utęsknieniem, niezależnie od tego, co by to miało być.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona.
Mam w planach tę książkę.:)
OdpowiedzUsuńboję się tego autora, zaufana osoba mi mówiła, ze raczej nie mój gust
OdpowiedzUsuń